Jezuici w Polsce (1908)/Rozdział 45
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jezuici w Polsce |
Wydawca | W. L. Anczyc i Sp. |
Data wyd. | 1908 |
Druk | W. L. Anczyc i Sp. |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Równocześnie z moskiewsko-kozacką, toczyła się przez lat 5 wojna szwedzka, zaostrzona najazdem Rakoczego. Karol Gustaw, protektor protestantyzmu, wystąpił w roli protektora Polski przeciw Moskwie i Kozakom, uznany przez Wielkopolan pod Uściem nad Notecią jako taki, witany w Rogoźnie d. 11 sierpnia 1655 r.; uznany przez połowę Litwy, bo drugą opanowała Moskwa, w Kiejdanach 18 sierpnia t. r. Zająwszy Poznań i miasta wielkopolskie, zdążał z Koła przez Kłodawę i Łowicz do Warszawy, a zostawiwszy tam silną załogę, spieszył pod Kraków, po drodze rozbił wojsko kwarciane, resztki jego wcielił do swych regimentów, po trzechtygodniowem oblężeniu wziął kapitulacyą Kraków, i w ciągu 60 dni stał się panem Polski, znacząc wszędzie protektorat swój, tyranią, okrucieństwem, grabieżą i rabunkiem kościołów, klasztorów, zamków, dworów i folwarków. Więc też 29 grudnia 1655 r. zawiązała się przeciw niemu konfederacya szlachty przy królu polskim w Tyszowcach i zmusiła cofnąć się do Prus królewskich.
Na dwa jeszcze zawody wznowiona wojna, toczyła się z odmiennem szczęściem, ale z równą po obojej stronie zawziętością i męstwem aż do 1660 r. Wprawdzie 60.000 Szwedów wyginęło w tych walkach od oręża polskiego, ale powszechne zubożenie Polski, miast zwłaszcza i widoczny ich upadek, to pierwszy gorżki owoc szwedzkiej wojny. Do zrujnowanych, wyludnionych miasteczek, wcisnęło się pierwsze brudne żydostwo, przemysł wszelki i handel zagarniając w swe ręce.
Jezuitów ścigali Szwedzi szczególną nienawiścią, nietylko że w Polsce tłumili protestantyzm, ale, że w ich kraju za Jana III Wazy, katolicyzm przywrócić usiłowali. Więc nakładali na nich wysokie kontrybucye wojenne, kolegia ich obracali na koszary i szpitale, czasem parter na stajnie, złupiwszy biblioteki, muzea, spiżarnie, szpichlerze, piwnice, zabierali pod różnym tytułem naczynia i srebra kościelne, a nadto kazali żywić żołnierza, lub żywność płacić gotówką. Toruńscy np. Jezuici płacili co miesiąc po 300 imperyałów; kaliscy złożyć musieli kontrybucye 12.000 imp.; krakowscy 30.000 imp.; poznańscy do takiej doprowadzeni nędzy, że o ucieczce myśleli. W Krożach, oprócz złupienia kolegium i folwarków, Szwedzi jenerała de la Gardie, pojmali OO. Waleryana Szczepkowskiego i Adama Alchimowicza i w kajdanach odstawili do Rygi, pastwiąc się nad nimi w drodze i w więzieniu, z którego ich przecie książę kurlandzki Jakób Kazimierz Kettler wyswobodził. W Płocku Szwedzi jenerała Duglasa zamordowali okrutnie zostawionych na straży kolegium OO. Jana Kopestyńskiego i Macieja Zieleńskiego, brata zaś Sitkowicza ekonoma w Litobroku, trzy razy brali na tortury, aby wskazał ukryte skarby, a gdy nie wskazał, bo skarbów nie było, rwali mu obcęgami ciało i dobili toporem. Dwóch jeszcze Jezuitów płockich, jednego napotkawszy w drodze, drugiego znalazłszy w dworku szlacheckim, męczyli strasznie i zabili. Do Sandomierza, który odebrał Szwedom dzielny Czarniecki i polską załogą obsadził, Jezuici różnych kolegiów a także szlachta, pozwozili depozyta i to co mieli droższego. Te zabrała czerń sojusznika Szwedów, księcia siedmiogrodzkiego Rakoczego, przyczem zamordowała w obrzydliwy sposób staruszka brata Stanisława Pobożnego.
O. Jan Żuchowicz w swej łacińskiej »Relacyi« (w rękopisie) o zamordowanych księżach i braciach Tow. Jez. podczas wojen kozackich i szwedzkich do 1665 r., wylicza ich 41, a nie wyliczył wszystkich. Dodajmy i to, że polskie i litewskie wojska w swych pochodach i leżach, nawet gdy żołd ich dochodził, a na ten żołd złożyli także Jezuici, na wezwanie króla 1655 r. 41.890 złp., grabiły co się dało i nakładały różne opłaty. Dopieroż gdy im od 1656 r. żołdu wcale nie wypłacono, a żołnierz żywić się musiał własnym przemysłem, to grabieżom jego i zdzierstwom i okrucieństwom nie było końca, wcale nie ustępował w tem Szwedom. Więc też wszystkie kolegia i domy jezuickie wraz z folwarkami i dobrami, przedstawiały ruinę i nędzę.
Ludność wiejska, wojną i zarazami przerzedzona, obdzierana, bita i nękana od Szwedów, polskich i litewskich żołnierzy, uciekała w lasy. Nawet pokój oliwski nie położył złemu tamy; 40.000 zaprawionego w bojach wojska, niedoczekawszy się żołdu od sejmów, zawiązało 1661 r., konfederacyę pod laską Świderskiego. Zamiast uderzyć na Moskwę, jak król, sam nawet Chmielnicki i han tatarski wzywali, i wyprzeć ją z Ukrainy i Litwy, rozkwaterowali się konfederaci wojskowi po dobrach królewskich i duchownych i przez 2 prawie lata wybierali żołd, łupiąc je nielitościwie. Dostało się i jezuickim, wyniszczonym już przez Szwedów i Siedmiogrodzian majątkom. Zwolna więc, latami całemi, dźwigały się z ruin kościoły, kolegia, a niektóre, jak w Ksawerowie, Kijowie, Perejasławiu, Nowogródku siewierskim, Smoleńsku, zniknęły raz na zawsze.
Naukom też i szkołom stał się uszczerbek wielki. Zazwyczaj na pierwszą wieść o inkursyi kozackiej, o najeździe Moskwy lub Szweda, rektorowie rozpuszczali młódź szkolną, a kleryków zakonnych z profesorami wyprawiali w bezpieczniejsze miejsca. Gdy się uciszyło nieco w okolicy, otwierali szkoły, naturalnie, że nieliczne i dorywczo, bo niepewni jutra, prowadzili naukę. Bywało, że w jednym roku po kilka razy rozpuszczano i zbierano szkolę, inne, jak i sama akademia wileńska, przez lat 6 i więcej były zamknięte. Jak tu w takich warunkach myśleć o rozwoju nauk i wychowania szkolnego?
W ślad za wojną głód, mór, zaraza. Szwed i Moskwa ustąpiwszy z miasta, zostawiali zaraźliwe choroby, tyfusy, dyzenterye. Dotkniętym niemi, pomoc nieśli Jezuici i umierali gęsto. W Płocku np. padli ofiarą poświęcenia OO. Wojciech Pepłowski, Stanisław Męczkowski, Łukasz Paprocki, bracia Burchart i Rosenstam; w Drohiczynie O. Jan Sawicki; w Reszlu OO. Stanisław Kosiński, Łukasz Załuski i 8 księży i braci i t. d. Kto wszystkich wyliczy?
Spory też zastęp Jezuitów służył ojczyźnie w obozach. W pułkach królewskich bywało ich stale 5; w dywizyi Czarnieckiego dwóch, OO. Adryan Pikarski, autor pamiętnika o ucieczce i pogromie księcia Rakoczego i Dąbrowski. Byli i w chorągwiach Dymitra Wiśniowieckiego, Koniecpolskiego, Jana Sapiehy, Sobieskiego, Rewery Potockiego, Gosiewskiego, którego na śmierć, zadaną przez własnych żołnierzy 1662 r., dysponował O. Samuel Kuderowski.