Król Henryk VI. Część III (Shakespeare, tłum. Ulrich, 1895)/Przedmowa

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Król Henryk VI. Część III
Podtytuł Przedmowa
Pochodzenie Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare (Szekspira) w dwunastu tomach. Tom III
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1895
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


KRÓL HENRYK VI.
CZĘŚĆ III.


O

Ostatnia ta część, tylko z powodu rozciągłości dramatu, oddzieloną jest od poprzedzającej, z którą właściwie jedno dzieło stanowi. Obie razem wzięte są dziesięcio-aktowym dramatem, szeregiem pięknych scen, rozwinięciem charakterów połączonych — węzłem; jest to raczej historya Anglii niż dzieje nieszczęśliwego króla — w chwili największego zawichrzenia kraju, które rośnie, wzmaga się, odradza i nie ma końca.

Krwawe to dzieje! Rozrodzona panująca rodzina, na mocy praw najrozmaitszych wychwytuje sobie z rąk koronę, kraj rozbija na obozy i stronnictwa, brat walczy z bratem, ojciec z synem. Szekspir pokazuje nam na placu boju ojco- i dzieciobójców niewinnych, opłakujących swe losy. Współzawodnicy mordują się sztyletami, kobiety oszalałe policzkują głowy od ciał odsieczone; w walce tej niema nic świętego, duchowieństwo idzie pod miecz katowski, korona nie broni od sztyletu, wiek dziecinny i niewinność nie jest tarczą przeciw mordercom. Wściekłość, ambicya, żądza panowania, zazdrość, szałem jakimś ogarniają zapaśników. Ze krwi rodzi się zemsta, z zemsty odradza nienawiść. Od motłochu, który prowadzi samozwaniec, do książęcej i królewskiej braci — wszystko się warcholi i morduje. Krwawe to Saturnalia dziejów Anglii. Jest to nieochybnie jedna z najstraszniejszych epok nietylko w jej dziejach, ale w historyi Europy. Każda z tych bitw, które rozstrzygają o chwilowem zwycięstwie, kosztuje krwi strumienie, a z pobojowisk, jakby duchy rycerzy, podnoszą się nowe zastępy do nieprzebłaganej walki.
Henryk VI, Małgorzata Andegaweńska, Ryszard Gloucester — oto bohaterowie główni dramatu. Męczennik, matka jak lwica przywiązana do dziecięcia — naostatek, chciwy panowania i pomsty, chytry a przebiegły, przewrotny a niczem nie dający się powstrzymać przywłaszczyciel. Im dalej i głębiej zapuszczamy się w dramat Henryka VI, tem krwawiej i czarniej przedstawia się scena. Najpobożniejszy i najcnotliwszy z ludzi król, gubi się łagodnością i świętością swoją, gdy drudzy zabijają występkami. Wir to i chaos nierozwikłany, od którego nic ocalić nie może.
Wszystkiemu temu winno może jedno pierwsze przywłaszczenie, co drugim wskazało drogę i otwarło żądzom wrota. Twórcą tego zamętu jest Henryk IV... zwiększa go małżeństwo nieszczęśliwe Henryka VI z Małgorzatą Andegaweńską, które kraj i szlachtę zniechęca, naostatek dopełnia miary puszczenie z rąk cugli, brak energii i siły w pobożnym panu... nacechowany już przez Szekspira przy pierwszym kroku jego, gdy, mimo umowy, dozwala sobie narzucić córkę króla Reignier’a.
Większa część motywów do scen zaczerpnięta i tu z Holinsheda, ale poeta ściśle się go nie trzymał. Równie pobożnym i łagodnym kronikarz maluje Henryka VI, a Małgorzacie przyznaje dowcip wielki, odwagę, chciwość panowania, rozsądek, przebiegłość, ale zarazem istnie kobiecą niestałość charakteru. Poeta wypełnił tę postać i wyidealizował ją potężnie, a w ostatniej części podniósł ją i uszlachetnił, czyniąc typem macierzyńskiego przywiązania. Taką Małgorzata była w istocie.
„Małgorzata, powiada W. F. Hugo, jest tu typem królewskim dzikiego macierzyństwa. Królowa ta, tylu w historyi obciążona zbrodniami, tak ohydna, gdy ze swym kochankiem Suffolkiem spiskuje i układa tę dziwną apopleksyę, która ma zabić wuja Gloucestera — tak wstrętna, gdy swym wspólnikom przyrzeka rabunek zbuntowanego Londynu, gdy sama kieruje podpalaczami w St. Alban’s — tak straszna, gdy policzkuje krwawą głowę ściętego Yorka, a dla pary do niej, karze ścinać wziętego w niewolę Salisburego; — ta dzika królowa, przerażająca jako kobieta, jako matka jest idealną. Macierzyński jej heroizm nie zna przeszkód żadnych.
„Po klęsce w St. Alban’s, po rozsypce w Northampton, gdy czerwona róża zdaje się zgniecioną na wieki, gdy panowanie Lancastrów sam Henryk VI potępił uroczyście, gdy wobec parlamentu niedołężny król wydziedziczył syna na korzyść współzawodnika, księcia Yorku — jedna Małgorzata oburza się i opiera“.
Dla odzyskania dziecku tej korony utraconej, Małgorzata wdziewa zbroję, natchnione jej duchem wojsko odnosi zwycięstwo pod Wakefield. Książe ginie, ale dom jego w Edwardzie IV dźwiga się nowemi walkami pod Towton i Exham.
Pobita nie poddaje się królowa, uprowadza syna w lasy, odwagą swą zyskuje mu obrońców, dostaje się do Szkocyi, płynie, uprowadzając dziedzica tronu do Francyi. Burza wyrzuca ją na brzeg Burgundyi, której książe jest jej wrogiem; z tego wroga umie sobie stworzyć sprzymierzeńca — dokazuje cudów.
Ludwik XI — straszny ten Ludwik XI, ulega urokowi jej charakteru; naostatek umie sobie pozyskać najstraszniejszego z nieprzyjaciół swoich Warwicka, tego, który z tronu męża jej strącił. Z nim bieży Małgorzata na nowe boje i niezrażona klęską, probuje walczyć jeszcze z przeważnemi siły, aż dopóki ostatnia, najstraszniejsza z bitw pod Tewksbury, nie zamknęła całego szeregu krwawych pasowań się daremnych. W tej bitwie królowa sama dowodzi, walczy sama, aż dopóki syn jej, ten życia cel, ta jej miłość jedyna, nie padł ugodzony śmiertelnie.
Na tem się kończy rola jej historyczna — ale dla Szekspira nadto drogą była ta postać olbrzymia nieustraszonej macierzy, którą niedole i rozpacz uczyniły bohaterką — aby się jej wyrzekł. Z przekleństwem na ustach złowrogiem, w majestacie sieroctwa wprowadza ją nak straszliwe widmo do następnego dramatu.
Nie zdaje się nam koniecznem wyliczać, ile ana- i parachronizmów popełnił poeta, starając się chaos ten krwawy związać w jakąś całość foremną i logiczną.
Bitwa, naprzykład, pod St. Alban’s, która kończy część drugą Henryka VI, nie miała w istocie tak wielkich skutków, jakie jej przypisał poeta; w pięć lat później dopiero złamali Yorkowie potęgę Lancastrów domu. Małgorzata (wedle Holinsheda) uciekła do Szkocyi, króla Henryka uprowadzono w niewolę do Westminsteru, gdzie York jako król zasiadł w parlamencie. Wszystkim scenom dramatu, dla scenicznego efektu inny nadano porządek i znaczenie, ogólny tylko bieg wypadków odcechowując niemi.
Hall opowiada, jak York i Warwick jechali do parlamentu, gdzie nowy król praw swych do korony dowodził. Lordowie siedzieli i słuchali milczący, nikt nie śmiał zaprzeczać, — prawa te skrawiony miecz popierał. York nie ogłoszony jeszcze, królewskie prawa te sam sobie przyznawał, a do układów z Henrykiem VI przystąpić nawet nie myślał. Zawarli przecież umowę, którą pobożny Henryk, unikając krwi przelewu, własnego wydziedziczył syna, za następcę po sobie Yorka przyjmując.
Małgorzata oburzyła się na tę krzywdę dziecięciu jej wyrządzoną. W dramacie główne momenta historyczne przyśpieszonym biegiem idą po sobie.
Oto szczegóły charakterystyczne z Holinsheda: „Gdy Yorka starego, trupa znaleziono na pobojowisku, pisze kronikarz, Clifford kazał mu uciąć głowę i papierową na nią włożyć koronę. Na kopię wetkniętą noszono ją przed królową. Inni opowiadają, że księcia wzięto żywcem i na srom postawiwszy na kretowisku, włożono mu koronę na głowę z sitowia czy łoziny, a drudzy na pośmiewisko przyklękali przed nim wołając: Cześć ci! cześć ci! królu bez królestwa! Cześć ci, królu bez dziedzictwa! Cześć ci, książę, bez kraju i ludzi! W końcu gdy go takiemi szyderstwy wyśmiano, ucięto mu głowę i zaniesiono ją do królowej. Głowy księcia i hrabiego Salisbury wbito na bramie miasta Yorku.
Synowie ks. Yorku nie byli w tej bitwie, starszy gdzieindziej się z nieprzyjacielem ucierał, młodszy z matką schronili się do Burgundyi. Szekspir powołał ich do walki w dramacie, aby rychlej wyprowadzić na scenę. W Ryszardzie poeta przygotowuje już przyszłego okrutnika, który w dziejach nagle się zjawia ze swym czarnym charakterem. Z tą mnogością ludzi wypadków i przemian, Szekspir miał zadanie trudne, aby wszystko w urywanych scenach umieścić, żadnego rysu epoki nie uroniwszy. W znanej historyi domagano się od dramaturga, aby w niej najmniejszego tradycyjnego nie opuścił szczegółu.
W r. 1461 kolej przychodzi na Warwicka. Warwick króla Henryka ciągnący ze sobą, po bitwie pod Wakefield, wypadł z Londynu, by drogę zajść Małgorzacie. Drugi raz pod St. Alban’s spotkały się dwie róże. Tu Clifford zwycięzcę Warwicka pokonywa. Oswobodzony król Henryk, wraca do żony i syna — pobożny i zrezygnowany. Lancastrowie tryumfują po raz ostatni.
Następuje krwawa, okropna bitwa pod Towton, w której około 40,000 trupa usłało pola. Tu Warwick i York zwyciężają, pada Clifford. Król i królowa chronią się do Szkocyi. Dziedzica domu Yorków Warwick wprowadza do Londynu, obwołują go królem jako Edwarda IV. Bracia jego Ryszard i Jerzy otrzymują tytuły księcia Gloucester i Clarence.
Małgorzata uchodzi do Francyi, Henryka wziętego w niewolę zamykają w Tower. Zobojętniały na wszystko, nawet na utratę korony, ludziom się wydaje obłąkanym. Edward wysyła Warwicka w poselstwie do Francyi, aby się dlań starał o rękę siostry królewskiej Bony. Holinshed pisze, że Ludwik XI i ona uprzejmie swata przyjęli. Tymczasem król nowy, w domu księżnej Bedford, która w drugiem małżeństwie była naówczas za lordem Wudvill poznaje córkę jej Elżbietę, wdowę po John Greyu, który walcząc po stronie Lancastrów, zginął pod St. Alban’s. Zbyt wrażliwy na wdzięki niewieście, Edward zapala się ku niej miłością wielką. Ale piękna Grey nie chce być króla kochanką i bardzo zręcznemi słowy wręcz mu to powiada. Oszalały Edward, zapomniawszy na swaty, postanawia się z nią ożenić. Napróżno matka stara mu się odradzać to małżeństwo; król zapomniawszy o wszystkiem, na tron ją powołuje. Wnet i cała jej rodzina obsypana honorami i dobrodziejstwy.
Nie podobało się to nagłe wzmożenie nowych ludzi, starym Yorków przyjaciołom, Warwickowi szczególniej, Warwickowi, który był najpotężniejszym z magnatów tron otaczających. Odpadnięcie Warwicka od króla miało w istocie inne przyczyny, nie same niedoszłe swaty, w których imieniem króla występował. Powstanie bowiem, w którem on brał udział czynny, wybuchło dopiero w pięć lat po ożenieniu króla.
Powodziło się zrazu Nevilom i Warwickowi; króla wzięli do niewoli, ale Edward oswobodzony z pomocą przyjaciół swoich, wziął później górę nad przeciwnikami. Warwick i Clarence musieli uchodzić do Francyi, gdzie naówczas dopiero książę Walii ożenił się z Anną córką Warwicka. Clarence zaś, żałując już odstępstwa swojego, potajemnie układał się z Edwardem, usiłującym go od Warwicka odciągnąć.
Z pomocą Francyi, w towarzystwie ks. Clarence’a, hr. Oxforda, hr. Pembroka, Warwick wylądował na brzegach Anglii witany z zapałem.
Rzucił się tak szybko w głąb’ kraju, iż Edward uchodzić musiał do Hollandyi, nie mogąc nawet dobyć oręża na swą obronę.
Zwycięzcą wszedł Warwick do Londynu w dniu właśnie, gdy żona króla Edwarda w Westminsterze syna na świat wydała, który później w Tower zginął.
Uwolniono więzionego dotąd Henryka VI, po sześciu latach niewoli, Warwick i Clarence mianowani namiestnikami królestwa, a potomstwu ks. Clarence’a zapewniono następstwo, jeżeliby Henryk VI zszedł bezpotomnie.
Tu gdy hrabia Pembroke przedstawiał królowi synowca swego Henryka Richmonda, Henryk VI miał zawołać, iż go przyszłość wielka i spadek po przyjaciołach i wrogach oczekuje.
„Zdaje się, dodaje Holinshed, iż bogobojny pan napełnion był duchem proroczym — jako też świątobliwym zawsze, spokojnym i wielce był pobożbym, a przez to od siebie naród swój odstręczył, dworską galanteryę lekceważąc sobie, nie jak na wielkiego monarchę przystało“.
Przepowiedziany ten dziedzic przyszły stał się później Henrykiem VII, wstąpiwszy na tron angielski.
Tymczasem w r. 1471 Edward z Ryszardem i zaciążną w Burgundyi szczupłą garstką ludzi wylądował na północnych Anglii brzegach. Pozornie żądał on tylko odzyskać królestwo swoje i nie upominał się zrazu o koronę. Dopiero zebrawszy siły, zdobywszy miasto York, podżegany przez swych przyjaciół, zrzucił maskę wprędce i począł nową walkę o koronę. Warwick czując niebezpieczeństwo walnej bitwy, schronił się w murach Coventry, Clarence przeszedł na Edwarda stronę, z którym od dawna był w porozumieniu, brat Warwicka arcybiskup Yorku wstąpił w jego ślady.
Spotkanie pod Barnet rozstrzygnęło sprawę. W niem Ryszard Gloucester po raz pierwszy się odznaczył; Warwick i Montague zabici zostali. Małgorzata wylądowująca wraz z posiłkami francuskimi, dowiedziała się o klęsce. Somerset nakłaniał ją do dalszego prowadzenia wojny, ale bitwa pod Tewksbury śmiertelny cios zadała domowi Lancastrów. Królowa, jej syn, najprzedniejsi stronnicy ich, wpadli w ręce nieprzyjacielowi.
Młodego księcia, ten który go pojmał w niewolę oddał królowi, uroczyste otrzymawszy przyrzeczenie, iż życie mu będzie zachowane.
Ale przy pierwszem spotkaniu z królem, za śmiałą odpowiedź zamordowano syna Małgorzaty.
„A za czyn ten krwawy, dodaje Holinshed, większa część sprawców jego (Clarence, Gloucester, Hastings, Dorset) w późniejszym czasie ten sam kielich wypić musiała, jako sprawiedliwą, mściwą ręką Bożą domierzoną karę“.
O śmierci króla Henryka dodaje kronikarz: „Wedle pewnych wieści, miał go Ryszard ks. Gloucester sztyletem przebić, ażeby brat jego Edward tem bezpieczniej mógł panować. Według innych, dowiedziawszy się o śmierci syna i klęsce, umrzeć miał z żalu“.
W tej mnogości wypadków, jakie miał przesnuć przed widzami, nie mógł się już nawet kusić poeta o wyjście z zawikłania, o jakiś ład kunsztowny, każda scena stanowiła dlań epizod oddzielny, któremu starać się musiał nadać zaokrągloną całość, moralną w nią wkładając ideę lub rys charakteru.
Piękności też szukać trzeba raczej w szczegółach niż w budowie sztuki mozaikowej.
Za czasów Elżbiety, jakeśmy już mówili, sztuka miała dla widzów znaczenie daleko inne niż dzisiaj. W tych starych dziejach Anglii, co chwila nowe się odbijały; w Warwickach i Suffolkach, widziano może Essexów i innych faworytów królowej; dopatrywano analogii w charakterach, niejedno słowo dobiegało do głębi sumienia słuchaczów. Dla współczesnych więc Szekspira, dramat był zajmujący, choć składał się z szeregu scen nie związanych z sobą ściśle i rozsypanych.
Nie zbywa tu jednak na pięknościach, choć dramat przypomina owe średniowieczne bronzowe kościołów podwoje, na których majestatyczną całość składał się cały szereg drobnych obrazków, kwiecistemi połączonych opaskami





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.