[150]KRAKUSY.
Co za śmiałość, co za siła,
Zazdrość widzieć tych wiarusów;
Gdybym chłopcem się rodziła,
Tobym poszła do Krakusów:
Bo to chłopcy choć malować,
Bo to usta choć całować.
Takbym biegła na koniku,
I szabelką wywijała;
Bom z żołnierzy, co bez liku,
Nad Krakusów nie widziała,
Widząc szereg ich ochoczy,
Mało dusza nie wyskoczy.
Ja się kocham w tych Krakusach,
Choć Antolka mi zabrali
I pobiegli na biegusach,
Tam na wojnę na Moskali!
Niech go biorą, niechaj biegną.
Szkoda tylko jak polegną.
BoKrakusyBo Krakusy są bez trwogi,
I walecznie i ochoczo
[151]
Z dzielnym wodzem, na swe wrogi
Za Ojczyznę w ogień wskoczą —
Ale oni wrogów skrócą,
I pobiją i powrócą.
Skruszy się ich złość wzgardzona,
O Krakusów hufiec bratni.
I Ojczyzna — nie, nie skona,
Aż gdy padnie z nich ostatni.
Niech mój Antek męztwem pała,
Jeźli chce, bym go kochała.
Jeśli wróci, tom szczęśliwa:
Zginie, płakać będę skrycie;
Lecz mnie radość przejmie żywa,
Że Ojczyźnie dał swe życie.
Lecz gdy hańbą się okryje,
To go nie chcę póki żyję.