[3]JASEŁKA
Obrazek Sceniczny
Z Dziejów Narodzenia Chrystusa
W Jednym Akcie
napisała
ELWIRA KOROTYŃSKA
OSOBY:
JAŚ — lat 6
MATKA
OJCIEC
ANIOŁEK
GŁOSY z oddali
MACIEJ
JĘDRZEJ
WOJTEK
KUBA
FILIP
SZYMEK
MATEUSZ
GRZEGORZ
|
|
Trzej królowie:
KACPER
MELCHIOR
BALTAZAR
Ś-ty JÓZEF
MARJA PANNA
ANIOŁ zwiastujący
HEROD
ŻONA jego
SYN jego
ŻOŁNIERZE
WIZJE ukazujące się co czas jakiś
|
W scenie drugiej konieczne ognie bengalskie czerwonego koloru.
Nakład i Własność
WYDAWNICTWO MUZYCZNE I KSIĘGARNIA
B. J. ZALEWSKI, CHICAGO, ILL.
[4]Scena 1.
Jaś, Aniołek, potem Matka i Ojciec (zmrok).
Jaś (leży chory w łóżeczku, mówi w półśnie):
- Na kwiaty padają rosy,
- Ja biedny, głodny i bosy.
- Ach dokąd, dokąd się skryję?
- A wicher strasznie tak wyje...
- A niebo ciemne, ponure,
- Słońce się skryło za chmurę...
(usiada na łóżeczku i szlocha.)
Aniołek (staje przy nim):
- Jasieńku, braciszku mały,
- Patrz, już się chmury rozwiały
- I jasność ogarnia ziemię...
- Ach! ciesz się ludzkie ty plemię!...
Jaś (unosi główkę):
- Kto mówi? Czyj to głos słyszę?
- Ach kto rozdźwięczył mi ciszę?
- Kto cudnym głosem tak cieszy?
- Czyliż z anielskiej to rzeszy?
Aniołek:
- Zgadłeś... Niewinne dzieciny
- Co bez najmniejszej są winy
- Z aniołmi mówić są w stanie...
- Ach! wznieś oczęta, kochanie...
Jaś (wskakuje z łóżeczka):
- O nieba! wzrok mój nie myli!
- Aniołka widzę w tej chwili...
- Jakem szczęśliwy, o, Boże! [5]
- Lecz cóżto? skądże te zorze?...
- Na niebie gwiazda tak płonie,
- Wokoło cudne róż wonie...
Aniołek:
- Dziś to w stajence biedniuteńkiej,
- Zrodził się Jezus malutki.
- Zbawienie światu przynosi,
- Braterstwo, jedność nam głosi.
Jaś:
- Ach! pójdę, pójdę do Niego...
- Uproszę Boga mojego,
- By wrócił mi zdrowie, siły...
- Gdzież jest? ach! gdzież jest ten miły?
(wchodzi Matka — Aniołek znika)
Matka:
- Czyś wołał o co, kochcaniekochanie?
- Cóżto? zrzucone posłanie,
- Blask w pokoiku wokoło,
- Na duszy dziwnie, wesoło...
Jaś (wpółprzytomny):
- Bielutkie skrzydła, jak śniegi,
- U szaty złociste brzegi,
- Promień nad głową mu świeci
- I woń przecudna skądś leci...
Matka (poruszając go):
- Ocknij się Jasiu, dziecino,
- Ach! czemuż łezki ci płyną?
- Czy gorzej? co ci się stało?
- Skąd smutkiem na cię powiało?
Jaś (jakby się budząc):
- Aniołku, zostań tu jeszcze!... [6]
- Niech się tu z Tobą popieszczę...
Matka (przerażona biegnie do drzwi):
- Ratunku! Dziecko umiera...
- Śmierć z oczu jego wyziera...
- Gorączka silna go trawi...
- Któż mię z rozpaczy wybawi?...
(wchodzi Ojciec Jasia)
Ojciec
- Jasiu! kochany syneczku!
- Ocknij się, przemów, Jasieczku!
Jaś (wzdycha ciężko):
- Z aniołkiem spędzałem chwile,
- Było mi dobrze, tak mile...
- Wtem weszła matuś kochana
- I szczęście moje rozwiane...
(płacze)
Ojciec:
- Nie płacz... tak cudnie wokoło...
- Patrz! Gwiazda świeci wesoło,
- Tak mruga do nas w okienko,
- Jakby wołała: Jasieńko!
Jaś:
- Aniołek mówił mi, tato,
- Że gwiazda ta świeci na to,
- By do Jezuska dać drogę...
- Ach, czemuż iść tam nie mogę?...
Ojciec:
- Co mówisz? Jezus się rodzi?
- Ach! On nam smutki osłodzi...
- I wniesie szczęście pod strzechę,
- Biednym w niedoli pociechę... [7]
Matka:
- Chodźmy, ach! chodźmy do Niego,
- Zanieśmy Jasia naszego,
- Zdrowie mu wróci i siły,
- Idźmy już, idźmy mój miły...
Głos z Oddali:
- Dzieciątko się narodziło,
- Wszystek świat uweseliło,
- Gloria, gloria, gloria in excelsis Deo!
(Po tej scenie, zanim się zmieni dekoracja, śpiewa się kolendę):
- Raduj się ziemio! Gość z nieba przychodzi,
- Co Boga z ludem, lud z Bogiem pogodzi,
- Synów Adama z szatańskiej niewoli
- Wyrwie, wyzwoli.
- Raduj się ziemio! Śpiewaj z aniołami,
- Wychwalaj Boga, ciesz się z niebianami,
- Już nie podnóżkiem jesteś Najwyższego,
- Lecz tronem Jego.
- Raduj się ziemio! Oto światło wschodzi,
- Które każdego co na świat przychodzi
- Blaskiem oświeca, a wnet znika wszędy
- Ciemność i błędy.
- Raduj się ziemio! Masz Króla u siebie,
- Pana, co włada, na ziemi i w niebie;
- Królestwo Jego końca mieć nie będzie
- Gdy tron posiędzie.
- Raduj się ziemio! Bo to Bóg tym panem!
- Bóg prawodawcą, prorokiem, kapłanem;
- On to w naturze człowieka się rodzi,
- Na świat przychodzi.
[8]
Scena 2
Pastwisko w lesie. Pastuszkowie w śnie pogrążeni. Zdala widać ich trzody (sztuczne). Cicha noc, jedna tylko gwiazda płonie blado, raptem rozświetla się, rzucając promienie czerwone na postwisku.pastwisku.
Na pastwisku jest ośmiu, a może być mniej lub więcej pastuszków.
Na jarząco błyszczące promienie, wskazuje jeden z pastuszków.
Kuba (zakrywając jedną ręką oczy):
- Gwałtu! Niebo gore, ziemia się zapala,
- Już ci na cały świat nieszczęście się zwala,
- Uciekajwa rychło! niema tu co czekać,
- Dyć lepiej zawczasu, jak późno uciekać.
Wojtek (senny):
- Co ci się przyśniwa, mój Kuba kochany,
- Nie budźże nas przecie, taken niewyspany.
Kuba (krzyczy z całych sił, trzęsąc za ramię każdego ze śpiących):
- Hej Maćku, Jędrzeju, Wojtku i Filipie,
- Dyć serce ze strachu ledwie we mnie zipie,
- Szymku, Mateuszu i stary Grzegorzu,
- Wstawajcie, obaczcie, jakie dziwne zorze.
(Wszyscy wskazują i zobaczywszy płonące niebo zabierają się w panicznym strachu do ucieczki. Wtem zjawia się Anioł).
Anioł (stojąc przed nimi):
- Nie bójcie się mili,
- Oto w tejże chwili, [9]
- Chrystus się narodził,
- By świat oswobodził...
- A więc prędzej wstawajcie,
- Pana powitajcie,
- W szopie leży nagusieńki,
- Jezusinek maluteńki.
- Drży na samem sianie,
- Słychać ciche łkanie,
- Łzą nas tutaj wita,
- A mateńka pyta:
- Co ci to Baranku?
- Zimno ci na sianku?...
- Nie w pałacuś położony,
- W lichej szopie urodzony,
- Synku mój maleńki...
- Gwiazda was zawiedzie,
- Idźcie wnet na przedzie,
- Bądźcie pierwsi u stajenki,
- U Jezusa i Panienki,
- Marji Przeczystej.
(Anioł znikaznika)
Maciej (występując przed gromadę):
- A więc prędzej bracia do Betleem śpieszcie,
- A co macie w domach, to na prędce bierzcie...
- Jędrek kopę serków niech złoży dla Pana,
- Grzegorz da jagniątko a Szymek barana,
- Maciek do jabłuszek a Filip garnuszek
- Masła młodego.
- A Wojtek Mu zagra na fujarce cudnie,
- Boć Mu tam w tej szopie pewnie bardzo nudnie. [10]
Kuba:
- A ja mu nadoję mleka pełen skopek,
- Bo cóż Mu dam więcej ja, bezrolny chłopek,
- I zagram na dudach, aż Dzieciątko małe,
- Uśmiechać się pocznie na tę Bożą chwałę.
Maciej:
- Idźmy prędko bracia, póki gwiazda stoi,
- Ona nas zawiedzie do świętych podwoi.
(Każdy z pastuszków bierze swe ofiary i idą śpiewając):
- Pójdźmy wszyscy do stajenki,
- Do Jezusa i Panienki,
- Powitajmy Maleńkiego
- I Panienkę, Matkę Jego.
- Witaj Jezu ukochany,
- Przez świat cały tak czekany,
- Od proroków ogłoszony,
- Od narodów upragniony.
Scena 3
(Za sceną, zanim się kurtyna odkryje, słychać śpiew):
- Anioł pasterzom mówił
- Chrystus się nam narodził,
- W Betleem, niebardzo podłem mieście,
- Narodził się w ubóstwie
- Pan wszego stworzenia.
- Chcąc się tego dowiedzieć
- Poselstwa wesołego,
- Bieżeli do Betleem skwapliwie,
- Znaleźli Dziecię w żłobie,
- Maryją z Józefem. [11]
- Jaki Pan chwały wielkiej
- Uniżył się z wysokiej,
- Pałacu kosztownego żadnego
- Nie miał zbudowanego,
- Pan wszego stworzenia.
- Już się ono spełniło,
- Co pod figurą było,
- Aronowa różdżka zielona
- Stała się nam kwitnąca
- I owoc rodząca.
(Odsłania się kurtyna. W środku pokoju żłobek, w nim małe dzieciątko (może być bardzo piękna lalka w koszulce). U głowy Dzieciątka Marja Panna, z prawej strony siwy staruszek św. Józef, u nóg i po lewej stronie klęczą pastuszkowie ze swemi darami. Wół przy główce Dzieciątka, ogrzewa go, baranek, pociśnięty przez pastuszka, co jakiś czas beczy. Może być i kogut lub kwoczka, któryś z pastuszków może ofiarowywać jajka w kobiałce, jagody, etc.
Pastuszkowie (klęcząc, chórem śpiewają):
- Ach ubogi żłobie, cóż ja widzę w tobie,
- Droższy widok niż ma niebo, w maleńkiej osobie.
- Zbawicielu drogi, takżeś to ubogi?
- Opuściłeś piękne niebo, zstąpiłeś w barłogi.
- O jedyne Dziecię, wyjawże nanam przecie,
- Kto Cię złożył w tej jaskini, kto odbiegł na świecie?
- Pójdź do naszej chatki, damy Ci dostatki,
- Puchem okryjemy, głód Twój ukrócimy.
(Z gromady pastuszków wychodzi stary Grzegorz, klęka u nóg Dzieciątka). [12]
Grzegorz:
- Do Betleemskiej dążąc stajenki,
- Ubogie niesiem ofiary,
- O, bośmy biedni, Jezu maleńki,
- I złotem tkanej brak nam sukienki,
- Z prośbą idziemy, nie z dary.
- Na naszych łanach chwastów tysiące,
- A ziemia niezgodą dysze,
- Zniknęły kwiaty na naszej łące,
- Sercom zadano bólów tysiące,
- Zniszczono pokój i ciszę.
- O, spojrzyj Jezu na naszą ziemię,
- Wejrzyj swem okiem litości,
- Zerwij z bark naszych nieszcczęścianieszczęścia brzemię,
- Podnieś wzgardzone i biedne plemię,
- Naucz je wiary, miłości.
- Do żłobka Twego biegniem z nadzieją
- I kornie chylimy czoła,
- Tyś nam ochroną przed burz zawieją
- I zmilkną gromy, co tak szaleją,
- Gdy głos Twój: Dosyć! zawoła...
(Składa u nóg Dzieciątka swój dar i usuwa się na bok)
Szymek (wychodzi przed żłób):
- Boże i Królu! jakież twe trony?
- Jakież ozdoby, jakie masz korony?
- Szopka i żłobek i nikczemne siano,
- Oto dostatki, które ci tu dano.
- Wyjdźcież książęta z ozdobnych pokoi,
- Patrzcie, czy Bogu leżeć tak przystoi?
- Wynijdźcie wszyscy, co wygód pragniecie,
- Patrzcie, jak w nędzy leży Boże Dziecię, [13]
- Jako pogardzo świata dostatkami,
- Jako naucza gardzić rozkoszami.
- Boże! coś zstąpił z nieba wysokości,
- Nie pragniem bogactw, trzymaj nas w wierności,
- Wolimy cnoty nad bogate mienia,
- Przy których trudno dostąpić zbawienia.
(Składa swój dar i odchodzi).
Jędręk (klęka u nóg Dzieciny):
- Jezu, śliczny kwiecie, zjawiony na świecie,
- A czemuż się w zimie rodzisz,
- Ciężki mróz na się przywodzisz,
- A nie w ciepłem lecie?
- Jezu niepojęty, czemu nie z panięty?
- Nie w pałacuś jest złożony,
- W lichej szopie narodzony,
- I między bydlęty?
- Stwórco mój i Panie,
- Przyjm nasze witanie,
- Tyś Bóg niepojęty,
- Święty, Święty, Święty...
(Składa swój dar i odchodzi na bok).
Wojtek (podchodzi do żłobka):
- Niechaj będzie pochwalony
- Bóg w Betleem narodzony,
- Który z nieba zszedł na ziemię,
- By odkupić ludzkie plemię,
- By łaknącym podać chleba,
- By otworzyć ludziom niebo.
- By cierpiącym życie słodzić,
- By ze Stwórcą świat pogodzić.
(Składa dar i usuwa się na bok). [14]
Maciej (klęka przy żłobku):
- Ach! witaj że upragnienie, tylu długich lat,
- Ty bądź naszem uwielbieniem, choć szaleje świat.
- Litość twoja niech uśmierza burzę krwawych dni,
- Miej w opiece swej Papieża, bo Go trapią źli.
- Pożal się kapłanów, a pogrom tyranów,
- Niech zwyciężą cni.
(Składa swój dar i usuwa się).
Kuba:
- Witaj, o klejnocie drogi, czemuś tak bardzo ubogi?
- Leżysz w stajni położony i w pieluszki owiniony, między bydłem,
- Oto jesteśmy pasterze, zagramy skoczno na lirze,
- Na multankach grać będziemy,
- A i pieśni rozpoczniemy,
- Jakie kto umie.
- Pójdź Filipie drogi, bardzoś ty ubogi,
- Nie przyniosłeś Panu Swemu,
- Jezusowi maluśkiemu,
- Ni odrobiny.
- Lecz fujarka twoja mała
- Będzie Panu cudnie grała,
- Zagrajże zaraz...
(Składa dar, potem przyłącza się do grających i wszyscy śpiewają):
- Lulajże Jezuniu, moja perełko,
- Lulaj ulubione me pieścidełko,
- Lulajże Jezuniu, lulajże, lulaj,
- A Ty Go Matulu w płaczu utulaj.
- Zamknijże zmrużone płaczem powieczki, [15]
- Utulże zemdlone łkaniem wardzeczki,
- Lulajże Jezuniu, lulajże, lulaj,
- A ty go Matulu w płaczu utulaj.
- Lulajże piękniuchny mój aniołeczku,
- Lulajże wdzięczniuchny świata kwiateczku,
- Lulajże Jezuniu, lulajże, lulaj,
- A Ty Go Matulu w płaczu utulaj.
- Lulajże różyczko najozdobniejsza,
- Lulajże lilijko najprzyjemniejsza,
- Lulajże Jezuniu, lulajże, lulaj,
- A Ty Go Matulu w płaczu utulaj.
- Lulajże przyjemna oczom gwiazdeczko,
- Lulaj najśliczniejsze świata słoneczko,
- Lulajże Jezuniu, lulajże, lulaj,
- A Ty Go Matulu w płaczu utulaj.
- Cyt, cyt, cyt, zasypia małe Dzieciątko,
- Oto śpi już całkiem, jak małe kurczątko.
- Lulajże Jezuniu, lulajże, lulaj,
- A Ty Go Matulu w płaczu utulaj.
- Cyt, cyt, cyt, spać się zabierajcie,
- Małego Dzieciątka nie przebudzajcie,
- Lulajże Jezuniu, lulajże, lulaj,
- A Ty Go Matulu w płaczu utulaj.
(Podczas śpiewu zbliżają się Trzej Królowie ze Wschodu z darami. Pastuszkowie usuwają się i sżtaj:ąstają z boku.)
Król Kacper (klęka przy żłobie):
- Przez góry, morza i wielkie lądy
- Prowadziliśmy nasze wielbłądy,
- By ujrzeć Pana, powitać Ciebie,
- Królu na niebie... [16]
- Gdzież Twe, o Dziecię, szaty purpurowe?
- Gdzież Twe szkarłaty i tkania perłowe?
- Mizerne siano, oto Twe posłanie,
- Królu i Panie...
- Mirrę Ci niosę, a, Dziecino droga,
- Na znak miłości dla mojego Boga,
- Co cierpień wiele przenieść ma na ziemi,
- Między swojemi...
(Składa szkatułkę z mirrą i usuwa się na stronę).
Król Melchjor:
- Kadzidło wiozłem dla Ciebie o Panie,
- I jako Bogu składam powitanie,
- Bogu się od nas należą wonności
- I skarb miłości.
(Usuwa się na bok).
Król Baltazar:
- Jako Królowi niosę Ci w ofierze
- Me złoto szczerze.
- Jakoż Ty Królu, coś Bogiem i Panem,
- Cieszysz się sianem?
- Oddałbym Tobie z największą ochotą
- Tron mój i złoto.
- Lecz, że nie przyjmiesz ofiary mej ze mnie,
- Prosić daremnie.
- Lecz kiedyś, kiedyś w ofierze, mój Boże
- Życie me złożę.
(Składa ofiarę i wszyscy stojąc śpiewają):
- W żłobie leży, któż pobieży?
- Kolendować małemu?
- Jezusowi Chrystusowi,
- Dziś do nas zesłanemu? [17]
- Pastuszkowie przybywajcie,
- Jemu wdzięcznie przygrywajcie,
- Jako Panu naszemu.
- My zaś sami z piosneczkami
- Za wami pośpieszymy,
- A tak tego Maleńkiego
- Niech wszyscy zobaczymy,
- Jak ubogo narodzony,
- Płacze w stajni położony,
- Więc Go dziś ucieszymy.
Maria Panna:
- Co to? czy słyszysz? szmery jakieś płyną,
- Może znów idą witać się z Dzieciną;
- O błogosławion bądź nam Jezu drogi,
- Synku ubogi...
Ojciec (niesie Jasia na ręku):
- To pewnie tutaj, tu gwiazda ta stoi,
- Nie śmiem doprawdy podejść do podwoi.
Jaś:
- Idź, ojcze, śmiało, tam cudna Dziecina
- Swój święty żywot w żłobku rozpoczyna.
Matka (wchodzi nieśmiało):
- Błogosławieni ci, co Boga rodzą,
- Przy Którym ludzie pokój swój znachodzą.
Święty Józef:
- I błogosławion ten, który w imię Pana,
- Wchodzi tu do nas — łaska temu dana.
(Wszyscy podchodzą do żłobka i klękają).
Jaś:
- Mały Jezusku, ach! uzdrów mnie, Boże!
- Przywiodły nas tu te przecudne zorze, [18]
- Aniołek mały powiedział mi przecie,
- Żeś jest na świecie.
Marja Panna:
- Dotknij maleńkiej Dzieciątka ręczyny;
- Będziesz uzdrowion, boś jeszcze bez winy,
- Proś tylko szczerze, a wysłucha ciebie
- Bóg ten na niebie.
Jaś (przytula usta do rączki Dzieciątka i naraz wstaje z głośnym okrzykiem):
- Jużem wyzdrowiał! o chwała Ci Panie,
- Sam już się podnieść i chodzić jam w stanie,
- O, matko, ojcze, dziękujcie małemu
- Panu naszemu...
(Rodzice padają na kolana przed żłobkiem, Jaś kładzie pęk lilji u stóp Dzieciątka i odchodzą uradowani).
SCENA 3.Scena 4
Herod Król, Królowa, Synek Heroda, Żołnierze, Widmo.
Herod (siedzi na tronie w purpurze, z berłem w ręku, obok niego żołnierze, koło królowej paź):
Królowa (w rozpaczy, na przedzie sceny):
- O ja nieszczęsna! Dziecię mi zabiera
- I już płaszcz śmierci na niem rozpościera...
- Biedna ja matka! gdzież szukać pomocy?
- O, nocy straszna, o! okropna nocy!
(zwraca się do króla)
- Okrutny królu, twe serce by z głazu,
- Łzy twego dziecka padną ci kamieniem...
- Błaga cię żona i matka odrazu,
- Czemuż twe serce nie zadrży cierpieniem? [19]
Herod (z powagą):
- Głupia niewiasto, nie rozumiesz zgoła,
- Że idzie tutaj nie o dziecko twoje,
- Lecz o Królestwo, które kiedyś zdoła
- Być może wydrzeć przez, z ojcem swym boje.
- W księdze proroków jest już wypisane,
- Że w tym to roku, w tym dniu i miesiącu,
- Zrodzi się dziecię, któremu oddane
- Będzie Królestwo, a zabrane słońcu.
(Królowa rzuca się do nóg)
Królowa:
- Pójdę z nim razem gdzieś w dalekie strony,
- I ślad już po nas będzie zagubiony...
- Dopiero kiedyś obejmie twe trony
- Mój ulubiony...
Herod (w złości wskakuje i stuka berłem):
- Precz stąd niewiasto! bo na wszystkie bogi,
- Nie ujrzą ciebie te królewskie progi,
- W ciemnię bezdenną i wieczystą głuszę
- Wysłać cię muszę!...
(Żołnierze niosą małego syna Heroda — królowa rzuca się ku nim).
Herod:
- Szybko żołdaku! Gdzież męstwo jest twoje?
- Trwożnym tak jesteś, jak słaba niewiasta,
- Zabijaj szybko, bacz na słowo moje,
- Bo tchórzów ścinać ja każę i basta!
(Żołnierz przebija mieczem dziecko, Królowa mdleje, służebne i paź wynoszą ją z sali). [20]
Herod (sam):
- Jestem spokojny! Nikt mi już nie zdoła
- Wydrzeć Królestwa — dzieci pomęczone...
- Już się proroctwa nie obawiam zgoła,
- Do śmierci dzierżyć tę będę koronę!...
Głos z Oddali:
- O, nie, Herodzie! chociażbyś ty trony,
- Wszystkoś na świecie posiadł w jednej chwili,
- Spokój nie twoim! Będziesz potępiony,
- Bo miljon dzieci umęczonych kwili...
Herod (z przerażeniem):
- Kto to! gdzie śmiałek, co króla obraża?
- Gdzie on? Hej straży! ktoś króla znieważa!...
- Co to? Milczenie... Gdzież służba, żołnierze?
- Czyż groza wszystkich w swoje szpony bierze?
(Ukazuje się widmo w bieli).
Herod (chce przebić sztyletem, ale bez skutku):
- Kim jesteś? powiedz — nie boję się ciebie...
- Ani na ziemi, ani nawet w niebie...
- Niema nikogo, kimbym się zatrwożył,
- Lub miecz bez skutku do pochwy swej włożył...
Wizja:
- Jam jest sumienie! Wielka moja władza,
- Słowo me jedno szał w życiu sprowadza...
- Ja nie zabijam ni mieczem, ni bronią,
- Lecz wspomnień siły za tobą pogonią...
- Przed uszy twoje kłaść będę kwilenie,
- Przed pamięć twoją dziatek umęczenie...
- Szał cię ogarnie, robak ciało stoczy,
- A zbrodnie twoje przywiodę przed oczy... [21]
(Znika, Herod leży zemdlony, zdala śpiew):
- W dzień Bożego Narodzenia weseli ludzie,
- Błogo im będzie.
- Chwałę Bogu wyśpiewują, wesoło wszędzie.
- Anioł pasterzom zwiastował, że się narodził
- Nas udarował;
- Król Herod się zafrasował,
- Dziatki pobić dał.
- Bili, siekli, mordowali, srodzy katowie,
- Wielcy zbójcowie.
- Krzyczą dziatki, płaczą matki
- Bardzo rzewliwie.
- Od piersi im wydzierali i rozcinali,
- Rycerze mali, z matkami się pożegnali,
- Żal to nie mały.
- Tam krwawe łzy wylewały płaczliwe matki,
- Kiedy ich dziatki,
- Leżą niby barankowie, lub w polu snopki;
- Ręce matki załamują, włosy targają
- I omdlewają.
- Aż niebiosa przebijają, serdecznie łkają.
- O, Herodzie, okrutniku! Twoja to wina,
- Że twego syna
- Między dziatkami zabito; co za przyczyna?
- Chciałeś trafić na Chrystusa, Syna Bożego,
- Ale Go z tego
- Nie wykorzenisz Królestwa, boć niebo Jego.
[22]
SCENA 4.Scena 5
(Święty Józef w kącie stodoły siedzi na słomie i czyta z księgi modlitwy, naraz ukazuje mymu się Anioł).
Święty Józef:
- Ach!
Anioł:
- Nie trwóż się, starcze bez winy...
- Z tej oto jestem przyczyny,
- Że Herod w ogromnej trwodze
- Nawet swej żonie niebodze
- Odbierać dziecko rozkazał,
- Zbrodnią okrutną się zmazał.
Święty Józef:
- Czemuż się, czemuż tak stało?
- Skąd złe to na nas powiało?
- Biedna nieszczęsna dziecina.
- Jakaż, ach! jakaż jej wina?
Anioł:
- Królowie mędrcy ze wschodu
- Przyszli w imieniu narodu,
- Hołd złożyć Bogu swojemu,
- Zbawicielowi naszemu.
- Królem Go świata nazwali
- Gdzie jest? Heroda pytali...
- Król trwogą o tron przejęty,
- Bojąc się, by Syn wasz święty
- Nie zabrał jego korony
- Rozkazał z Betleem strony
- Wszystkie zabijać dzieciny,
- By zginął i Bóg bez winy. [23]
- Zabierzcie więc swego Syna,
- Śpieszcie, gdzie obca kraina,
- Gdzie Nil roztacza swe wody,
- Zaznacie wszyscy swobody;
- Z Betleem uciekać trzeba,
- Gdzie obca — Egiptu gleba.
Święty Józef:
- Gdy nocne zapadną cienie,
- Wywieziem ludzkie Zbawienie...
- Ach! dzięki, dzięki Ci, Panie,
- Za takie o nas staranie!
(Anioł znika).
Święty Józef:
- W piasczystą, nieznaną głuszę
- Dziecinę unosić muszę...
- Co powie na to Maryja,
- Niepokalana lilija?
- Ach! trwogą będzie przejęta,
- Że zamrze Dziecina Święta...
(Idzie do stajenki. Słychać śpiew):
- Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi,
- Wstańcie pasterze, Bóg się wam rodzi
- Czemprędzej się wybierajcie,
- Do Betleem pośpieszajcie
- Przywitać Pana!
- Poszli, znaleźli Dzieciątko w żłobie,
- Z wszystkimi znaki danymi sobie.
- Jako Bogu cześć Mu dali,
- A witając zawołali
- Z wielkiej radości. [24]
- Ach! Witaj Zbawco z dawna żądany,
- Cztery tysiące lat wyglądany,
- Na Ciebie Króle, Prorocy czekali,
- A Tyś tej nocy nam się objawił,
- I my czekamy na Ciebie, Pana,
- A skoro przyjdziesz na głos kapłana,
- Padniemy na twarz przed Tobą,
- Wierząc, żeś jest pod osobą
- Chleba i wina.
Święty Józef (wchodząc do stajenki):
- Witaj Maryjo, cudna lilijo,
- Jakże tam nasza Dziecina?
- Nie trwóż się, droga, oto od Boga
- Przychodzi do nas nowina.
- By Dziecię Boże, to nasze zorze
- Uchronić przed śmiercią pewną
- Uciec nam trzeba, gdzie Nilu gleba,
- Z Dziecięciem, z Tobą, królewno.
- W całem Betleem rzeź straszna pono,
- Synaczków małych rznąć polecono.
- Okrutny Herod o tron się boi
- I zbirów swoich w sztylety zbroi.
- Dzieciątko nasze stracić możemy,
- Jeśli stąd szybko nie uciekniemy.
Marja Panna:
- Dokąd, ach! dokąd? uciec stąd mamy?
- Gdzież swą Dziecinę drogą schowamy? [25]
Święty Józef:
- WpiasczysteW piasczyste ziemie, w obcą krainę,
- Wywieziem szybko naszą dziecinę.
- Obcy tam język, obce zwyczaje,
- Gdy wspomnę o was, serce się kraje.
Marja Panna:
- Nie bój się o nas, Józefie drogi,
- Za nic mi ciernie, za nic mi głogi,
- Gdy o Synaczka idzie miłego,
- Na szczęście ludzkie nam zrodzonego.
- W pieluszki zaraz Dziecię owinę,
- Przytulę k’sercu małą kruszynę,
- Pójdziem wygnańcy ze swojej ziemi,
- Na trudne życie między obcemi...
- Dokąd się zwrócim, Bóg czuwać będzie,
- Jednaki zawsze, jednaki wszędzie...
Święty Józef:
- Idźmy wygnańcy ze swojej ziemi
- Na trudne życie między obcemi.
(Marja Panna owija dziecię w pieluszki, przytula do siebie i wraz ze Św. Józefem wychodzi).
Śpiew za sceną:
- Bóg się rodzi, moc truchleje,
- Pan niebiosów obnażony,
- Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
- Ma granice — Nieskończony itd.
[26]Scena 56
Żywy obraz ze wszystkich osób należących do przedstawienia Jasełki.
Żłobek, koło niego Święta Rodzina, pastuszkowie, Trzej Królowie ze Wschodu. W dali Herod, żona jego, żołnierze, niewiniątka, paź, dary ustawione, jak wół, baran, coś z ptactwa.
Na podwyższeniu stoi Anioł Gabryel z gwiazdą u czoła z rozpostartemi nad Świętą Rodziną skrzydłami, obok Niego Aniołowie inni.
Wszyscy śpiewają kolendę:
- Dzisiaj w Betleem, dzisiaj w Betleem
- Wesoła nowina —
- Że Panna czysta, że Panna czysta
- Porodziła Syna itd.
(Ognie bengalskie podczas śpiewu kolend).
Zasłona spada.
|