Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/033
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jezuici w Polsce |
Podtytuł | Walka z różnowierstwem 1555—1608 |
Wydawca | Drukarnia Ludowa |
Data wyd. | 1900 |
Druk | Drukarnia Ludowa |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały Tom I |
Indeks stron |
W Moskwie posłowie zagraniczni są więźniami w honorach. Ruszyć się nigdzie swobodnie, rozmówić z nikim bezpiecznie nie mogą, podejrzywani, szpiegowani, odosobnieni i odcięci od towarzystwa dworu i stolicy. Za Groźnego ostrożności tych przestrzegano bardziej, niż kiedykolwiek[1].
Dnia 20 lipca legat przypuszczony „przed jasne oczy“ cara w ponurym zamku Starzycy. Czekały nań straże honorowe i dygnitarze carstwa. Towarzyszyli mu czterej Jezuici i tłumacze carscy, za nimi w sukiennym worku, przetkanym srebrem i zlotem, niesiono papieskie podarki. Possevino w sukni i płaszczu jezuickim stanął przed Iwanem, siedzącym na tronie w całym majestacie cara północy. Audiencya ta, ceremonialna, trwała jak zwykle krótko, ograniczyła się na wymianie pytań o zdrowie papieża i cara, na wręczeniu, oglądaniu i podziwianiu darów papieskich[2].
Równie krótko trwały następne trzy posłuchania u cara, gdyż właściwe układy toczyły się z komisyą carską, która jednak w najdrobniejszych szczegółach odbierała polecenia od cara i z lada trudnością doń się odnosiła. Przewlekało to narady w nieskończoność, a recytowanie wszystkich tytułów carskich przy każdej wzmiance o carze, odczytywanie długich dytyramb z kart, które komisarze rozdzieliwszy między siebie, aby się snać nie męczyć, czytali kolejno każdy ze swojej, a pojedyncze ustępy, nawet zdania, powtarzał po łacinie tłumacz, stawiało na twardą próbę cierpliwość legata, żywego temperamentu i nawykłego wszystko załatwiać prędko. Studia nad mapami Inflant i oznaczeniem granic Moskwy, wzruszyły całe archiwum carskie, bardzo zresztą pięknie uporządkowane. Car kazał z niego dostarczyć legatowi wszystkiego, czegoby zażądał i nadał mu godność radcy cesarskiego, co zadziwiło nie mało wszystkich i przejęło wielkim respektem dla legata. Na czele komisyi stali Nikita Romanowicz i Iwan Bielski. Ten ostatni szepnął legatowi na ucho, że niech pewny będzie sutej nagrody (wziatki), jeżeli poprze roszczenia carskie. Ofuknie go legat, z godnością odepchnie pokusę[3].
Przed rozpoczęciem jeszcze narad z komisarzami, wręczył legat obszerny memoriał carowi w sprawie pokoju z Polską. Opowiedziawszy w nim treść rozmowy swej z królem Batorym na audiencyi 17 czerwca, wspomniawszy najgorsze wrażenie, jakie list cara z d. 29 czerwca na królu zrobił, tak, iż cara wyzwał na pojedynek i tylko zacietrzewił go w postanowieniu prowadzenia wojny na śmierć, podaje do światłej rozwagi carskiej właściwe punkta swej legacyi. „Przedewszystkiem, zdaniem papieża i chrześcijańskich panów, nic milszego Bogu być nie może, jak gdy teraz, kiedy sułtan turecki wojną z Persami osłabione ma siły, ty carze, wojska twe i pobożność twoją połączysz z wojskami panów chrześcijańskich, na wspólną przeciw temu wrogowi wojnę. To się tylko wtenczas staż może, gdy ty i król polski, dla dobra powszechnego czyniąc wzajemne ustępstwa z swych żądań, raczej praw swoich słusznych się wyrzeczenie, aniżelibyście mieli dalej krew chrześcijańską rozlewając, szczęśliwą chwilę z rąk wypuścić“.
Tu prosi cara, aby mu on w swej mądrości podał sposoby skuteczne do zawarcia pokoju, któreby albo listownie albo przez jednego z swych towarzyszy przesłał, albo sam osobiście królowi zawiózł. Niech też rozważy car, czy nie mógłby podać innych warunków pokoju, któreby w imieniu jego albo papieża królowi przedłożył. Może lepiej zaczekać na odpowiedź królewską na list carski z 29 czerwca. On, legat, możeby lepiej poprowadził układy, jak carscy posłowie, zwłaszcza, że car królowi napisał, że żadnych więcej przez lat 50 doń nie wyprawi, jeżeli ostatnich warunków nie przyjmie: „Najmądrzejszą bowiem radą jest animusz, dziarskość i siły króla polskiego odwrócić na swoich własnych wrogów, Tatarów i Turków zwojowanie“. Gdy pokój stanie, „będzie z wielką chwałą bożą, gdy się zjedziecie obydwaj, nietylko dla ratyfikacyi pokoju, ale aby roztrząsnąć inne bardzo ważne sprawy, które wam przedłożę. W końcu wiedz, że nie papież nie szczędzi trudu, pracy, życia nawet, żeby wszystko stało się według twych życzeń, które w liście do niego wyraziłeś. I bądź przekonany, że Stolica św. żadnej usługi, przyjaźni i ojcowskiej życzliwości dla ciebie i syna twego nie zaniedba“[4].
W ciągu narad z komisarzami carskimi, widząc ich upór i twardość, wręczył legat drugi energiczniejszy memoriał carowi. Jak w tamtym, tak i w tym podnieść przedewszystkiem usiłuje powagę Stolicy św. i jej troskliwość o pożytki i dobro rzetelne cara. Wyłuszcza więc jasno żądania króla Stefana, jego prawa do Inflant, którym. nawiasowo wspomogę, poświęcił Possevino osobne studium, wysławia jego ludzkość dla wszystkich, zwłaszcza dla jeńców wojennych, z których dwóch znaczniejszych, wziętych pod Wielkiemi Łukami, wolnych przyprowadził carowi, jego męstwo i talent wojskowy. Wyliczał jego siły wojenne, gromadzące się pod Psków, a nadciągają coraz to nowe wojska zaciężne, którym woja nie nowina. Od tej wojny król nie odstąpi, dopokąd cara nie zmoże. Na wstawienie się jednak papieża gotów poprzestać na Inflantach, bo tych odzyskanie zaprzysiągł, a przysięgi nie złamie. Car z swej strony odgraża się, że przez 50 lat posłów do króla nie wyprawi; niech tak nie grozi, owszem niech i on ustąpi coś z swych żądań, a stanie pokój. Wtenczas za pośrednictwem papieża, a zgodą Batorego, uregulują się sprawy szwedzkie, otworzy się naturalna droga przez Litwę dla handlu Moskwy z Wenecyą, skojarzy się liga przeciw Turkom, powstanie na Wschodzie wielkie państwo chrześcijańskie z królem koronowanym przez papieża. Liga ta będzie pomostem do zjednoczenia religijnego Moskwy z Kościołem zachodnim.
Tu zapuścił się legat w dowody teologiczno-historyczne, wykazując, jak ta religijna unia Wschodu z Zachodem istniała wieki całe, jak zerwana, znów spojoną została na soborze florenckim. Wiara jest ta sama, obrządki różne, ale ta różnica nie przeszkadza jedności wiary pod supremacyą papieża, jedynego zastępcy Chrystusa na ziemi. Car prosił Grzegorza XIII o pośrednictwo, Batory je przyjął, do pokoju się skłania, niechże więc car nie odtrąca tej pomyślnej chwili, ale przyjmie otwartemi rękami, skoro wyzywa go tak po ojcowsku Grzegorz XIII[5].
Te same żądania i poglądy rozwijał legat przed komisarzami carskimi. Cóż oni na to? Najważniejszą dla legata kwestyą ligi i unii zbywają milczeniem lub krótką wzmianką, a tłumacze odebrali rozkaz carski, aby to co w kwestyach religijnych legat powie, nie ważyli się przekładać na moskiewskie. Gdy zdziwiony tem legat protestował, zbyli go krótko, że po zawarciu pokoju pora będzie mówić o unii.
Co do innych żądań legata, zgadzają się na to, ażeby poseł szwedzki nie u namiestnika Nowogrodu, jak dotąd, ale w Kremlinie u cara załatwił sprawy swego króla, ażeby kupcom katolickim i ich księżom wolno było odprawiać katolickie nabożeństwa w prywatnym domu, a nieboszczyków swych grzebać na własnym cmentarzu. Misyonarzom też katolickim, jeżeliby kiedy wyprawili się do Persyi, aby przejazd przez kraje carstwa był dozwolony pod warunkiem, że takąż wolność mieć będą moskiewscy kupcy przez Litwę i inne państwa do Włoch. Oto wszystko, co car „przez cześć dla papieża“ uczynić był gotów. Odmówił zaś kategorycznie pozwolenia na kościół i publiczny kult katolicki w Moskwie, car bowiem trwa niezachwianie przy wierze ojców, o florenckie ustawy się nie troszczy, wstręt ma przed wszelką nowością; może innemi ustępstwami zdoła polskim sprawom nadać inny kierunek. O ten pokój z Polską chodzi mu przedewszystkiem, więc też i komisarze jego szeroko się nad nim rozwodzą, ciskają pioruny na zdradę Batorego, wyprowadzają carskie prawa do Inflant od k-cia Jura Rurykowicza, objaśniają je staremi mapami, nie tają, że car pragnie mieć otwarte brzegi na Bałtyk, „ale tylko dla tego, aby zbliżyć się do papieża i cesarza, bo i pokoju z Polską car pragnie dla tego, aby umożliwić wojnę przeciw Turkom.“ Już to oświadczeń czci, sympatyi dla papieża, gotowości i zapału dla wojny krzyżowej, nie szczędzili carscy komisarze, jak nie szczędził car w odpowiedzi swej na brewe papieskie[6].
Zrozumiał legat, że grają z nim komedyą, więc zażądał stanowczo ostatecznych warunków pokoju od cara. Już on się był zgodził w lutym na oddanie Inflant krom czterech miast nadbrzeżnych, teraz z początkiem września nie 4 ale 35 miast i zamków inflanckich żąda dla siebie, oraz zwrotu zdobytych w wojnie zamków moskiewskich, krom Połocka, i odstąpienia od oblężenia Pskowa. Taka taktyka nie wiedzie do pokoju, którego car pragnie. Niechże więc inne poda warunki, któreby król polski z godnością mógł przyjąć. A ponieważ car zaklął się, że posłów do Batorego już więcej nie wyprawi, więc sam legat ofiarował się na pośrednika, i 14 września puścił się do Kowna.
Towarzyszył mu O. Campano, wiozący listy do cesarza i Wenecyan w sprawach handlowych i do papieża z odpowiedzią carską na breve jego, oraz dary w sobolach[7].
O. Drenockiego i brata Morieno zatrzymał car w Moskwie jako zakładników, upewniając legata, że się im dziać dobrze będzie, jego też opatrzył w prystawa, suknie, futra i pieniądze i ogłosił karę śmierci na tego, ktoby mu śmiał najmniejszy despekt wyrządzić. Chciał być grzeczny dla króla polskiego: „Ty, Antoni, rzekł przy pożegnaniu, którego papież przysłał, abyś pokój zawarł, a którego ja z powrotem oczekiwać będę, w imieniu naszem pokłonisz się (inclinabis te) Stefanowi królowi polskiemu“[8].
Przepłynąwszy ilmeńskie jezioro, legat znalazł się w nadgranicznej wsi Borze, gdzie cztery dni czekać musiał na konwój polski. Nie tracąc czasu, prowadził tu dalej rozpoczęty w Starzycy dyaryusz swej legacyi, przeznaczony dla kardynała di Como i Grzegorza XIII, który ogłosił drukiem 1586 roku[9].
- ↑ Dzierżka n. p. trzymano „pod najściślejszą strażą, dwiema go płoty było ogrodzono a trzecim łubianym, że nikogo widzieć nie mógł, ani jego nikt“. Konwojowało go zawsze 60 zbrojnych, dwóch prystawów stało wrzekomo na jego usługi w komnacie. (Dziennik Piotrowskiego, str. 23). Podobną była dola legata Possevino; czuwał nad nim dniem i nocą prystaw Zaleszenin Wołoków zaraz od granicy carstwa, wpuścił do Smoleńska i Nowogrodu, co było dowodem wielkiego zaufania, wypocząć pozwolił w Wiazmie, dostawił zdrowo i cało do zamku Starzycy nad Wołgą, gdzie rezydował car okrutny. Wjeżdżał legat konno w wspaniałym orszaku carskich trabantów w bramy zamkowe.
Kilku prystawów zaopiekowało się nim odrazu. Umieszczono go w obszernym domu, ale okolonym tak wysokim częstokołem, że prócz kawału nieba, nic i nikogo widzieć nie było można, a strzeżono od zetknięcia się z kimkolwiek tak pilno, że nawet woźnicy legata nie wolno było wyprowadzić koni do napojenia. Zresztą dostarczono wygód wszelkich i uraczono zaraz objadem powitalnym, któremu prezydował stolnik Iwan Bielski. Po obiedzie prystawi mieli ochotę upić się razem z legatem porządnie. Wzbronił im tego surowo legat, co ich zadziwiło nie pomału. Nazajutrz zrejestrowano podarunki papieskie dla cara i rodziny. - ↑ W porównaniu z niesłychanie bogatym skarbcem Iwana, były one skromne: krucyfiks ze złota i górnego kryształu, różaniec z pereł i złota, księga ustaw soboru florenc. kosztownie oprawna. Od legata zaś Agnus Dei ozdobny miniaturami i moskiewskiemi napisy. Rzecz ciekawa, legat przywiózł breve papieskie do carowej Romanownej, która 1560 r. umarła.
- ↑ Annales Possevini Decas II. §. 11. niestety tylko drobna cząstka tego rękopisu dotąd odszukana, korzystali z niej Theiner, Pierling i inni.
- ↑ Archiv. Vatic. Germania nr. 93. 390. Pierling: Bathory et Possevino 115 — 121. Data mylna: sierpień., podczas gdy memoryał ten wręczony był w pierwszych dniach pobytu legata w Starycy, a więc 24 — 25 lipca.
- ↑ Theiner. Annales III. 353.
Pierling, II. 89 — 90 - ↑ Relacyja Possevina do kard. di Como. Archiv. Vat. Germania, nr. 93. str. 390. Pierling II. 88 — 92
- ↑ O. Jan Paweł Campano, przybywszy z legatem Possevino pod Psków i otrzymawszy także listy od króla Batorego do Papieża, już się wybierał w drogę, gdy wizytator Jezuitów O. Carminata zawezwie go do Wilna, zamianuje prowincyałem polskim, każe pozostać w kraju, a listy wyprawić przez nuncyaturę warszawską. Posłuszny Campano, nie zważając na to, że car i król polski obrazić się nań mogą, usłuchał rozkazu i 27. paźdz. objął prowincyalstwo, a do jenerała napisał: „Niech daleką odemnie będzie rzeczą, zasłaniać się powagą książąt, któraby zakonnej mej władzy uwłaczała“. (Sacchini V. 25).
- ↑ Moscovia. Epistolae.
- ↑ Moscovia. Commentarius alter de rebus Moscoviticis ad religionem spectatibus. Ex pago Bor. 29 sept. 1581.