Kościół Śmierci
←Do Stanisława Augusta, Króla Polskiego... | Kościół Śmierci Wybór poezyj Liryków księga czwarta Adam Naruszewicz |
Do Jutrzenki→ |
(Z francuskiego).
W zjętych lodem pustyniach, gdzie ledwo wśrzododnia
Mdlejącym błyśnie ogniem słoneczna pochodnia;
Leży wysep na martwym jeziorze posępny,
Ożywiającym nieba duchom niedostępny.
Tam na czarnych puszczając jodłach wrzaski srogie,
Wiją gniazda z wronami sowy smutnowrogie:
Ziemia rodzi szkodnego pełne zioła soku,
Gnuśna zima zajmuje wszystkie części roku.
Tysiąc mogił po polach zgniłe kości tłoczy,
Z tysiąca źrzódeł krwawych tysiąc rzek się toczy;
Które wlekąc z krą czarną ciał zbutwiałe stosy,
Jęczące, miasto szumu, wydawają głosy.
Pod przerwą ostréj skały z pierwiastków natury
Stoi gmach wykowany okrągłéj figury:
Cztery ma, bo tak chciały losy nieprzebyte,
Bramy, na cztery świata części, z miedzi ryte.
Jedna patrzy na zachód, druga w wschodnie strony,
Ta na śniade Murzyny, owa na Lapony.
Tam pod równemi prawy, cokolwiek na świecie
Żyje, idą królowie i nikczemni kmiecie.
Idą młodzi i starzy bez żadnego braku,
Czy kto mitrą połyska, czy chodzi w paklaku;
W kruchcie stoją, trzymając kordy rdzą przejadłe,
Smutki, rozpacz, ból, starość, choroby wybladłe.
Wszystkie w kirach okropnych; kirem gmach wybity;
Od smolanych pochodni zakopcone szczyty.
Pełno ćmy z wierzchu na dół; że w owéj kurzawie
Tępiéć ognie pogrzebne zdawają się prawie.
W pośrzodku siedzi mara na żelaznym zydlu;
Bez ślepiów, bez rozumu, wsparszy się na rydlu.
Śmierć jéj imię: cokolwiek na ziemi oddycha,
Wszystko bije okrutnie i do grobu wpycha.
1771 IV, 139 — 141.