[4]Scena 1.
Jaś, Aniołek, potem Matka i Ojciec (zmrok).
Jaś (leży chory w łóżeczku, mówi w półśnie):
- Na kwiaty padają rosy,
- Ja biedny, głodny i bosy.
- Ach dokąd, dokąd się skryję?
- A wicher strasznie tak wyje...
- A niebo ciemne, ponure,
- Słońce się skryło za chmurę...
(usiada na łóżeczku i szlocha.)
Aniołek (staje przy nim):
- Jasieńku, braciszku mały,
- Patrz, już się chmury rozwiały
- I jasność ogarnia ziemię...
- Ach! ciesz się ludzkie ty plemię!...
Jaś (unosi główkę):
- Kto mówi? Czyj to głos słyszę?
- Ach kto rozdźwięczył mi ciszę?
- Kto cudnym głosem tak cieszy?
- Czyliż z anielskiej to rzeszy?
Aniołek:
- Zgadłeś... Niewinne dzieciny
- Co bez najmniejszej są winy
- Z aniołmi mówić są w stanie...
- Ach! wznieś oczęta, kochanie...
Jaś (wskakuje z łóżeczka):
- O nieba! wzrok mój nie myli!
- Aniołka widzę w tej chwili...
- Jakem szczęśliwy, o, Boże! [5]
- Lecz cóżto? skądże te zorze?...
- Na niebie gwiazda tak płonie,
- Wokoło cudne róż wonie...
Aniołek:
- Dziś to w stajence biedniuteńkiej,
- Zrodził się Jezus malutki.
- Zbawienie światu przynosi,
- Braterstwo, jedność nam głosi.
Jaś:
- Ach! pójdę, pójdę do Niego...
- Uproszę Boga mojego,
- By wrócił mi zdrowie, siły...
- Gdzież jest? ach! gdzież jest ten miły?
(wchodzi Matka — Aniołek znika)
Matka:
- Czyś wołał o co, kochcaniekochanie?
- Cóżto? zrzucone posłanie,
- Blask w pokoiku wokoło,
- Na duszy dziwnie, wesoło...
Jaś (wpółprzytomny):
- Bielutkie skrzydła, jak śniegi,
- U szaty złociste brzegi,
- Promień nad głową mu świeci
- I woń przecudna skądś leci...
Matka (poruszając go):
- Ocknij się Jasiu, dziecino,
- Ach! czemuż łezki ci płyną?
- Czy gorzej? co ci się stało?
- Skąd smutkiem na cię powiało?
Jaś (jakby się budząc):
- Aniołku, zostań tu jeszcze!... [6]
- Niech się tu z Tobą popieszczę...
Matka (przerażona biegnie do drzwi):
- Ratunku! Dziecko umiera...
- Śmierć z oczu jego wyziera...
- Gorączka silna go trawi...
- Któż mię z rozpaczy wybawi?...
(wchodzi Ojciec Jasia)
Ojciec
- Jasiu! kochany syneczku!
- Ocknij się, przemów, Jasieczku!
Jaś (wzdycha ciężko):
- Z aniołkiem spędzałem chwile,
- Było mi dobrze, tak mile...
- Wtem weszła matuś kochana
- I szczęście moje rozwiane...
(płacze)
Ojciec:
- Nie płacz... tak cudnie wokoło...
- Patrz! Gwiazda świeci wesoło,
- Tak mruga do nas w okienko,
- Jakby wołała: Jasieńko!
Jaś:
- Aniołek mówił mi, tato,
- Że gwiazda ta świeci na to,
- By do Jezuska dać drogę...
- Ach, czemuż iść tam nie mogę?...
Ojciec:
- Co mówisz? Jezus się rodzi?
- Ach! On nam smutki osłodzi...
- I wniesie szczęście pod strzechę,
- Biednym w niedoli pociechę... [7]
Matka:
- Chodźmy, ach! chodźmy do Niego,
- Zanieśmy Jasia naszego,
- Zdrowie mu wróci i siły,
- Idźmy już, idźmy mój miły...
Głos z Oddali:
- Dzieciątko się narodziło,
- Wszystek świat uweseliło,
- Gloria, gloria, gloria in excelsis Deo!
(Po tej scenie, zanim się zmieni dekoracja, śpiewa się kolendę):
- Raduj się ziemio! Gość z nieba przychodzi,
- Co Boga z ludem, lud z Bogiem pogodzi,
- Synów Adama z szatańskiej niewoli
- Wyrwie, wyzwoli.
- Raduj się ziemio! Śpiewaj z aniołami,
- Wychwalaj Boga, ciesz się z niebianami,
- Już nie podnóżkiem jesteś Najwyższego,
- Lecz tronem Jego.
- Raduj się ziemio! Oto światło wschodzi,
- Które każdego co na świat przychodzi
- Blaskiem oświeca, a wnet znika wszędy
- Ciemność i błędy.
- Raduj się ziemio! Masz Króla u siebie,
- Pana, co włada, na ziemi i w niebie;
- Królestwo Jego końca mieć nie będzie
- Gdy tron posiędzie.
- Raduj się ziemio! Bo to Bóg tym panem!
- Bóg prawodawcą, prorokiem, kapłanem;
- On to w naturze człowieka się rodzi,
- Na świat przychodzi.
|