Jeden z wielu (Trzeszczkowska, 1890)/VIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Adam M-ski
Tytuł Jeden z wielu
Wydawca W. L. Anczyc i sp.
Data wyd. 1890
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VIII.

Gorzała ogniem świetna sala,
W koło igrały barw tysiące,
Jak kwietny smug, gdy w rosach słońce
Ognie brylantów pozapala.

I, w wir rozkoszy pochwycona,
Pląsała rzesza w uciech szale;
Lśniły ócz gwiazdy, ust korale
I rozkoszniejsze nagie łona.

Wtém nagle, niby z fali mętnéj
Perła kosztowna wyłowiona,
Pod strażą matki wyszła ona
Z téj ciżby wrzącéj i namiętnéj.

A tłum uchylał się w podziwie
Przed tym młodości majestatem,
Co sam jest zorzą, lilii kwiatem,
Nim czas go zwarzy zazdrościwie.

I szło dziewczątko moje ciche,
Tak pełne blasku i uroku,
Iż śród rozkosznych nimf natłoku
Zdało się jedno czystą Psyche.

Na płaskorzeźbach Grecyi staréj
Myt cudny mistrze wyrzezali:
Amor motyle skrzydła pali,
Jak duszę namiętności żary.

I ze mną nie wiem co się stało?
Jaki mi demon wstąpił w serce,
W złego zmieniając je szydercę,
Żem dręczył mą ptaszynę białą?

Lecz ta przeczysta w swym rozkwicie,
Spokojna, niby marmurowa,
Spojrzała na mnie jak królowa:
„Gdy takie dziś — jak zeń snuć życie?“

I nie spłonęły śnieżne lica,
Rzęs nie spuściła, ani zbladła,
Gdy, niby lilia z wód zwierciadła,
Z ust wyszła serca tajemnica.

Kochała — i jak kwiat, co słońca
Piosenką witać rad świtanie,
Ona miłości na spotkanie
Szła czysta, śmiała i wierząca.

A mnie — jak gdyby tęcz miliony
Przed okiem nagle rozgorzały
I niebian chór zaśpiewał cały,
Szczęśliwy byłem i skruszony.

I tylko wstyd mi usta dławił
I nie dał uczuć mych wyrazić,
Że chętnie własną pierś bym skrwawił
Za to, że śmiałem ją obrazić.

Nie wiém, czy walkę mą odgadła
I użaliła się téj męce,
Bo gdy dłoń w tańcu w moją kładła
Świeciły oczy jéj dziecięce

Jakimś wyrazem bezgranicznym
Miłości, smutku i ofiary.
O Grecyo, dziwnie symbolicznym
I wiernym był ów myt twój stary!

Motylu ogniem pochwycony,
Za spokój, wiosnę, blask urody,
Jakie-ć zgotował los nagrody?
W gołębią pierś — jastrzębie szpony.

A jednak — gdyby można wrócić,
Gdyby wejść miała zorza nowa,
O Psyche, tybyś znów gotowa
Cierpieć i znów się w płomię rzucić.








Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zofia Trzeszczkowska.