Katedra Notre-Dame w Paryżu/Księga szósta/V
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Katedra Notre-Dame w Paryżu |
Podtytuł | (Notre Dame de Paris) |
Rozdział | Koniec historji placka |
Wydawca | Polski Instytut Wydawniczy „Sfinks“ |
Data wyd. | 1928 |
Druk | Neuman & Tomaszewski |
Miejsce wyd. | Gdańsk; Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Notre Dame de Paris |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Esmeralda pobladła; chwiejąc się zeszła z rusztowania. Głos pustelnicy ścigał ją jeszcze:
— Schodź! schodź! złodziejko egipska! wrócisz tam znowu!
— To zwykła febra pustelnicy — mówiono w tłumie — i na tem poprzestano. Kobiety tego rodzaju wzbudzały obawę, i dlatego też może uważane były za święte. W owym czasie trzeba było niezwykłej odwagi by wystąpić przeciw temu, kto modlił się we dnie i w nocy.
Nadeszła chwila uwolnienia Quasimoda. Odwiązano go i tłum się rozproszył.
Około Wielkiego Mostu, Mahietta, wracająca ze swemi dwiema towarzyszkami, zatrzymała się nagle.
— Ale, ale Eustaszku, cóżeś zrobił z plackiem?
— Mamo — odrzekło dziecko — kiedy ty rozmawiałaś z tą kobietą, co siedzi w dziurze, jakiś duży pies odgryzł kawałek placka. Wtedy i ja także ukąsiłem.
— Jakto! zjadłeś wszystko?
— Mamo, to pies winien! Mówiłem żeby nie ruszał, ale on nie słuchał, więc ja także spróbowałem trochę.
— To straszny dzieciak — mówiła matka śmiejąc się i łając zarazem. — Czy wiesz, Oudardo? on już sam objada nam wszystkie wiśnie z ogrodu w Charlerange. Jego dziadek powiada też, że będzie z niego wielki wojownik… Niech cię tylko raz jeszcze złapią na uczynku, Eustachy… No, idźże, psotniku!