Jesień (Lamartine, przeł. Lisiecki, 1882)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Alphonse de Lamartine
Tytuł Jesień
Pochodzenie Antologia poetów obcych
Wydawca H. Altenberg
Data wyd. 1882
Druk F. A. Brockhaus
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz Dominik Lisiecki
Źródło Skany na Commons
Inne Cała antologia
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
JESIEŃ.
(Z LAMARTINA.)

Witajcie! zieloności pozbawione drzewa!
Wy liście żółkniejące które wiatr rozwiewa!
Witaj zgonie pogody!... Natury żałoba
Przystaje udręczeniu, oku się podoba.

Zamyślony, samotny, idę krok za krokiem,
Idę po raz ostatni smutnem żegnać okiem
To słońce bledniejące — promień jego słaby,
Przedziera się zaledwie w gęste lasu cienie.
Gdy w dniach smutnej jesieni kona przyrodzenie,
Milszemi, świetniejszemi jaśnieje powaby.
Tak ostatnie przyjaciel oddaje uściski,
Tak się mile uśmiecha człowiek zgonu bliski.

W widnokręgu dni moich już słońce blednieje,
Opłakując straconą rozkoszy nadzieję,
Raz jeszcze się odwracam, z zazdrością spoglądam
Na dobra nieużyte i użyć ich żądam.

Słońce! ziemio! naturo! gdy nad grobem stoję,
Przyjmij w hołdzie łzy rzewne i nadzieje moje.
Jak wonne jest powietrze, niebo jak nie mgliste,
Dla oczu konających to słońce jak czyste!
Radbym dzisiaj ten kielich aż do dna wysączył,
Gdzie się nektar rozkoszy z przykrą żółcią złączył.
Piłem życie z tej czary, może w niej u spodu
Kropla upragnionego pozostała miodu!
Może, kiedy nadzieję szczęścia postradałem,
W pomyślniejszej przyszłości odzyskać ją miałem.
Możeby czyje serce — me serce pojęło,
Wzbudziło we mnie miłość i miłością tchnęło!

Zdając wonie zefirom kwiat spada na łące,
Tale żegna gwiazdę życia i życie gasnące.
Ja konam, dusza moja w ostatniej godzinie
Jako dźwięk melodyjny wznosi się i ginie.

Dominik Lisiecki.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Alphonse de Lamartine i tłumacza: Dominik Lisiecki.