Krwawe drogi/Orzeł biały

<<< Dane tekstu >>>
Autor Zygmunt Kisielewski
Tytuł Orzeł biały
Pochodzenie Krwawe drogi
Wydawca Centralne Biuro Wydawnictw N. K. N.
Data wyd. 1916
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ORZEŁ BIAŁY

W piwnicach starożytnych przyległ ptak, co kiedyś wspaniałymi kręgi krążył nad Polską.
Żyje, ale tknięty letargiem, karmu pozbawiony. Ta bowiem jest przyczyna snu jego, iż zapomniany, z dawien dawna nie otrzymał ofiary należnej z krwi własnych dzieci.

lecz orzeł biały próżno dziób swój żałośnie otwierał i szczękał szczękami spragniony.
Sił mu nie stało, usnął, zapadł w sen twardy, wiekowy.
Minęły lata, dziesiątki lat, pół wieku...
Zapomniały dzieci o swym rodzicu i słuch o nim zatracił się w sercach polskich.
Śpiewali „Jeszcze Polska nie zginęła“, ale śpiewali ustami, nie czynem. Serca ich stały się w niewoli puste i smutne, jak grób.
Na grobie tym nieraz płakali krwawo najlepsi w narodzie.
Ale jest w Polsce tradycya, w głębokościach serc utajona, iż co pokolenie danina z krwi polskiej musi być złożona orłowi, by nie umarł. Albowiem wiedzą o tem serca głębokie i myśli dalekie, iż w otchłani czasów niema się stać, iżby orzeł polski zginął, ale że ocknie się i krwią napojony wstrząśnie skrzydłami i wzleci. Z rodziny królewskiej rodem, z prastarej rodziny, orzeł biały, a rodzina ta żyć będzie, póki oblicze czasów nie przetworzy się do cna.
A już godzina straszliwa zbliżała się, iż biały orzeł krwią czerwoną miał być napojony i biada jemu i całej krainie biada, gdyby ofiary nie otrzymał.
Przeraziły się serca wiedzące i myśli widzące daleko.
Powstał najpierw jeden i głosem mocnym na całą Polskę zawołał: „Młodzieńcze, który masz krew nieskażoną i świeżą, pójdź, otwórz serce swoje i daj pić orłowi który łaknie“.
Był to poeta.
Ale nie zrozumiano go. Tedy podniósł się inny i głosem ogromnym zawołał.
A był to mąż czynu tajemnego w Polsce.
Ale go wyśmiano.
Lecz mąż wytrwały zlekceważył śmiech urągliwy i raz jeszcze wezwał, a potem znowu, i nie przestawał wołać... Nie słuchały go już serca zwietrzałe i myśli bezkrwiste, ale pośród młodych głos męża owego jął budzić uwagę. Zdało się temu i owemu, iż słyszy szept echa z nieznanej mu dali, zew uparty i fatalny.
Tedy młodzieniec niejeden ze wsi i z fabryki i z pracowni i uczonego jął się wsłuchiwać w głos męża owego, który był jako głos serca, co woła, domaga się, żąda.
I strwożeni stanęli kołem przy mężu, pytając.
Wówczas wyjawił im tajemnicę:
Orzeł krwi żąda z serca nieskażonego, dobrowolnej ofiary z krwi młodej. Kto słyszy w sobie zew głuchy, jakowąś tęsknotę wielką, niechaj staje w szeregu. Albowiem orzeł pragnie i biada jemu, biada narodowi, gdyby pragnienie orła ugaszone nie zostało.
Wicher zapału potwierdził przeczucia młodych i setkami jęli się kupić przy mężu owym, a setki urosły w tysiące, w dziesiątki tysięcy.
Ocknął się, zerwał: wzleciał nad Ojczyzną polską orzeł biały, a radosnego lotu jego metę — któż ośmieliłby się wyznaczać?



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zygmunt Kisielewski.