Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 30
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jezuici w Polsce |
Wydawca | W. L. Anczyc i Sp. |
Data wyd. | 1908 |
Druk | W. L. Anczyc i Sp. |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
W wrześniu 1633 r. wyjechał w wspaniałym orszaku do Rzymu Jerzy Ossoliński orator króla JMci., z obedyencyą do Urbana VIII-go, z obszerną instrukcyą od króla w wielu ważnych sprawach. Wyjednać też miał u papieża cofnięcie dekretów Roty rzymskiej i wyraźny nakaz zamknięcia szkół krakowskich, i w tym celu wiózł z sobą listy królewskie do papieża, do 3 kardynałów Barberinich, i do kardynała protektora Jezuitów. Załatwiając inne sprawy w kongregacyach, sprawę szkół krakowskich ułożył odrazu 4 grudnia z jenerałem Vitelleschi, który mu oświadczył krótko: »że on i jego Jezuici nie mają zamiaru spierać się z rzplta, gotowi nietylko z Krakowa, ale z całej Polski ustąpić, jeżeli taka będzie wola rzpltej«. Nazajutrz wysłał doń dwóch Ojców, z oznajmieniem, że »gotów po prostu, bez żadnych zastrzeżeń, szkoły i prawa swoje złożyć w ręce króla JM. i rzpltej, niech sobie z tem zrobią, co im się zda pożyteczniejsze i na to wystawi skrypt autentyczny« W tym sensie pisał jenerał do króla 28 grudnia 1633 r., a prowincyałowi Hinczy polecił »aby się do woli króla i rzpltej zastosował«.
Za tyle uległości należało Jezuitom zostawić tę pociechę, że sami, dobrowolnie ustępstwo z swych praw czynią królowi i rzpltej. Ossoliński jednak, który z nimi od początku w tej sprawie nieszczerze postępował, wyjednał u papieża, upewniwszy go o pisemnem, jak się zdaje, przyzwoleniu jenerała, dekret zamknięcia szkół brewem 15 stycznia 1634 r... »My, chcąc publicznej szkodzie zapobiedz... spór i sprawę tak w św. Rocie, jak w którymkolwiek innym sądzie poruszoną, toczącą się i wprowadzoną — zważywszy na dane już z góry przyzwolenie ukochanego syna naszego Mucyusza Vitelleschi, tegoż Towarzystwa jenerała, w którem on twierdzi (asserit), że Towarzystwo samo i jego kolegium słuszne prawo miało i sprawiedliwie w tem sobie postąpiło — apostolską powagą, brzmieniem niniejszego listu dla dobra spokoju odwołujemy, zupełnie umarzamy i niszczymy. Klerykom zaś regularnym rzeczonego Towarzystwa i ich krakowskiemu kolegium wieczne milczenie nakładamy i nałożone mieć chcemy«.
O wszystkiem, co się w sprawie szkół działo w Rzymie, donosił sekretarz poselstwa, sufragan gnieźnieński Piotr Gębicki, ks. Neymanowi. Więc i ono brewe przesłał mu natychmiast w odpisie. Ten zaś przesłał je znaczniejszym panom i królowi, obozującemu pod Możajskiem, wraz z skargą, że Jezuici, wbrew zakazowi papieża, w szkołach nauczają dalej. Istotnie nauczali, pomimo, że studenci akademii rąbali drzwi kolegium, napadali na ich uczniów z większą jeszcze zawziętością a bezkarnie, bo nikt im onego brewe nie przysłał z Rzymu, niepewnym zaś wieściom, które rozpuszczali akademicy, nie dawali wiary. Dopiero 28 czerwca doręczono prowincyałowi list od króla datowany 26 maja, w tych słowach: »Doniesiono mi, że brewe 15 stycznia bardziej rozdrażniło jak uspokoiło Ojców. Wolą papieża, moją i rzpltej jest, aby szkoły u św. Piotra natychmiast zamknięto«. Tego samego dnia, gdy uczniowie zebrali się na nieszpory jako w wilię św. Ap. Piotra i Pawła, ogłosił im prefekt nauk O. Przetocki, zamknięcie szkół, a w grodzie krakowskim złożył manifest, jako ulegając woli króla JM. Jezuici szkoły swe zamknęli. W tymże dniu prowincyał wyprawił list do króla: »Nie odebraliśmy i nie znamy brewe papieskiego, ale jedynie na rozkaz WKM., nie czekając okazania tamtego apostolskiego pisma, skoro tylko rozkaz WKM. nadszedł, natychmiast byliśmy mu posłuszni — szkoły już są zamknięte«.
Oto co zyskali Jezuici, dzięki uporowi świętobliwego O. Łęczyckiego. Przedewszystkiem upokorzenie, jakie w innym kraju chyba ich nie spotkało, bo połączone z utratą najpiękniejszego przywileju, wolności nauczania. A dalej, wywołali przeciw sobie uprzedzenie i niechęć kapituł i wyższego kleru, profesorów i uczniów akademii. Zrazili do siebie i zakony, które w tym sporze po stronie akademii stawały, i rade były z jej zwycięstwa. Wśród braci szlachty i panów, narobili sobie najniepotrzebniej wrogów; katolicka partya antijezuicka wzmogła się znacznie. Żeby choć od akademii okupili sobie pokój. Gdzie tam. Zaraz na manifest O. Przetockiego wydał ks. Neyman remanifest, dowodząc, że nie dla spełnienia woli króla, ale dla niesłuszności swej sprawy, uznanej przez komisye i przez papieża, zmuszeni byli Jezuici wyrokiem rzymskim zamknąć szkoły. Z remanifestem okazała się satyra: Clemens victoria potentissimi Regis Ladislai IV, którą z dwoma innymi paszkwilami położono w Rzymie na index.
Na synodzie krakowskim w październiku 1634 r. i na sejmie 1635 r. domagała się alma mater zamknięcia także domowego studyum u św. Piotra. Nie dokazała tego, ale uzyskała wyraźne jus exclusionis, konstytucyę sejmu 1635 r., która zabrania Jezuitom i wszystkim, otwierać szkół wogóle, zwłaszcza zaś w Krakowie, Kaźmierzu, Stradomiu, Kleparzu, bez pozwolenia sejmu, sine consensu omnium ordinum, dozwala jednak zakonom mieć studia domestica. Kolegia zaś i szkoły Societatis Jesu i te, które są i te, któreby na potem cum consensu rzpltej fundowane były, patrząc na pożytki w Kościele bożym z ich prac wynikające i na teraźniejszą przeciw Nam i rzpltej powolność, nietylko utwierdzamy, ale i pod protekcyą naszą, sukcesorów naszych i wszystkiej rzpltej, nie ubliżając nic prawu akademii krakowskiej, przyjmujemy«. (Vol. leg. III, 407).
Po tej uchwale, Ossoliński jako marszałek sejmu, oblatował styczniowe brewe Urbana VIII w grodzie warszawskim na wieczną rzeczy pamiątkę. Jezuitom, chcąc zatrzeć przykrość jaką wyrządził, fundował kolegium w Bydgoszczy.
Alma mater, pomimo monopolu nauczania, pozostała w dawnej niemocy. Już 1660 r. rektor jej Stanisław Jurkowski wyznał przed biskupem krakowskim Trzebickim, »iż nie było w niej żadnego mówcy, filozofa, prawnika, żadnego teologa, a profesorowie jej zaledwie warci być mistrzami szkół niższych«. Od śmierci Zygmunta III, przez wiek XVII i XVIII, oprócz Jus publicum Regni Poloniae Zalazowskiego, żaden z profesorów akademii nie wydał, nie już uczonego, ale przynajmniej pożytecznego dzieła, jak zauważył w swej »Historyi szkół« (I, 195) Józef Łukaszewicz. Pozostała jednak wierną antagonizmowi z Jezuitami, jak zobaczymy niżej.