Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 16

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Wydawca W. L. Anczyc i Sp.
Data wyd. 1908
Druk W. L. Anczyc i Sp.
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ V.
Rokosz Zebrzydowskiego wzmacnia znaczenie Jezuitów w Polsce — Nowe kolegia — Jezuici pisarze.

§. 16. Rokosz Zebrzydowskiego — Błędy króla Zygmunta. 1592—1608.

Podczas tragedyi Dymitra w Moskwie, rozgrywała się w Polsce donioślejsza w następstwach tragedya wojny domowej — rokosz, czyli bunt Zebrzydowskiego.
Składały się nań liczne czynniki: wygórowany indywidualizm szlachecki, który króla odarł z władzy, duchowieństwo i senat zniwelował z szlachtą, odtrącił mieszczan, uciskał chłopów; obrażone ambicye i zawiedzione w swych rachubach prywaty; anarchiczne żywioły, które od lat 50 nagromadziła buta, niesforność i niezgoda różnowierców — wreszcie błędy króla Zygmunta.
Pierwszym błędem, nazwałbym go grzechem pierworodnym jego panowania, było usunięcie kanclerza Jana Zamojskiego od steru spraw rzpltj i od boku królewskiego. Młody król chciał sam rządzić, ciężyła mu moralna przewaga i mentorstwo kanclerza, wolał więc otoczyć się ludźmi mniej zdolnymi a potulnymi. A jednak tylko z Zamojskim i przez niego mógł Zygmunt dokonać, co zaczął Batory, okiełznania rozpolitykowanej szlachty, zmiany regulaminu elekcyi i »najswawolniejszej, najniepraktyczniejszej formy rządu«, która królowi wiązała ręce, wydawała na jatki mieszczanina i chłopa.
Zamojski popularny u »cnej braci«, umiejący do niej przemówić, nie dopuściłby nigdy do rozdziału tronu od narodu, do samowolnych zjazdów, sejmów inkwizycyjnych, rokoszu. Ignorowany, odsunięty de facto od rady i zaufania królewskiego, czuł się urażonym, pokrzywdzonym i grzesznym zwyczajem ówczesnych »królików«, identyfikując swoje ja z rzpltą, w imię obrony jej praw i wolności, przeszedł do obozu krzykliwej szlachty, stanął — on kanclerz, pierwsza rada króla — na czele opozycyi, zwoływał samowolnie zjazdy, na których wytaczał skargi na króla a nie zawsze sprawiedliwe. Skarżył n. p. że król nie podzielając jego antypatyi do domu habsburskiego, ale idąc za tradycyą Jagiellonów, utrzymuje sojusz z cesarstwem i dla umocnienia jego, żeni się z arcyksiężniczką austryacką Anną. To znów obwiniał go o »praktyki austryackie«, t. j. o tajemne układy oddania korony polskiej arcyksięciu Ernestowi.
Istniały pewne praktyki, »poufna ugoda«, i były drugim błędem Zygmunta, który powinien był przewidzieć, że u podejrzliwej szlachty podadzą go w nienawiść; rozpoczęły się zaś w wrześniu 1589 r. w Rewlu, gdy król Jan szwedzki, nakłonił syna Zygmunta do powrotu do Szwecyi, a zrzeczenia się korony polskiej. Prowadził je Inflantczyk Lambert Wrader, nie żaden Jezuita, ale w tekście »poufnej umowy« Zygmunta i »assekuracyi« Ernesta stało 2 razy wyraźnie, »jeżeli na to wspólne zdanie i zgoda stanów świetnego Królestwa polskiego i W. Księstwa Litewskiego nastąpi« cum voto et consensu statuum ordinumque Incliti Regni Poloniae et M. D. Lithuaniae. Klauzula ta odbiera układom charakter tajnych, zgubnych praktyk, a jednak Zamojski na sejmie inkwizycyjnym 1592 r. wytoczył królowi formalny proces »o praktyki rakuskie« i pomimo upokarzającej deklaracyi króla złożonej w senacie, parł do inkwizycyi, aż czas sejmowy upłynął i sejm rozeszedł się na niczem, najgorszym na przyszłość przykładem.
Zamojski wyszedł z sejmu tego pobitym, bo ani do inkwizycyi nie doprowadził, ani uchwały, wykluczającej raz na zawsze dom habsburski od polskiego tronu, nie przeparł. W dodatku zraził króla raz na zawsze do siebie. Wprawdzie nuncyusz Malaspina, używszy pośrednictwa ks. Skargi u króla a magnatów u kanclerza, pojednał obydwóch; ale była to łatana przyjaźń, trwała lat 11, kanclerz sam się teraz usuwał od dworu, zastępował go ksiądz podkanclerzy Jan Rola Tarnowski, mąż zacny, ale zdolności miernych; zato jako hetman, staczał krwawe a zwycięskie boje z kozactwem, Mołdawią, Wołoszą i Szwedami.
Ale znów, gdy król owdowiawszy 1598 r., umyślił żenić się powtórnie z siostrą pierwszej żony Anny, arcyksiężniczką Konstancyą, Zamojski z »kanclerzystami« wystąpił przeciw królowi na sejmie 1603 r., a bardziej jeszcze na sejmie 1605 r., gdzie krzykliwa opozycya wstrzymała wszelkie obrady, dopokąd król wakansów nie rozda i z zarzutów się nie usprawiedliwi. Sejm rozlazł się, nic nie uchwaliwszy. Zamojski, który na tym sejmie podobno wcale nie przemawiał, przy pożegnaniu na pokojach królewskich odradzał Zygmuntowi małżeństwa z siostrą po siostrze; w kilka tygodni potem dnia 3 czerwca umarł, paraliżem tknięty, w Zamościu.
Odradzali to małżeństwo przedtem i potem inni senatorowie, krom bisk. krak. Maciejowskiego i kilku adherentów dworu. A Jezuici nadworni? Zasięgnął najpierw ich zdania Zygmunt jeszcze 1602 r. Skarga był wręcz przeciwny małżeństwu z siostrą po siostrze, bo nie przynosi błogosławieństwa bożego, pomimo dyspensy papieskiej, o którą król prosił i otrzymał, i ostrzegał przed nowemi podejrzeniami i krzykami partyi anti-rakuskiej; widząc upór króla, zażądał dymisyi z dworu, na swe miejsce przedstawił O. Grodzickiego. Po długich targach dał mu ją król, ale wnet ją odwołał, i jak się zdaje, przez prowincyała Dandini pożalił się nań przed jenerałem Akwawiwą, gdyż ten odpowiadając na listy Skargi, polecił mu nie mieszać się do sprawy małżeństwa królewskiego, którą król przedłożył papieżowi, a niemało senatorów przedstawiło swe zarzuty. Skoro więc sprawa rozstrzyga się przed forum Stolicy św., to nie wypada ani Skardze, ani Jezuitom wogóle, o niej swego zdania wypowiadać i do niej się mieszać. Jakoż Paweł V brevem z d. 12 i 13 września 1605 r. pochwalił małżeństwo króla, jako »rzecz arcypożyteczną dla chrześcijaństwa«, udzielił potrzebnych dyspens, a kard. Maciejowskiego mianował legatem a latere do dania ślubu, który się odbył wraz z koronacyą Konstancyi 12 grud. 1605 r. w Krakowie.
Z powodu przygotowania mieszkań dla gości weselnych na Wawelu, król polecił Mikołajowi Zebrzydowskiemu, wdzie krak. opuścić kamienicę na zamku, do czasu i z grzeczności mu użyczoną. Dotknięty tem wojewoda miał powiedzieć: »ja z kamienicy, ale król ustąpi z Królestwa«, i uważając się za »spadkobiercę myśli wielkiego Zamojskiego«, stanął na czele osieroconej partyi kanclerskiej, w zimie 1605—6 r. zawiązał po cichu w Krakowskiem konfederacyę, a na sejmiku w Proszowicach wytoczył publicznie swoje przeciw królowi zarzuty, wołając: »umarł Zamojski, obrońca swobód naszych, lecz nie umiera stan rycerski, on sam prerogatyw swoich powinien być stróżem« i dokazał tego, że sejmik uchwalił zjazd powszechny rycerstwa do Stężycy na d. 9 kwietnia 1606 r., a więc wtenczas, gdy się odbywał jeszcze sejm walny, zwołany na 6 marca.
Początek rokoszowi dany — ojcem jego duchownym »wielki« Jan Zamojski, niedołężnym wodzem jego Zebrzydowski. Pod jego komendą stanęli różnowiercy, liczni krzykacze i awanturnicy: Janusz Radziwiłł kże na Birżach, wda rawski Grudziński, kaszt, parnawski Stabrowski, kalwin Piotr Gorajski, Stanisław Dyabeł Stadnicki, Szczęsny Herburt, Piotr Łaszcz i wielu innych.
Nic dziwnego, że z takich mężów złożony rokosz, wystąpił wrogo także przeciw Jezuitom.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.