Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/083
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jezuici w Polsce |
Podtytuł | Walka z różnowierstwem 1555—1608 |
Wydawca | Drukarnia Ludowa |
Data wyd. | 1900 |
Druk | Drukarnia Ludowa |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały Tom I |
Indeks stron |
Z rokiem 1588 rozpoczyna się właściwy zawód Skargi, królewskiego kaznodziei-obywatela. Kładę nacisk na to słowo. On sam w kazaniach dowodził, że kapłan czy zakonnik powinien być bonus civis a na swym urzędzie kaznodziejskim, zdaniem Mickiewicza, „spełnił ideał kaznodziei i kapłana patryoty... Miłość ojczyzny dodawała mu sił, ciągle dowodził różnowiercom, że gubili ojczyznę... Oni krzyczeli na niego, że był inkwizytorem, pieczeniarzem królewskim, intrygantem, stronnikiem władzy absolutnej... On zaś na przymówki, wrzaski, gniewy i groźby był słupem żelaznym i murem miedzianym. Nie puszczał się na żadne wybiegi, używane przez mówców, nie starał się ująć sobie słuchaczów i nigdy im nie pochlebiał“[1]. Ten sąd o Skardze przyjmują nawet wrogowie zakonu i dla tego „przebaczają“ mu wspaniałomyślnie, „że był Jezuitą“.
Kazania swoje pilnie wyrabiał i spisywał i przerabiał Skarga; gotował się na nie modlitwą i biczowaniem[2], a będąc przez lat 25, bo od roku 1563, kaznodzieją i każąc często, musiał ich mieć spory zapas. Należało te rękopisy uporządkować i z tego bogatego materyału ułożyć kazania do druku, naprzód na niedzielę i święta, aby służyły za podręcznik kaznodziejom, a pobożną lekturę wszystkim. Praca ta żmudna, przy tylu innych, jakie urząd kaznodziei, jałmużnika i kapelana królewskiego z sobą przynosił, wymagała kilku lat czasu. Posunął ją Skarga naprzód, gdy król bawił w Szwecyi w jesieni 1593; on zaś tymczasem przeniósł się z Warszawy do jarosławskiego kolegium, na willę Pawłosiowo, jedynie przygotowaniu do druku swych kazań oddany[3].
Tymczasem stoczyć mu wypadało walną kampanię z heretykami. Z okazyi zburzenia zboru krakowskiego przez żaków szkolnych i motłoch uliczny w maju 1591, heretycy zaczęli się krzątać koło zawiązania konfederacyi, agitować, jątrzyć, burzyć umysły, zwoływać, wbrew zakazowi króla, zjazdy do Chmielnika i Radomia i domagać się ponownego zatwierdzenia, konfederacyi warszawskiej 1573 i wyznaczenia pewnych miast, w którychby zupełnej religijnej wolności używać mogli. Zabolał Skarga nad tem zakłóceniem rzpltej i puścił w świat bezimienne pismo, (dziśbyśmy powiedzieli broszurę): „Upominanie do Ewanielików i do wszystkich społem niekatolików, iż o skażenie zborów krakowskich gniewać się i nic nowego burzliwego (t. j. zjazdów i konfederacyj) wzywać nie mają“, z dodaniem „Przestroga do Katolików o zachowaniu z heretyki“. (Kraków 1592 w 4 ce, str. 88). Wydanie drugie w tymże roku w Poznaniu.
Jakbyś żgnął w gniazdo os i szerszeni, tak zawrzało w całem różnowierstwie, bo w piśmie tem obalał Skarga prawną podstawę jego egzystencyi, wykazując nielegalność, bezsilność i nicość konfederacyi warszawskiej z 1573, jej szkodliwość i nierozum i ich własną nietolerancyę wobec Katolików, nacechowaną brutalstwem i grabieżą. Więc czemprędzej ogłosili „Respons w porywczo dany na Upomnienie i Przestrogę“. Zarzuciwszy Skardze absolutum dominium i przekręcanie faktu zburzenia zboru, bronią „złotej wolności“, która u nich, jak ze wszystkiego widać, polega na samowolnych zjazdach, poniewieraniu kleru, odmawianiu mu dziesięcin; nie szczędzili i obelg. Skarga milczał, ale gdy na sejmie krakowskim w lutym 1595, dyssydenci domagali się głośno „prawnego procesu o konfederacyę (1573 r.) i egzekucyę na nie i nawet katoliccy posłowie niebacznie na to się godzili, dał im należytą odprawę p. t.: „Proces konfederacyi dyssydentów o pokój Religii wczętej 1593 r.“
Treść „Procesu“ nie wiele różna od „Upominania“, ale sposób przedstawienia różny. Jest to prawnicze naukowe udowodnienie, że konfederacya 1573 r. nadaje wolność a raczej swywolę odmiany wiary, wypędzania księży, zabierania kościołów, bluźnienia bezkarnie Bogu jak i ile się komu podoba — to nazywa uspokojeniem rzpltej. W pięciu częściach, każda zaś ma kilka rozdziałów, wykazuje potworność i zgubność takiej konfederacyi jasno jak na dłoni. Rozprawa ta wydana podczas sejmu, otwarła oczy wielu posłom katolickim, iż onemu „procesowi konfederacyi“ mężnie się oparli.[4]
Nic więc dziwnego, że dyssydenci ogłosili: „Obronę przeciw procesowi konfederacyi“, dowodząc, że w owej konfederacyi „żadnej innej rzeczy nie szukają i pragną, jeno samego pokoju“. Odparł ich wywody Skarga „Proces na konfederacyą z poprawą i odprawą przeciwko temu, który się ozwał, ganiąc wywody przeciw tej konfederacyi, któremi się ona słusznie umarza R. P. 1596 (w 4-ce str. 74). Nie spoczęli dyssydenci i w tym jeszcze roku wydali: „Obronę powtórną konfederacyi i procjsu“. Do konfederacyi, jak wiemy, nowej nie przyszło, ani starej 1573 r. nie zatwierdzono; a gdy po śmierci Zamojskiego na sejmach 1606 i 1607 znów o konfederacyę wołać poczęli, Skarga skarcił ich nowem pismem: „Dyskurs na konfederacyą“ (Kraków 1607 r,).
Wśród tej walki, dojrzała jego praca nad wydaniem „Kazań na niedzielę i święta całego roku“ (Kraków 1595 in folio, str. 7, 654, 6), które za życia jeszcze autora doczekały się nowych wydań 1597 i 1602 r., dedykowanych jak pierwsze, królowi Zygmuntowi. „Już sobie podrobiwszy, najjaśniejszy, miłościwy królu Panie mój, po dwu i trzydziestu lat rzemiosła mego kaznodziejskiego tą trochą podłej pracy, w zostawieniu pisma, nauki, którem w imię Chrystusowe rozsiewał, zamykam wiek mój i dni te złe i krótkie drogi mojej“. I w tym elegijnym tonie streszcza w dedykacyi wszystko, co w kazaniach „do króla JM. i dworu królewskiego, do rady i senatu i rycerstwa jego i do domu i sług jego“ mówił, do czego nawoływał.
Główną zaletą tych kazań ich aktualność: odpowiadały one potrzebom czasu i ludzi. Każde z tych kazań po przytoczeniu przypadającej na niedziele lub święto ewanielii, ma krótki wstęp, część I-szą dogmatyczną, II-gą homiletyczno-moralną i zakończenie modlitwą. Dogmata rozbiera Skarga wszystkie, nie zapuszczając się wszelako w subtelności szkolne, ale głównie te, około których błądzili ówcześni heretycy: Lutrzy, Kalwini i Aryanie. Uzasadnia je dowodami z pisma św., z soborów i Ojców kościelnych, często z rozumu. Szczególny ma dar trudne zawiłe kwestye teologiczne rozwinąć jasno, krótko swoją własną terminologią, bardzo trafną, którą sam dorabiać musiał. Po tem uzasadnieniu dogmatu, a często wśród niego, zwalcza błędną naukę heretyków dosadnie, z werwą, nieraz z humorem. Nie zawsze jednak polemizuje, owszem często wykłada naukę katolicką spokojnie, ściśle przedmiotowo, jakby mu tylko o utwierdzenie w wierze Katolików chodziło.
W drugiej części kazania, w zastosowaniu ewanielii do obyczajów jest niezrównany; tu ono wielkie „szerokie“ serce kaznodziei — obywatela puszcza wodze swej żarliwości. Karci wady nietylko prywatne, ale publiczne, nie przepuszcza nawet biskupom i prałatom, „którzy nie ryby, ale wodę łowią“, o dochody, a nie o dusze ludzkie dbają. Karci magnaty dumne, a królowi harde, na dygnitarstwa, starostwa i królewszczyzny łakome, a na potrzeby publiczne skąpe. Gromi heretyki, iż rzpltę rozrywają, szlachtę, iż anarchiczna, a na lud biedny okrutna. Powstawał na swywolę, niezgodę, bezkarność zbrodni, proroczym niemal duchem groził prędką pomstą bożą, utratą bytu politycznego, niewolą. Nie przepuszczał i prywatnym wadom, próżności wystawnej, zbytkom, strojom, zniewieściałośd „kazirodztwom bez wstydu“, lenistwu duchowemu i nieuctwu.
A styl i dykcya tych kazań? Jasna, prosta, potoczysta, pełna werwy, a poważna, lubuje sobie w krótkich zdaniach i ma „ten dźwięk metaliczny“, po którym każdy pozna Skargę. Czytasz raz, drugi i dziesiąty, a zawsze wydaje ci się rzecz nowa i świeża, a tak prosta, że zdaje ci się, że tybyś tak potrafił; spróbuj, a zobaczysz, że styl Skargi niedościgniony[5].
Przypominamy sobie, że w Wilnie Skarga z Warszewickim podzielili między siebie temat, czyli przedmiot kazań, i każdy z nich mówił cały cykl kazań o jednej materyi, n. p. o Kościele, papieżu, że były to traktaty teologiczne, w formę oratorską przybrane. W podobny sposób kazał Skarga i przed królem: „Napisałem drugie kazania, którycheś WKM. słuchał o Sakramenciech“. Także podczas 40 godz. nabożeństwa, a które bywało częste, zwłaszcza podczas wojny, mówił cykl kazań o modlitwie, o żołnierstwie Chrystusowem, o rzeczach ostatecznych. Inne były okolicznościowe, jak na jubileusz, podczas dziękczynnego nabożeństwa za zwycięstwo, na pogrzebach, podczas Unii brzeskiej itp. Skarga spisywał pilnie, jak wszystkie, tak i te kazania, miał je więc w swej tece. Korzystając tedy z powtórnego wyjazdu króla JM. do Szwecyi 1598 r., dokąd mu towarzyszył jako kaznodzieja O. Laterna, przygotował je do druku, a następnego roku „krył się przez całe lato do pisania“ i uzupełnił je „kilku z nowa ułożonemi“. Tak powstały „Kazania o siedmiu Sakramentach Kościoła św. katolickiego, do których są przydane kazania przygodne o rozmaitych nabożeństwach, wedle czasu, których jest wpisany na przodku register. (Kraków 1600, in fol. str. 10, 15, 29). Dedykował je królowi „na kolendę i nowe lato“ i sekretarzowi królewskiemu, Jędrzejowi z Piasków Boboli, „który mnieś do pisania tego, czegoś pilnie zawżdy słuchał, pobudzać nie przestał“. Zdaje się, że tenże Bobola, wielbiciel Skargi i zakonu, ofiarował koszta druku u Piotrkowczyka, które musiały być znaczne dosyć.
Kazania o Sakramentach, to „najważniejsze z rozpraw dogmatycznych Skargi, przewyborne, jako rozumowanie, a niekiedy jako wzór stylu. Wyłuszczając językiem potocznym wysokie prawdy, szuka podobieństw, porównań i przenośni na ziemi polskiej w życiu codziennem Polaków... Tymże trybem dając zrozumieć ważność innych Sakramentów, z dziwną prostotą i mocą objaśnia całe systema religii katolickiej“[6]. Powiedzieć to samo należy o innych „kazaniach przygodnych“, wszystkie one razem stanowią cykl kazań dogmatycznych. Ogłaszając je drukiem, chciał Skarga podać kapłanom sposób i wzór, jak należy wykładać prawdy wiary św.; zastępowały one podręczną bibliotekę teologiczną, na którą w owe czasy tylko zamożniejsi księża zdobyć się mogli.
Za temi dogmatycznemi idą kazania dziękczynne, pogrzebowe, a wreszcie sejmowe.
Jednem z pierwszych jego kazań przed królem JM. było kazanie dziękczynne za zwycięstwo pod Byczyną nad arcyks. Maksymilianem, przez hetmana Zamojskiego odniesione, które Zygmuntowi tron zabezpieczyło, miane na Wawelu w 4-tą niedz. po Trzech Królach 1588 r. Nigdy go Skarga nie ogłosił drukiem, snać dlatego, aby tem przypomnieniem porażki nie drażnić rakuskiego domu, z którego pochodziły obydwie królowe, żony Zygmunta. Przechowało się ono i to niecałe, jeno w okruchach i w tłumaczeniu łacińskiem, w rękopisie biblioteki Ossolińskich, z którego kilka ustępów podał Maurycy Dzieduszycki w dziele: Piotr Skarga i jego wiek[7]. Trzy inne dziękczynne kazania: na zwycięstwa mołdawskie 1595, inflanckie 1605 i moskiewskie 1611 r, drukowane indziej, w niniejszem zaś wydaniu z 1600 r. umieścił Skarga tylko ogólnikowe kazanie: „Na dziękowaniu za jakie pospolite wszystkiego królestwa dobrodziejstwa lub wygranie bitwy i tryumf“.
Król Zygmunt, znajdując się w ciężkich opałach na morzu i w Sztokholmie 1598 r., uczynił votum do Matki Boskiej Częstochowskiej. Wrócił szczęśliwie i ex-voto pielgrzymował do Częstochowy 1599 r. Stąd dwa dziękczynne kazania, jedno: „Przy oddawaniu ślubów, Panu Bogu obiecanych“, które niczem innem nie jest, tylko teologicznym wykładem „o ślubach“; drugie: „Na dziękowaniu kościelnem za wrócenie króla JM. ze Szwecyi“ już ściśle historyczne i dziękczynne.
„Pogrzebowych“ kazań jest pięć, dwa pierwsze są pięknym, wyczerpującym wykładem nauki katolickiej o pogrzebach kościelnych i modlitwie za umarłych. Trzecie: „przy pogrzebie pana wielkiego“, tłumaczy znaczenie obrzędu pogrzebowego w wigiliach, mszach, pomnikach, fundacyach, prawi o marności świata i gotowaniu się na śmierć. Dwa ostatnie ogłosił, jak mówił: „Na pogrzebie królowej polskiej Anny, ostatniego potomka domu Jagiełłowego“ (we wrześniu w Krakowie 1596 r.), miane na Wawelu 21 listop. 1596 r. i „Na pogrzebie królowej polskiej Anny z Rakus, żony Zygmunta III, polskiego i szwedzkiego króla“ († 10 lut. 1598 w Warszawie), miane na Wawelu 16 paźdz. 1599 r. Obydwie te mowy żałobne są panegirykiem, ale bez dworactwa i pochlebstw komukolwiek, drugie jest przedewszystkiem elegią; było za co sławić zacną ostatnią Jagiellonkę, było nad czem płakać, stojąc u trumny młodej królowej, zmarłej przy dziecięciu. Czytać bez łez tej elegii niepodobna; a nie jest to żal pogański, bez pociechy. W tę ciemność grobu i żałoby wpuszcza kaznodzieja snopy jasnych promieni o nieśmiertelności duszy i zbożnych czynach, które i tu na ziemi żyją w swych skutkach i przed tron Boga jako zasługa po nagrodę idą.
Kazania niedzielne, świąteczne, o siedmiu Sakramentach i inne przygodne, przełożył na język łaciński Jan Odrowąż Pieniążek, wda sieradzki, rycerz i obywatel znamienity, ogłosił drukiem w Krakowie 1691 r. i dedykował Innocentemu XII[8]. W przekładzie tym nie pominął i kazań sejmowych, o których nam teraz mówić wypadnie.
- ↑ Kursa lit. słow. I. 367, 378.
- ↑ Wielewicki III, 79.
- ↑ Tamże I, 170.
- ↑ Wielewicki I, 200. Porównej rozdz. IX, §. 59, str 533.
- ↑ Sam będąc przez lat 30 przeszło kaznodzieją, nie używałem innego podręcznika tylko „Kazań Skargi“; piszę więc z doświadczenia, ale trzeba nauczyć się czytać Skargę, aby w nim smakować.
- ↑ Mickiewicz. Kursa I, 369.
- ↑ Tom II, 33.
- ↑ Conciones pro diebus Dominicis et Festis totius anni R. P. Petri Skarga S. J., Poloni, jam olim ab ipso authore cum additione de VII Sacramentis et aliarum ejusdem Concionum saepius recognitae et editae, nunc in latinum idioma translatae, et ad fidei doctrinaeque christianae augmentum a Joanne Odrowąż Pieniążek, Palatino Sieradiensi in lucem publicam datae. Cracoviae, 1691 (in fol. pag. 2, 1261, 11).