<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Jachowicz
Tytuł Kiełbaski
Pochodzenie Upominek z prac Stanisława Jachowicza
Wydawca Jarosław Leitgeber
Data wyd. 1902
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na commons
Indeks stron
Kiełbaski.



Władyś, dostawszy dwa złote od swego ojca, szedł cały zatopiony w myślach nad użyciem tych pieniędzy. Stawają mu przed oczami rozmaite przedmioty, zarówno przyjemne, zarówno pożądane. Waha się w wyborze. Wtem uderza go krzyk żałosny. Patrzy i spostrzega małego chłopca, którego rzewny płacz i załamywanie rąk okazywały, że go jakieś wielkie spotkało nieszczęście. Byłto jeden z tych rzeźniczków, wysełanych przez panów swoich na miasto z gorącemi kiełbaskami. Zatrzymuje go jakiś nieuczciwy człowiek i każe sobie pokazać kiełbaski. Ochoczy chłopak wykłada kiełbaski na talerz. Nieznajomy zabrawszy ośm sztuk, przewraca na ziemię biednego chłopaka, a nim ten zdołał się podnieść i zawołać o ratunek, oszust już zniknął.
W tej chwili przystąpił Władyś do rozpaczającego chłopca, a dowiedziawszy się o smutnej jego przygodzie, szczerze litował się nad nim. „O! ja nieszczęśliwy, — wołał chłopiec ze łkaniem, — co ja teraz pocznę? jak ja się pokażę w domu? czyż pan uwierzy mojemu nieszczęściu? ach! wypędzi mnie z domu, a ja sierota zostanę bez przytułku...“
Zakręciły się łzy w oczach czułemu Władysiowi; zapomina o wszystkich przedmiotach, do których posiadania wzdychał; wyjmuje dwuzłotówkę: „No, no, nie płacz poczciwy chłopcze, oto masz za stracone kiełbaski.“
To mówiąc, Władyś wtyka pieniądz w rękę zdumionemu chłopcu, a zanim ten zdołał podziękować swemu dobroczyńcy, już go niema!
Błogo było na sercu powracającemu do mieszkania Władysiowi, że otarł łzy biednemu chłopcu, że spełnił czyn dobry. Obok tak szlachetnych uczuć posiadał Władyś przymiot skromności w takim stopniu, że często zasłużona pochwała bardziej go mieszała, niż niesłuszna nagana; dlatego, przyszedłszy do domu, nikomu ani słówka o tem, co się stało, nie powiedział.
Rok już upłynął po owem zdarzeniu, kiedy Władyś szedł z ojcem na przechadzkę za miasto. Wracając, weszli do ogródka, dla zaspokojenia wzbudzonego przez upał pragnienia. Tylko co tam wstąpili, rzuca się ku nim ów chłopczyk z kiełbaskami, z którym przed rokiem Władyś miał wiadome spotkanie, a całując go serdecznie po rękach, woła:
„O! mój dobry, kochany paniczu! czyż mnie nie poznajesz? jakże pragnąłem zawsze zobaczyć cię, aby ci podziękować za twoje dobre serce...
Zapłonił się Władyś i milczał.
Zdumiony tym widokiem ojciec Władysia pyta chłopca, co to znaczy? Ten opowiada całe zdarzenie. Rozczulony ojciec obdarza podarkiem wdzięcznego chłopca, a cnotliwego syna obsypuje najtkliwszemi pieszczotami. Od tego czasu Władyś doznawał od ojca swego szczególniejszych względów.

Oprócz tych korzyści, oprócz przyjemności, jakiem wewnętrzne uczucie cnotliwe czyny wynagradza, zdarzenie to miało bardzo zbawienny wpływ na dalsze postępowanie Władysia. Ile razy brała go chętka wyrzucenia na fraszki pieniędzy, tyle razy przychodziły mu na myśl kiełbaski i zaraz uczuwał żądzę wypełnienia jakiego dobrego uczynku.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Jachowicz.