«Królestwo moje nie jest z tego świata»...
Gdy brzmią mi w uszach Twoje słowa, Panie,
Coś serce tłoczy, coś tak pierś przygniata,
Jakbym jesiennych słyszał wichrów granie.
Chciałeś miłością świat napełnić cały,
Chciałeś ożywczość wchłonąć polnej rosy,
W krew swą, Baranku Boży, wiecznie biały,
A z niw swych zbierać bujne chciałeś kłosy.
Tyś za oracza służył ziemi wiernie;
Orałeś ziemię w krwawym czoła pocie;
Raniły stopy Twoje głóg i ciernie,
A wszystkie drogi wiodły — ku Golgocie.
Miały Twe niwy dawać szczodre plony,
Stroić się w róże, gdzieś krwi siał rubiny;
Słowo Twe miało jednać serc miliony
I wyanielać wszelką myśl i czyny.
Smutno na sercu. Chwastów całe morze
Wyplenia ziarno, siew Twój, Panie, głuszy;
Gdy ci, co mieli nieść Królestwo Boże,
Zwątpienia jady szczepią w ludzkiej duszy.
Tam, gdzieś Ty, Panie, niósł błogosławieństwo,
Z klątwą na ustach oni niecą stosy;
Wiecznie niepomni na ból i męczeństwo,
Zdrowego ziarna palą pełne kłosy.
Wiek nowy. W sercu budzi się otucha,
Że Twe Królestwo wreszcie się przybliża.
O, przyjdź, wołamy, w czas niewoli ducha
Z brzęku kajdan, i tych łkań u krzyża.
Przez bramę, którą wiek otwiera nowy,
Duch mój na niwy przyszłych czasów wzlata,
W smutku pogrążon Twemi, Panie, słowy:
— «Królestwo moje nie jest z tego świata».