Kilka szczegółów z historyi naturalnej ludowej/III
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Kilka szczegółów z historyi naturalnej ludowej |
Pochodzenie | Przegląd Literacki i Artystyczny, 1885, nr 12-13, 14-15, 16-17-18 |
Redaktor | Jan Blaschke |
Wydawca | Jan Blaschke |
Data wyd. | 1885 |
Druk | Drukarnia A. Koziańskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Kogut — kura. Pół kokoski a pół koguta, to kurzeja. (S.).
Przysł. „Głodná jak młynarská kura.“ M. kura to sie nigdy nie najé, zawse dziubie. (S.).
W przepowiedniach pogody i słoty, a nawet w przesądach lekarskich kogut i kura ważną odgrywają rolę (p. przepowiednie). Niktby nie pomyślał, że czarna kura służy za lekarstwo na pomieszanie zmysłów. Coś podobnego wynaleźć mogła tylko fantazya gminna. Zdarzenie, w którem użyto tego dziwnego środka, było następujące: Kobieta pewna, nazwiskiem Cymborka, „zgwaryjowała.“ Posłano po doktora czarownika do Rydzowa, aby jej „odczynił“. Doktór ów, przyszedłszy, kazał sobie dać czarną kurę, wziął ją za nogi i rozdarł żywcem nad głową chorej, tak że krew z kury ciekła po jej głowie. Wymawiał przytem jakieś czarnoksięskie i niezrozumiałe formułki, a po akcie zapytał, kto w chacie najstarszy. Powiedziano mu, że chora ma starą matkę. „Nie będzie jej szkoda, dosyć żyła na świecie“ — rzekł czarownik i kazał matce obłożyć głowę chorej tą rozdartą kurą i dwa razy jeszcze powtórzyć tę samą czynność. Lekarstwo miało pomódz, chora wyzdrowiała, lecz stara matka umarła[1].
Kaczka swojska i dzika. Kacka dziká to jesce chytrzejsy lot má jak gołąb. Ona pod wodą siedzi tajak ryba. Nierázem sed brzegiem rzyki, to mi z pod nóg wyleciała z wody. Jak mi wyleciała nad głowę, tobym ją mógł kijem zabić, ale potem tak śmigała w górę jak gołąb. (S.).
Patrz przepowiednie pogody i słoty.
Gołąb. Gołąb sie nájwięcy tak ozywá: gruchu, gruchu, grucha. (S.). Gołąb bardzo chytro látá. (S.).
Paw to jes pół djábła, a pół ptáka. Páwiowi póno djábeł skrzydła malowáł. (S.).
Sroka. Sroki to wielgie skodniki, ony nietylko zboze wydzióbują, ale i owoce obdziérają i drzewinę psują. Zająca młodego to i sroki nieráz w polu zadzióbią. — „Sroka rzektá“. (S.).
Wrona. Wrony i kruki, zapewne z powodu, że czarne i przeraźliwy głos mają, w niektórych stronach poczytuje lud za ptaki sprzymierzone z djabłami, czarownikami itp. Na umierającego czarownika dom wrony i kruki z całej okolicy się zleciały, obsiadły cały dach i ściany jego domostwa, a krakaniu ich wtórowała straszna burza, srożąca się równocześnie. (Żarówka).
P. przepowiednie pogody i słoty.
Bocian. „Bocoń to podobno z cowieka jes. Jak sie boconiowi krzywde robi, to on przyniesie ogień na dach, zapálone drewienko, abo co przyniesie w dzióbie i cháłpe spáli“. (Sądeckie).
Wszędzie wiedzą, że bocian jest nieprzyjacielem żab, wszędzie też w tłumaczeniu żabich rozhoworów o bocianie jest mowa (p. żaba).
Na przelatującego bociana wołają: Kuba albo Giela! (S).
Albo: Kuba leju!
dej oleju
do kapusty
na zápusty. (P).
Wołają także: Kle-kle bocoń, kle-kle,
Twoja matka w piekle,
A ociec za progiem
Śturchá dzieci rogiem.
Sowa. Sowa jacy w nocy widzi, w dzień to basz mało. W nocy to sie jéj ocy tak świécą. Póno sowa wywołá cłowieka, co umrze. (Z. D.)
Jak sowa zdechnie a samica, to powiadają, że dziéwki we wsi „będą marły“; gdy samiec, to parobcy. (S.).
Sikora. Sikorka siecke rznie: „pitu, pitu, pitu, pitu,“ a ogonkiem trzęsie. (P.).
Przepiórka: Głos przepiórki zwiastuje, że zboże już dojrzewa. „Pódź po mnie! pódź po mnie! z nieckami, z nieckami, zabierz mie z dzieckami, z dzieckami. Podpálám, podpálám, podpálám, hoahe, hoahe...“ Óna gádá, ze sie zboze zapálá, że niby óna podpálá zboze, zeby śli ząć, bo óna nájwięcy w źrałem zbozu przesiaduje, tam má jeś. Ona tak cieniuśko gádá: pidpil, pidpil, pidpil. (S.).
„Przepiórka pożycyła ráz u chróściela sześć korcy przenice. Przy oddaniu chróściel krzycy, ze sześć pozycyła a ona sie zapira, ze pięć jacy. Teráz taką zwadke mają przez całe casy. Chróściel krzycy zawdy: sześ, sześ, sześ — a przepiórka: pięć pono, pięć pono, pięć pono. (Z.).
Kuropatwa. Kuropatwy wábią sie, jedna powiadá: Pódź tu siostro! pódź!, a drugá sie śmieje: Já haw jes. (S).
Rybitwa, to jes taki biáły pták, więksy jak dziki gołąb. Skrzydła to má takie długockie. Óna tak látá nad wodom, jak sie na dys má, jak ryby brodzą, co tak wirzchem pływają, to óna sie dopiro puści na dół i rybe chyci. (S).
Sojka. Djábuł sie napiráł sojce, zeby mu dała misa, a on jéj dáł pikne piórka. (Z.).
Jastrząb. Jaszczębie są trojakie: naprzód są te wielgie jaszczębie, potem są średnie i takie małe. Ten wielgi jaszcząb jes bury, jak leci to tajak kieby był pstry, takie biáłe przebijá, a jak usiędzie, to sie to wszyśko pochowá, to jes bury. Ón biele ka kure przysiędzie i zjé, ale ón tyz i zająca nieráz w polu napadnie i zakłuje.
Ten mniejsy jaszcząb gołębnik, to nájwięcy za gołębiami góni. Ón tyz jes bury, bo te wszyśkie jaszczębie są jednakie.
Ten nájmniejsy to znów góni po polach za mysami, ale ón tyz i wróbla chyci. Jak to nieráz w zimie wróble w kupie na drzewie siedzą, to ón wpadnie między gałęzie, to sie wtedy wróble tak pocisą, záden nie świrká, bo sie boji, żeby go nie chyciuł. To ón wtedy znowu wyleci w góre. (S.).
Sokół. „Uźry wszystko tajak sokół.“ (S.).
Czapla. Na Podolu to są ptáki, co mają takie syje garbate, wydłuzone, a nogi długie. Nazywają je caplami. Taká capla to se stanie na piáchu (piasku), tam ka woda jes płytká, bo má nogi długie, a ryby się jej zbiegają do nóg, to óna je dopiéro chytá. (S.).
Gacopirz. Góni w nocy, má skrzydła tajak pták, a nogi tajak kot. Na skrzydłach to má takie mchem porośnięte. W nocy to tak látá wele cłowieka naokoło, a nieráz to sie we włosy wkręci — a piscy tajak pták. (S.).