Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 29

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Wydawca W. L. Anczyc i Sp.
Data wyd. 1908
Druk W. L. Anczyc i Sp.
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


§. 29. Decyzye i dekreta Roty. — Krótka wygrana Jezuitów. 1626—1633.

Akademii i wrzekomego jej przywileju exclusionis bronił w Rocie mistrz teologii ks. Jakób z Uścia; otwarcia szkól krakowskich jako dokonanego najlegalniej faktu, bronił rektor tych szkół O. Łęczycki. Obydwaj przybrali sobie po kilku prawników rzymskich do pomocy. Łęczycki nadto pilnował, aby proces przyspieszonym szedł tępem, Jakób z Uścia starał się proces przewlec jak najdłużej, dlatego założył 4 protesty, trzy apelacye do Stolicy św., tak, że proces trwał 4 lata, w ciągu których Rota wydała 6 orzeczeń decisiones (19 czerwca, 6 listopada, 18 grudnia 1826 r., 21 maja 1627 r., 30 marca i 3 grudnia 1629 r.), dwa wyroki decreta (7 lipca 1627 r. i 22 czerwca 1629 r.) i wyrok wykonawczy executorales litterae (15 kwietnia 1630 r.). Decyzye i dekreta orzekały, że 1° akademia ani na mocy swych przywilejów, ani jako jus acquisitum nie posiada prawa exclusionis, 2° że Jezuitom na mocy konstytucyi apost. Piusa V z 10 marca 1571 r. »wolno jest w ich kolegium krakowskiem oprócz humaniorów, wykładać także umiejętności, teologię i inne nauki, chociaż w temże mieście Krakowie istnieje szkoła główna (akademia)«.
Każda decyzya i wyrok Roty wywoływały w Krakowie coraz zuchwalsze gwałty młodzieży akademickiej przeciw Jezuitom i ich uczniom, na sejmikach i sejmach coraz większe rozjątrzenie umysłów, co tak dokuczyło Jezuitom, że główny po Łęczyckim zwolennik szkół krakowskich O. Szembek, wnet po pierwszym wyroku Roty na korzyść tychże szkół wydanym, pisząc do jenerała Vitelleschi d. 22 stycznia 1628 r., dowodził aż 9 argumentami, że dla spokoju publicznego i dla dobra zakonu nie należy korzystać z wyroku Roty, ale dobrowolnie zamknąć szkoły. Ale bawiący w Rzymie O. Łęczycki przekonał jenerała, że zamknięcie szkół, gdy proces prawny z takim nakładem czasu, trudu i pieniędzy na ukończeniu, dla rankoru kilku magnatów, dla krzyku kilkunastu posłów, dla kilku burd ulicznych, które w Polsce nie są czemś niezwykłem, nie może się stać bez ciężkiego ubliżenia królowi i Stolicy św. i ściągnie słuszny zarzut lekkomyślności na zakon; jenerał nie ma prawa pozwolić, aby taką plamę rzucał kto na prowincye polską. Więc jenerał szkół nie kazał zamknąć, polecił tylko polskim Jezuitom, aby nie dworowali z zwycięstwa, ale przyjęli je z skromnością. Radził im to samo, acz z innych motywów, książę Jerzy Zbarazki, po drugim wyroku pomyślnym dla nich, pisząc w lipcu 1629 r. do O. Rudnickiego. »I jabym radził z tą wygraną quam modestissime postępować... bo to victoria nie z akademików, ale ex ordine equestri, który się za tą sprawą gorąco ujął, i ją równą położył z wolnościami swemi... Wygrana wasza wisi na nitce. Macie to dobrze wiedzieć, aby ta nitka gratiae principis nie urwała się. Gdy sprawę kolegium (podczas bezkrólewia) na rzplta puszczą, to ją łacno zbiją«.
List wykonawczy executorales ogłoszony został d. 22 maja 1630 r. w kolegium św. Piotra, w obecności nuncyusza Antoniego Santacroce, prowincyała Kaspra Drużbickiego, księży i braci domu, poczem odmówiono w kaplicy Te Deum. W miesiąc potem 22 czerwca prepozyt lubelski Mielewski, z notaryuszem i kilku księżmi, jako świadkami, wręczył ów list rektorowi akademii Adamowi z Opatowa, wraz z listami króla i prymasa, jako wyrok rzymski przyjmują i żądają, aby się akademia bezzwłocznie doń zastosowała. Rektor protestował, protestu nie przyjęto, więc akademia nazajutrz uchwaliła wnieść do Urbana VIII apelacyę z protestem, która się na nic nie przydała, ale rektor Łęczycki wniósł w październiku reprotestacyę do Roty rzymskiej. Dla grasującej zarazy, dopiero z końcem października, z rozkazu nowego nuncyusza Honorata Visconti, dekret rzymski przybito na drzwiach kościelnych, kaznodzieje ogłosili go z ambon, objaśniając jego moc obowiązującą, pomimo apelacyi akademii, przeciw czemu znów protestował rektor Adam z Opatowa.
Dnia 3 listopada Jezuici urządzili w szkołach wspaniałą dysputę Theoremata ex nuturali philosophia in Regio Collegio, która się odbyła spokojnie pod prezydencyą nuncyusza. Ale już 29 grudnia t. r. wznowili akademicy burdy i krzyki, i to w kościele św. Piotra, podczas przedstawienia jasełek. Napaści na uczniów wzdłuż ul. grodzkiej nie ustawały. Podczas nauk i dysput, tłukli okna kolegium, urządzali kocie muzyki. Trwało to do bezkrólewia, w którem wojewoda ruski Stanisław Lubomirski kozakami nadwornymi swywolników na jakiś czas poskromił. W październiku 1633 r. podjęli napaści na kolegium i na uczniów z większą jeszcze gwałtownością.
Z śmiercią Zygmunta III, który fundował jedno, dopomógł do założenia kilku kolegiów, zasłaniał zakon przeciw rokoszanom i różnowiercom i bronił w każdej potrzebie, »urwała się cienka nitka łaski królewskiej«. Sprawa szkół »puszczona na rzpltę«, jak przepowiedział książę Zbarazki. Odwróciła się karta. Akademia występuje zaczepnie, rośnie w protektorów, obrońców i popularność. Jezuici trzymają się odpornie, prawie osamotnieni. Dla przygotowania szlachty na sejmikach i sejmie konwokacyjnym (27 września 1632 r.) Neyman wypuścił 6 broszur przeciw szkołom krakowskim, z których najważniejsza: »Memoriale eksorbitancyi i procesu akademii krakowskiej z Jezuitami o szkoły krakowskie«. W odpowiedzi ogłosili Jezuici 5 pism ulotnych, 2 rozprawy: dowodząc, że »słusznie swe szkoły otworzyli w Krakowie«, że szkoły te »nie są przeciwne przywilejom Królestwa«, i z początkiem sierpnia 1632 r. wysłali O. Szembeka do Warszawy, aby pozyskawszy łaskę królewicza (przyszłego króla) Władysława, wyrozumiał jego zamiary względem szkół krakowskich, wybadał też w tej mierze prymasa Jana Wężyka, biskupów, tudzież Jerzego Ossolińskiego, Kazanowskich i Potockich (przyjaciół królewicza), a nadewszystko aby usposobił dobrze, i to mu się udało, młodziutkiego biskupa krakowskiego królewicza Jana Olbrachta, umarli bowiem jeden po drugim, biskupi Szyszkowski 30 kwietnia 1630 r. i Andrzej Lipski 3 sierpnia 1631 r. I jakiż owoc tych zabiegów?
Na sejmie konwokacyjnym 10 października wystąpił ks. Neyman z filipiką na Jezuitów i ich szkoły, z taką ujmą czci i powagi Stolicy św., że przerwał mu prymas, i skarcił publicznie. Biskupi zebrawszy się na naradę, uchwalili, za podszeptem zdaje się Jerzego Ossolińskiego, spór ten szkolny oddać w ręce królewicza Władysława, o którym wiedziała Korona cała, że sprzyja akademii a żądny popularności, dogodzić zechce cnej braci, i wyprawili doń biskupa przemyskiego Firleja, ofiarując rozjemstwo. Przyjął je chętnie królewicz. W te tropy udał się do niego O. Łęczycki, który właśnie napomnienia do szlachty, Octo monita pro Nobilitate Polona 1032 a. w sejmie i stolicy rozrzucił. Królewicz wyznał mu bez ogródki, że szkołom krakowskim jest przeciwny, że jednak nie on, ale komisya rozjemcza przezeń i pod jego prezydencyą zwołana, rzecz rozstrzygnie.
Znaczyło to grać komedyę. Pierwszy jej akt odbył się na pierwszej zaraz sesyi 28 października. Jezuici: Drużbicki, Rudnicki, Szembek i Brzechwa, przedłożyli komisyi, królewiczowi i 4 asesorom, wszystkie swe przywileje, akta i dekreta Roty. Akademicy: Neyman, Vitellius, Starmigista, Grzybowski, nawet ich z sobą nie przywieźli. Zniecierpliwiło to królewicza, jął powstawać na Neymana. Wtenczas asesor archidyakon krakowski Foks prosił, aby sprawę odłożyć do sejmu koronacyjnego. Zgodził się Władysław, obojej stronie nakazał milczenie, zabronił udawać się z sprawą do kogokolwiek innego. Mimo to Neyman z swymi rozgłosił, że królewicz kazał Jezuitom zamknąć szkoły publiczne, zostawił tylko studyum domowe. Dnia 8 listopada 1632 r. Władysław obrany królem, sejm koronacyjny »niesforny, wrzaskliwy, bez żadnego poszanowania majestatu królewskiego«, trwał od 31 stycznia do 17 marca 1633 r. Dnia 4 marca akademicy rozrzucili broszurkę: Centuria prima rationum pierwsza setka powodów, w której jeden z OO. Jezuitów wykazuje, że »z korzyścią będzie zakonu, jeżeli szkoły krakowskie zostaną zniesione«.
Dnia 6 i 7 marca odegrał się drugi akt komedyi, dwie sesye sejmowej komisyi rozjemczej z 5 senatorów i 7 posłów złożonej. Szkół bronili OO. Rudnicki i Hincza, akademii obydwaj Neymani, Jakób i Krzysztof (medyk, rektor wówczas akademii), Brożek i kilku mistrzów. Przedkładano i badano obustronne przywileje: szły repliki, dupliki, trypliki. Potem kazano Jezuitom opuścić salę, akademików namawiano do unii szkolnej, spierano się z nimi, napróżno. Więc im kazano odejść. Po krótkiej naradzie komisya wezwała Jezuitów, weszli i usłyszeli wyrok: »Przywileje akademii jaśniejsze nad słońce. Jezuici uzyskali swe przywileje podstępnie (subreptitie) w Rzymie fakcyami, intercesyami i innymi subtelnymi sposobami promowali i tak wygrali sprawę; niech raczej dobrowolnie ustąpią i zamkną swe szkoły, cedant jure suo«. Oburzony niespodziewanym wyrokiem O. Rudnicki, wyciął komisarzom gwałtowną reprymendę. Mitygował go, pociągając za płaszcz, O. Łęczycki i prosił o czas do deliberacyi. »Z tem się Ichmoście rozeszli«, powiadomiwszy króla o swym wyroku: »szkoły jezuickie zamknąć należy«.
Wnet, 15 marca odegrał się 3 akt komedyi, ale bez Jezuitów, komisya tylko i akademicy. Czytano ułożoną przez Neymana konstytucyę o akademii krakowskiej, którą w ostatni dzień sejmu, 17 marca poprawioną nieco, pomimo oporu kanclerza litewskiego księcia Albrychta Radziwiłła i kilku senatorów, uchwalono i do woluminów praw p. t. »Akademia krakowska« włożono. Brzmi ona: »Ponieważ jus patronatus Akademii krakowskiej wszystkiej mere rzpltej należy, a pewne dekreta Rotae Romanae w sprawie inter Almam Academiam Crac. et Patres Societatis zaszły; tedy My (król), jakośmy się in pactis conventis obligowali, procurando uspokojenie tej akademii, do Ojca św. włożymy się, aby causa in integrum restituta, do decyzyi Naszej i Rzpltej tę sprawę odesłać raczył. Gdzie i jus patronatus Reipublicae i jura Academiae wcale zachować obiecujemy, które im... tam in toto quam in parte aprobujemy«. (Vol. leg. III, 378).
Pierwszy raz dowiedziała się Polska, że prawo patronatu akademii do całej rzpltej należy, że sprawy szkolne król i sejm, a nie papież i biskupi rozstrzygają, ale na to dzwonił przez lat 10 Neyman i w tym sensie, jak nadmieniłem wyżej, obrabiali akademicy szlachtę na sejmikach i sejmach.
Cóż na to jenerał zakonu Vitelleschi? Dowiedziawszy się, że przyszły król Władysław nie uważa sporu o szkoły krakowskie pomimo dekretu rzymskiego za ukończony, ale owszem sam przyjął w nim rozjemstwo, polecił prowincyałowi Hinczy, aby sprawę szkół złożył w ręce króla i rzpltej. Hincza przez Jerzego Ossolińskiego uwiadomił o tem króla i sejm, a nadto przez spowiednika królewskiego O. Pstrokońskiego, wręczył królowi bilecik, w którym stało: »Gotowi jesteśmy szkoły publiczne natychmiast zamknąć, jeżeli taka wola WKMci«. Na to król: »postanowiłem to zostawić woli Ojca św.« Pocieszyli się tem Jezuici, nie rozumiejąc snać, że Stolica św. jak na życzenie króla Zygmunta szkół ich broniła, tak na życzenie króla Władysława zamknąć je każe, skoro ratio status, zachowanie dobrych stosunków z królem i rzplta tego wymaga.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.