Kronika Akasha/Część druga/IV

<<< Dane tekstu >>>
Autor Rudolf Steiner
Tytuł Kronika Akasha
Podtytuł Wtajemniczenie w Odwieczną Pamięć Wszechświata
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1915
Druk Drukarnia Zrzeszenia Samorządów Powiatowych
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Rundbaken
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

IV. ŻYCIE SŁOŃCA.

Po wielkiej epoce kosmicznej Saturna następuje epoka Słońca. Pomiędzy obiema leży pauza spoczynku (pralaja). Podczas niej to wszystko, co rozwinęło się jako człowiek, na Saturnie, przyjmuje taki charakter w stosunku do następnie mającego się wytworzyć człowieka słonecznego, jaki posiada ziarno wobec rośliny, w którą się rozwinie. Człowiek Saturna porzucił niejako ziarno, znajdujące się w pewnego rodzaju śnie, aby następnie rozwinąć się jako człowiek słoneczny.
Ten ostatni odrabia na Słońcu swój drugi stopień świadomości, odpowiadający dzisiejszemu snu bez snów. Ten stan, przerywający obecnie byt czuwania, jest pozostałością, jakby wspomnieniem czasu rozwoju słonecznego. Można go również porównać do owej „głuchej” świadomości, w jakiej obecnie znajduje się świat roślinny. Ponieważ faktycznie rozważać można roślinę, jako śpiącą istotę.
Aby pojąć rozwój ludzkości, trzeba sobie wyobrazić, że Słońce w tym drugim wielkim obiegu było jeszcze planetą i dopiero później wzniosło się do bytu gwiazdy stałej. W rozumieniu wiedzy tajemnej gwiazdą stałą jest taka, która jednej lub więcej — oddalonym od siebie planetom dosyła siłę życia. Czego nie można było jeszcze powiedzieć o Słońcu w czasie drugiego (wielkiego) obiegu. Było jeszcze wówczas połączone z istotami, którym dawało siłę. Te (istoty), a zatem i człowiek, na ówczesnym stopniu swego rozwoju, żyły jeszcze na niem. Nie było jeszcze ani oddzielonej od Słońca planety Ziemi, ani Księżyca. Wszystkie materje, siły i istoty, które żyją dziś na ziemi i w ziemi oraz wszystko, co należy obecnie do księżyca, znajdowało się jeszcze wewnątrz Słońca. Tworzyło jedną część jego materji, sił i jestestw. Dopiero podczas najbliższego (trzeciego) wielkiego obiegu oddzielił się jako osobna planeta od Słońca t. zw. w wiedzy tajemnej Księżyc. Nie jest to jednak współczesny księżyc, ale poprzednik naszej ziemi, jakby jej poprzednie wcielenie (reinkarnacja). Księżyc ten stał się Ziemią, kiedy (ta ostatnia) wydzieliła znowu ze swej materji i odrzuciła to, co dziś nazywamy księżycem.
W trzecim obiegu istniały zatem dwa ciała zamiast dawniejszego planetarnego Słońca, mianowicie gwiazda stała: słońce i odłączony planetarny Księżyc. A ten zabrał ze sobą człowieka i inne istoty, jakie rozwinęły się podczas słonecznego okresu, ze Słońca. To ostatnie darzyło tedy istoty księżycowe od zewnątrz, siłami, które przedtem, osiągnęły one bezpośrednio z miejsca swego zamieszkania. Po trzecim (księżycowym) okresie następuje znowu pauza spoczynku (pralaja). W czasie której połączyły się oba oddzielone (od siebie) ciała (Słońce i Księżyc), i przebyły łącznie stan snu, ziarna. W czwartym okresie wystąpiły z początku Słońce i planetarny Księżyc jako jedno ciało — z ciemności snu. A podczas pierwszej połowy tego okresu wydzieliła się nasza ziemia z człowiekiem i jego towarzyszami ze Słońca. Nieco później następnie wydzieliła ona (ziemia) dzisiejszy księżyc; stąd teraz istnieją trzy człony, jako potomkowie jednolitej niegdyś planety Słońca.
Na słonecznej tedy planecie, w czasie drugiej wielkiej epoki kosmicznej, człowiek i istoty wzmiankowane przy omawianiu Saturna, odbyli dalsze stadjum swego rozwoju. Zarys późniejszego ciała fizycznego człowieka, który zwolna rozwinął się na Saturnie, występuje na początku słonecznego okresu jako roślina ze ziarna. Ale tutaj nie pozostaje takim, jakim był poprzednio. Przenika go raczej drugie, subtelniejsze, ale pełniejsze w sobie siły ciało — eteryczne, kiedy ciało człowieka na Saturnie było pewnego rodzaju automatem (zupełnie pozbawionem życia), staje się ono teraz dzięki ciału eterycznemu, które zwolna całkiem je przenika, istotą życiową. Człowiek staje się przez to rośliną. Jednak wygląd jego nie podobny jest do dzisiejszej rośliny. Podobnym jest raczej nieco w swych kształtach do współczesnego człowieka. Tylko, że zaródź głowy zwrócona jest w dół ku centrowi Słońca, jak obecnie korzeń rośliny, a zarysy nóg, jak kwiaty rośliny — zwrócone są ku górze. Swobody ruchu nie posiadał jeszcze ten twór roślinno-ludzki[1]. Takim jednak staje się człowiek dopiero w drugim z siedmiu mniejszych obiegów (rundów), jakie odbyło Słońce. W ciągu pierwszego z tych małych obiegów nie istniało jeszcze żadne ciało eteryczne w tworze ludzkim. Wtedy wytworzyło się raz jeszcze to wszystko w skróceniu, co zaszło podczas epoki Saturna. Fizyczne ciało ludzkie zachowuje jeszcze swój automatyczny charakter, ale zmienia nieco swoją formę uprzednią. Ponieważ ta nie mogłaby przyjąć żadnego ciała eterycznego, pozostając taką, jaką była na Saturnie. Ulega ona takiemu przekształceniu, że może stać się piastunem tego ciała (eterycznego). Podczas sześciu następnych obiegów kształtuje się ciało eteryczne coraz bardziej, a dzięki jego siłom, działającym na ciało fizyczne, to ostatnie również otrzymuje powoli coraz doskonalszą formę. Pracę przemiany, która wówczas zachodzi w człowieku, prowadzą duchy, wymienione łącznie z człowiekiem podczas omawiania rozwoju Saturna.
Duchy, zwane „promieniującem życiem” albo „promieniami” (w chrześcijańskiej wiedzy tajemnej „Trony”), nie nasuwają się już więcej uwadze. Ukończyły swą odnośną pracę podczas pierwszej połowy obiegu Saturna (dużego obiegu). W pierwszym obiegu Słońca (rundzie) daje się zaobserwować praca „Duchów Mądrości” (w chrześcijańskiej wiedzy tajemnej „Panowania” albo „Kyriotetes”). Wtargnęły w połowie pierwszego okresu Saturna do rozwoju ludzkiego. Oto prowadzą dalej swoją pracę podczas pierwszej połowy pierwszego obiegu Słońca, (kontynuując) pełną mądrości budowę ciała fizycznego na idących po sobie stadjach. Nieco później włączają swą pracę „Duchy Ruchu” (w chrystjaniźmie „Dynamis”, w teozoficznej literaturze „Mahat”). Przeto powtarza się ten okres obiegu Saturna, kiedy została udzielona ciału ludzkiemu zdolność ruchliwości. Zatem znowu rozwija ono swą ruchliwość. Podobnie powtarzają swoją pracę kolejnie po sobie „Duchy Kształtu” (Exusiai), „Ciemności” (chrześcijańskie „Księstwa”, „Archai”, teozoficzne „Asuras”), potem „Synowie Ognia” (Archaniołowie) i wreszcie „Duchy Półmroku” (Aniołowie, Lunar Pitris). Przeto określono sześć mniejszych okresów pierwszego obiegu Słońca. W siódmym takim mniejszym okresie swej pracy nadały ciału ludzkiemu mądrą budowę, obecnie użyczają uruchomionym członom zdolności przepojenia mądrością samego ruchu. Przedtem tylko sposób budowy, obecnie ruch sam staje się wyrazem wewnętrznej mądrości. Na tem kończy się pierwszy obieg słoneczny. Składa się z siedmiu następujących po sobie mniejszych obiegów, z których każdy jest krótkiem powtórzeniem obiegu Saturna (rundu Saturna). Zazwyczaj nazywają w literaturze teozoficznej te siedem mniejszych obiegów, składających się na t. zw. rund — „globami”. (Zatem jeden rund przemija w ciągu siedmiu „globów”). Po pierwszym obiegu słonecznym następuje po pewnej pauzie spoczynku (pralaji) — drugi. Poszczególne „najmniejsze obiegi” czyli „globy” będą opisane później, teraz przejdziemy do dalszego obiegu Słońca. Już w końcu pierwszego dojrzało ciało ludzkie do przyjęcia ciała eterycznego i mianowicie przez to, że mu „Duchy Mądrości” umożliwiły pełną mądrości ruchliwość. Tymczasem same Duchy Mądrości rozwinęły się dalej. Przez pracę, którą prowadziły, stały się zdolne do wytchnienia ze siebie samych swej (substancji), jak „Płomienie” wytchnęły swoją na początku obiegu Saturna, a przez to dały podłoże materjalnemu ciału fizycznemu. Materja „Duchów Mądrości” jest „eterem”, jest ruchliwą w sobie i pełną sił mądrością, innemi słowy „życiem”. Ciało eteryczne, albo życie w człowieku jest zatem wypływem „Duchów Mądrości”. Wypływ trwa do połowy drugiego słonecznego obiegu, poczem znowu mogą Duchy Ruchu podjąć swą działalność. Ich praca li przedtem dotyczyła fizycznego ciała ludzkiego; teraz przenika do ciała eterycznego i szczepi temu mocną sprawność. Trwa to do połowy trzeciego obiegu Słońca. Wtedy poczyna się kierownictwo „Duchów Kształtu”. Od nich otrzymuje ciało eteryczne, posiadając poprzednio tylko ruchliwość obłoku, określoną formę. W środku czwartego obiegu Słońca otrzymały „Duchy Kształtu” taką świadomość, jaką człowiek mieć będzie na Wenus, następującej jako druga najbliższa planeta po bycie ziemskim. Jest to świadomość nadpsychiczna. Osiągają ją jako (w pewnej mierze) owoc swej działalności za trzeciego i czwartego obiegu Słońca. To uzdalnia je do przekształcenia przy pomocy eteru zarodzi zmysłów, wytworzonych podczas okresu Saturna, a będących dotąd tylko fizykalnymi aparatami — (do przekształcenia) w ożywione zmysły.
Podobny proces wyniósł wówczas „Duchy Ciemności” (chrześcijańskie Księstwa, Archai, teozoficzne Asuras) na stopień świadomości psychicznej, którą człowiek rozwinie dopiero na Jowiszu, jako samowiedną świadomość obrazową. Posiadły zatem możność świadomego działania ze świata astralnego. Oto mogą ze świata astralnego wpływać na ciało eteryczne jakieś istoty. „Duchy Ciemności” czyniły to w stosunku do ciała eterycznego człowieka. Zaszczepiły mu teraz ducha samości (samodzielności i sobości), jak uprzednio ciału fizycznemu. Stąd widne, jak egoizm stopniowo zostaje zaszczepionym — przez te duchy — wszystkim członom ludzkiego jestestwa. Około tego czasu uzyskali „Synowie Ognia” stopień świadomości, jaką człowiek posiada dziś w stanie czuwania (świadomość dzienna człowieka). Można zatem o nich powiedzieć, że stali się teraz ludźmi. I mogli się posługiwać fizycznem ciałem ludzkiem dla pewnego rodzaju kontaktu ze światem zewnętrznym. W podobny sposób mogły się również posługiwać „Duchy Osobowości” ciałem fizycznem, począwszy od połowy czwartego obiegu Saturna. Tylko, że ci używali zarodzi zmysłów do pewnego rodzaju postrzegania, jednak „Synowie Ognia” — zgodnie ze swoją naturą — wylewali ciepło swej duszy na otoczenie. Na tyle rozwinęło się ciało ludzkie, że pozwalało im to czynić. Ich ciepło działa podobnie, jak ciepło wysiadającej kury na wysiadywane jaje, t. zn., że posiada siłę budzącą życie. Wszystko, co z takiej siły budzącej życie tkwi w człowieku i jego towarzyszach, zostało wszczepione wówczas ciału eterycznemu przez „Synów Ognia”. Mamy tu zatem do czynienia z początkiem tego, co jest warunkiem rozmnażania się wszelkich istot. Okaże się później, jakim przemianom uległa ta siła cieplna, kiedy Księżyc oddzielił się od Słońca.
W połowie piątego okresu „Synowie Ognia” posunęli się sami tak daleko, że zdolność, jaką stosowali za pośrednictwem fizycznego ciała ludzkiego, teraz mogli zaszczepić ciału eterycznemu. Zastępują obecnie „Duchy Osobowości” w pracy nad tem ciałem eterycznem, które staje się przez to czynnikiem działalności rozrodźczej. Ciało fizyczne pozostawiają w tym czasie „Synom Półmroku” (Aniołom, Lunar Pitris). Te ostatnie otrzymały tymczasem „głuchą” świadomość obrazową, jaką człowiek mieć będzie na Księżycu. Nadały one człowiekowi na Saturnie rodzaj organu rozsądku. Teraz formują dalej fizyczne narządy ducha ludzkiego, którymi człowiek będzie się posługiwać w późniejszych stadjach rozwoju. Przeto na Słońcu, już od połowy piątego obiegu, mogą one dać objawiać się Serafom przez ciało ludzkie jeszcze doskonalej, niż to było możliwem na Saturnie.
Od połowy szóstego obiegu Słońca sam człowiek posunął się o tyle (w rozwoju), że może nieświadomie pracować nad swojem ciałem fizycznem. Zwalnia teraz pod tym względem „Synów Półmroku”. Przez tę działalność tworzy — w „głuchej” świadomości — pierwszą zaródź żyjącej istoty duchowej, którą nazywają duchem życia (budhi). Uświadamiać sobie będzie tego ducha życia dopiero na późniejszych stopniach swego rozwoju. Jak w siódmym obiegu Saturna emanowały Trony dobrowolnie swoją siłę do uformowanej zarodzi ducha — człowieka, podobnie teraz cherubimy (emanują) swoją mądrość, która zachowuje się w duchu — życia po przez wszystkie następne stopnie rozwoju. Od połowy siódmego obiegu Słońca również występuje (znowu) zapoczątkowana na Saturnie zaródź ducha — człowieka (atmy). Łączy się z duchem — życia (budhi) i powstaje ożywiona monada (atma — budhi). Kiedy człowiek w tym czasie nieświadomie pracuje nad swojem ciałem fizycznem, Synowie Półmroku biorą na siebie to, co ma być uczynione teraz w ciele eterycznem dla dalszego jego rozwoju. Pod tym względem są następcami Synów Ognia. Mianowicie wpromieniowują obrazy swej świadomości w to ciało eteryczne i doznają przeto — w pewnego rodzaju stanie snu — siły rozradzania się tego ciała, (siły) wzbudzonej przez Synów Ognia. Przez to przygotowują (fakt) zadowolenia z tej siły, jakie rozwija się później (na Księżycu) u człowieka i współczesnych mu istot.
Tedy na Saturnie wytworzony został człowiek w ciele fizycznem. Było ono wówczas zgoła nieożywione. Takie nieożywione ciało nazywa się w wiedzy tajemnej minerałem. Stąd również rzec można, że człowiek był na Saturnie minerałem, albo że przechodził przez państwo mineralne. Ten człowiek minerał nie posiadał współczesnej formy. Wówczas nie było jeszcze teraźniejszych minerałów.
Jak okazano — ten ludzki minerał został ożywiony na Słońcu i z ciemności snu, jak z zarodzi, znowu wystąpił. Stał się rośliną ludzką; człowiek przechodzi przez państwo roślin. Ale nie wszystkie minerały ludzkie zostały w ten sposób ożywione. Nie mogło to mieć miejsca, ponieważ człowiek-roślina wymagał dla swego życia mineralnego podłoża. Jak dziś nie może istnieć żadna roślina bez państwa mineralnego, skąd bierze swe materje, podobnie było na Słońcu z człowiekiem-rośliną. Ten ostatni musiał zatem pewną część zarodzi ludzkich pozostawić na stopniu minerału dla swego dalszego rozwoju. A ponieważ na Słońcu istniały zupełnie inne warunki, jak na Saturnie, tedy przyjęły te odrzucone minerały zupełnie inne postaci, niż posiadały na Saturnie. W ten sposób obok ludzko-roślinnego państwa powstaje druga dziedzina odrębne państwo mineralne. Stąd widać, że człowiek podnosi się do wyższego państwa, kiedy spycha niżej pewną część swoich towarzyszy. Na następnych stadjach rozwoju nieraz jeszcze zobaczymy, jak proces ten się powtarza. Odpowiada on pewnemu zasadniczemu prawu rozwoju.

* * *

Tu znowu podaje się ze względu na łatwość przeglądu zestawienie faktów rozwoju na Słońcu.
I  Słońce jest tą planetą, na której rozwija się drugi ludzki stan świadomości snu bez snów. Fizyczne ciało ludzkie wznosi się do pewnego rozwoju bytu roślinnego, odkąd włączono do niego ciało eteryczne.
II.  Ten rozwój przechodzi przez siedem podstopni (mniejsze obiegi, czyli „rundy”).
1.  W pierwszym z tych obiegów postarzają się w nieco zmienionej formie stopnie rozwoju ciała fizycznego Saturna.
2.  Przy końcu pierwszego obiegu poczyna się emanowanie ciała eterycznego przez „Duchy Mądrości”.
3.  W środku drugiego obiegu włącza się praca „Duchów Ruchu” nad tem ciałem.
4.  W środku trzeciego obiegu poczyna się rząd „Duchów Kształtu” nad ciałem eterycznem.
5.  Od środka czwartego obiegu ciało to otrzymuje „sobość” od „Duchów Osobowości”.
6.  Ciało fizyczne tymczasem posunęło się tak daleko przez uprzednio czynne w niem siły, że „Duchy Ognia” wzniosły się przezeń w czwartym obiegu do (stopnia) człowieczeństwa.
7.  W środku piątego obiegu przejmują „Duchy Ognia”, które przeszły poprzednio przez człowieczeństwo, pracę nad ciałem eterycznem. W ciele fizycznem działają w tym czasie „Synowie Półmroku”.
8.  Około środka szóstego obiegu przechodzi praca nad ciałem eterycznem do „Synów Półmroku”.. Ciało fizyczne opracowuje człowiek sam.
9.  W trakcie siódmegu obiegu powstała monada ludzka.





  1. Przyp. autora: Człowiekowi współczesnemu, zależnemu od zmysłowego postrzegania, trudno jest — naturalnie — wyobrazić sobie, że człowiek był jako istota roślinna na Słońcu samem. Wydaje się niepomyślalnem, że pewna istota żyjąca mogła egzystować w takich warunkach fizykalnych, jakie dla tego faktu należy przyjąć. Ale przecież tylko teraźniejsza roślina jest przystosowana do współczesnej ziemi fizycznej. I dlatego tylko tak się rozwinęła, że ma odnośne otoczenie. Słoneczna istota roślinna posiadała inne warunki życia; odpowiadały one ówczesnym fizycznym warunkom na Słońcu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Rudolf Steiner i tłumacza: Jan Rundbaken.