[340]XXX.
Kościołek.
Tam kędy schodzą się drogi,
Stoi ku ziemi schylony,
Przebiegiem wieków zemszony,
Nasz kościołeczek ubogi.
Do koła z desek płot stary,
W krąg opasuje budowę,
U wrot dwie lipy wiekowe,
Zwieszają swoje konary.
Murawa cmentarz zaściela,
Przy ścianie czerni dzwonnica,
U szczytu z krzyżem wieżyca,
Do nieba w górę wystrzela.
Kiedy w dal okiem swem rzucę
I ujrzę mały kościołek,
Stroskanych ludzi przytułek,
To już się więcej nie smucę;
Jeżelim doznał zmartwienia,
Wnet chmurka znika z méj twarzy
Bo wiem że u stóp ołtarzy,
Boleść się w rozkosz zamienia.
[341]
Bo wiem że Ojciec niebieski,
Szczęście do chatek sprowadza,
Cierpiącym bole osładza,
Płaczącym ociera łezki.
Czasem chcąc zwalczyć nałogi,
Które mnie wiodą do winy,
Patrzę przez całe godziny,
Na nasz kościołek ubogi.
I wtedy widzę wśród cieni,
Chmurek płynących w błękicie,
Jak u wieżycy na szczycie,
Krzyż blaskiem światła promieni;
I dłoń się z dłonią mi splata,
I gną ku ziemi kolana,
I hołd miłości do Pana,
Z młodzieńczej piersi ulata...
Zachwyt ogarnia mnie błogi,
W sercu czci chronię zadatki,
Dla czego? bo ja z mej chałkichatki,
Widzę nasz kościół ubogi!