Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 44
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jezuici w Polsce |
Wydawca | W. L. Anczyc i Sp. |
Data wyd. | 1908 |
Druk | W. L. Anczyc i Sp. |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Z koroną polską przyjął Jan Kazimierz wojnę kozacką, z tej wywiązała się 1651 r. wojna kozacko-tatarska; 1654 i 1660 r. wojna kozacko-moskiewska, zakończona dopiero 1667 r. traktatem andruszowskim, który Kijów z okręgiem, Ukrainę zadnieprską, Smoleńsk, Siewierz i Czernichów oddał Rosyi na lat 14 i jej przewagę nad rzpltą ustalił. Nie dość tych wojen. Janowi Kazimierzowi zachciało się dochodzić praw do korony szwedzkiej, i za intrygą podkanclerzego Hieronima Radziejowskiego, wplątał siebie i Polskę w wojnę szwedzką i szwedzko-siedmiogrodzką 1655 i 1657 r. Był czas, ostatnie miesiące 1655 r., w którym oprócz Częstochowy, cała Polska zostawała pod obcą przemocą, łupiona, niszczona i podlona; bez króla, bo ten z królową i senatem na tułactwie w Sląsku; bez hetmanów i wojska, bo ci przeszli do Szweda. Tak ją urządziła »najkapryśniejsza, najnierozumniejsza konstytucya« szlachecka.
W powszechnym »potopie« rzpltej tonęli Jezuici, znienawidzeni jako krzewiciele unii, tępiciele protestantyzmu. Już 1648 r. u wstępu kozackiej wojny, rozegnane zostały przez czerń, złupione, iż i ołtarzom i grobom i trumnom nie przepuszczono i spalone domy i kolegia: w Perejasławiu, gdzie zamordowany chory starzec, brat Maciej z Prasnysza; w Kijowie, gdzie zastrzelon O. Smiałkowicz, srodze zamęczony O. Walenty Radymiński; w Ksawerowie, gdzie męczeni i szablami zasieczeni stary misyonarz Walenty Stopecyusz i brat Adam Panderkowicz; w Ostrogu, gdzie czerń 12 dni hulając, zamordowała O. Abrahama Boruchowskiego, kapelana obozowego i brata Piotra Gołębowicza; w Winnicy, gdzie zarąbany w ucieczce O. Maurycy Paczanowski, a 1652 r. zasieczony na ulicy brat Kazimierz Kułakowski; w Łucku gdzie zabity starzec O. Stanisław Sokołowski; w Nowogródku (Nowogrodzie) siewierskim, gdzie broniąc kościoła przed łupiestwem, zabici O. Dunin, bracia Adam Odolanowski i Walenty Koszowicz. Rektor nowogrodzki Sebastyan Rogoziński z OO. Zabornym i Szmuniewskim i bratem Miszkiewiczem, schronili się w zamku Starodubie. Czerń zdobywszy zamek, wymordowała ich w kaplicy. Podobny los spotkał misyonarzy nowogrodzkich Seweryna Chomentowskiego i Jana Szeremskiego w zamku Czernichowie. Kozacy fortelem opanowawszy zamek, wycięli w pień wszystkich i misyonarzom nie przepuścili.
Po hańbie pilawieckiej 1648 r. dwaj kapelani obozowi, Szostak i Trembecki zamordowani, pierwszy pod Konstantynowem starym, drugi w samymże zamku. W nieszczęśliwej bitwie pod Batohem 1652 r., zginął wraz z hetmanem Kalinowskim, kapelan jego Wojciech Mogiliński. W oblężonym przez Kozaków i Tatarów Zbarażu 1649 r., armatą kierował kapelan O. Muchowiecki. W potrzebie Zborowskiej t. r., kapelan Lisicki, zebrawszy ciurów i chłopów, wypadł z miasta, sprawił Kozakom rzeż straszną, aż sam 9 ranami okryty, legł na pobojowisku. Pod Barem, w folwarku Barszcze, zamordowani od własnych poddanych O. Wojciech Szczepanowicz i brat Jędrzej Dziusza.
Ponieważ Chmielnicki, przekonawszy się, że udzielnym księciem Rusi zostać szlachecka rzplta mu nie dopuści, d. 8 lutego 1654 r. poddał siebie i Ukrainę pod panowanie Rosyi, więc odrazu dwie moskiewsko-kozackie armie wkroczyły w ziemie Polski. Jedna pod carem Aleksym (80.000 Moskali, 20.000 Kozaków atamana Złotarenki) na Litwę, zdobyła jeszcze 1654 r. Drohobuż, Sierpsk, Bielew, Newel, Uświat. Następnego roku Połock, Mińsk, Wilno, obronny Smoleńsk, Mohylew, Mścisław, Rzeczycę, Mozyr, Homel, Witebsk. Równocześnie druga armia 40.000 Moskwy pod Buturlinem i Kozaków pod Chmielnickim, grasowała na Ukrainie, Wołyniu i Podolu, zagnała się na Litwę aż pod Kowno i Grodno i do Lublina, obiegła Lwów, pokusiła się o Zamość.
Kolegia i domy jezuickie w Połocku, Wilnie, Smoleńsku, Nowogródku litewskim, Nieświeżu, Witebsku, Kownie, Grodnie, Sandomierzu i Lublinie rozegnane, wraz z folwarkami złupione i spalone; niektóre po dwa i trzy razy, bo wojna z krótkiemi przerwami trwała do 1667 r. Litewscy Jezuici jedni szukali schronienia u swych braci w Austryi, inni w Prusach, ale tych pod Tylżą odegnali lutrzy; wielu wymordowali Moskwa z Kozakami. Najsmutniejszą była dola Wilna; 3 dni gorzało nieszczęśliwe miasto, 25.000 bezbronnego ludu wycięto w pień, 3 jezuickie kolegia w popiół i zgliszcze obrócone. Rektora akademii wileńskiej, starca Benedykta de Soxo, dwaj klerycy wsadziwszy na wózek i ciągnąc sami, uprowadzili do lasu, skąd dostał się do Krakowa i ojczystej Brukseli. O. Kazimierz Gorzewski dwa razy cięty szablą w kościele św. Jana. O. Wacław Jeleniewicz zbity i uprowadzony w niewolę do Astrachanu. Tylko O. Cypryan Bohusz, zjednawszy sobie gubernatora Wilna księcia Szachowskiego, zdołał sprowadzić do ruin kolegium św. Jana 9 księży, kilku braci i przez 6 lat okupacyi moskiewskiej, opatrywał potrzeby duchowne katolików wileńskich. Nowogrodka litewskiego rektor Grzegorz Rafałowicz, zabity u drzwi kościelnych, towarzysz jego O. Jędrzej Kawęczyński zbity, wywieziony na Sybir, pierwszy z Polaków, po kilkunastu latach powrócił kaleką na Litwę i spisał pamiętnik o Syberyi, który niestety zaginął. Nieśwież i zamek nieświezki zająwszy Moskwa z kozactwem, wycięła w pień szlachtę i ludność, która się tam schroniła. W rzezi tej zabici kapelani zamkowi, Adam Wiechowicz, Jan Staniszewski i brat Jan Butkiewicz.
Pod koniec 1656 r. d. 3 listopada stanęło między Polską a Moskwą zawieszenie broni w Niemieży pod Wilnem. Więc korzystając z względnego spokoju rektor piński Jędrzej Wołłowicz, wyprawił misyonarzy Szymona Maffona, Litwina i Jędrzeja Bobolę na misye ludowe w Pińszczyznę. Aż tu w maju 1657 r. Kozacy Zieleniewskiego i Popenki, w służbie księcia Siedmiogrodu Rakoczego najezdcy Polski, wpadają na Polesie, a dowiedziawszy się, że O. Maffon apostołuje w Horodku, wywlekają z kościoła, przybijają gwoźdźmi do wielkiego stołu, smolnym łuczywem przypiekają boki, skórę zdzierają, wypruwają żyły i dobijają szablami. Najutrz 14 maja, dopadli O. Bobolę w drodze do wsi Mohilny. Odartego z szat, przywiązanego do płotu, sieką rózgami, i przytroczonego do koni wloką do miasteczka Janowa, okładając batami, aby biegu przyspieszał. W Janowie znów biją straszliwie kijmi, batami, czem kto może; powrozem z wici splecionym ściskają tak strasznie głowę, że oko wyszło z oprawy. Poskoczył Kozak i wyjął je szablą, drugi obciął uszy i nos, inni wyrywają paznogcie, wybijają zęby, rozpalonemi kleszczami zdzierają skórę z piersi i pleców, a że wśród katuszy św. męczennik wymawiał imiona Jezusa i Maryi, więc zrobiwszy w tyle głowy wielki otwór, wyrywają język, w końcu odcinają głowę, odciętą jeszcze rąbią szablami. Pokaleczone zwłoki odwieziono później do kolegium pińskiego i w prostej trumnie złożono w wspólnym grobowcu pod presbiteryum. Proces jego beatyfikacyjny rozpoczął się 40 lat później, skończył się 1853 roku policzeniem Andrzeja w poczet Błogosławionych.