Kapitan Paweł/Tom II/Zakończenie
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Kapitan Paweł |
Wydawca | S. Orgelbrand |
Data wyd. | 1842 |
Druk | Drukarnia J. Wróblewskiego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | A. F. |
Tytuł orygin. | Le Capitaine Paul |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom II Cały tekst |
Indeks stron |
PIĘĆ lat upłynęło od czasu naszéj powieści: niepodległość Stanów Zjednoczonych była uznaną. New-York, ostatnie miejsce przez Anglików zajmowane, odebrano. Odgłos dział rozlegający się od morza Indyjskiego do odnogi Mexyku, powoli ustawał na obu oceanach. Spokojność, któréj Ameryka poczęła używać, rozciągała się i do kolonii francuzkich w Antyllach. Między wyspami temi Guadalupa głównie była zagrożoną za częsty udział w wojnie amerykańskiéj i swe ważne wojenne i handlowe położenie; lecz dzięki czujności nowego gubernatora usiłowania wylądowań nieprzyjacielskich nie udawały się Anglikom.
Gubernatorem tym był baron Anatol de Lusignian, mąż Małgorzaty. Co się tyczy Pawła, nie widzieli go od chwili rozłączenia się na téj wyspie, gdzie ich zawiózł, wypłynąwszy z zamku d’Auray. Czasami tylko przez pisma publiczne mieli o nim wiadomość, jak po opuszczenia ich, został dowódzcą eskadry, zniszczył osady angielskie na brzegach Acadi, za co zyskał stopień Kommodora; jak nakoniec w roku 1781 odebrał podziękowania rządu Stanów Zjednoczonych, za usługi jakie uczynił, a w nadgrodę medal złoty i dowództwo okrętu Ameryka, które to imię, nadano jednemu z najpiękniejszych okrętów, a jemu dowództwo jako najodważniejszemu, który przeznaczono w miejsce okrętu Magnifique, który Król Francuzów utracił pod Bostonem. Paweł Jones odprowadziwszy go do Hawru, powrócić miał do Jamajki — co napełniło ich radością; przybył nakoniec i znalazł szczęśliwych; zakładem ich miłości była jedna córka. — Zabawił przy nich ośm dni, po upływie tego czasu, rozkazał swej fregacie l’Indienne, (gdyż do niéj powrócił) bydź gotową do drogi, i mimo najusilniejszych próśb, Lusigniana i Małgorzaty, nie chciał dłużej pozostać. — Zawsze był ten sam, prędki, wesoły i przedsiębierczy. — Czas odjazdu nadszedł, pożegnał ich z zamiarem powrócenia do Francyi. — Po kilko miesięcznej podróży, Paweł przybił do brzegów w chwili, gdy cała Francya była w zamieszaniu; udał się do stolicy: tam zaburzenie doszło do najwyższego stopnia. Naród ten jedną ręką, zasłaniał się przeciw obcym napadom, drugą sam siebie mordował; gillotyna była sprawiedliwością.
Tam-to dowiedział się, że Emanuel został skazany — na wygnanie — matka umarła — dobra skonfiskowano. — Powziął myśl zwiedzenia tych miejsc tak drogich, a zarazem tak okropnych dla niego. — Udał się do Bretanii.
Przybywszy do d’AAuray, szukał chaty Acharda — nie znalazł jéj; — las przytykający, zniknął. Dobra zostały podzielone pomiędzy dwudziestu osadników, którzy go wycięli i obrócili w pole. Wielki dąb nie istniał już także, a pług rozorał grób Hrabiego Morlaix, także nawet oko syna miejsca tego poznać nie mogło.
Wszedł do zamku, wszystko zastał na tém samem miejscu. Kazał się zaprowadzić do grobów, — tam przed kamieniem okrywającym zwłoki matki, ukląkł i gorące zasyłał modły; — na kamieniu wyryte były te słowa:
„Tu leży Małgorzata Blanka de „Sablé., Margrabina d’Auray, urodzona dnia 2 Sierpnia 1729, umarła 3 Września 1788 r.“
W sześć miesięcy potem, Konwencya Narodowa, towarzyszyła pogrzebowemu obrzędowi Pawła Jones, dawnego Kommodora marynarki Amerykańskiéj, zmarłego w Paryżu 7 Lipca 1793 r.