Księga Boga Żywego/O duchu
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Księga Boga Żywego |
Wydawca | Księgarnia Ludwika Fiszera |
Data wyd. | 1923 |
Druk | Zakłady Graficzne Grapowa i Mazurkiewicza |
Miejsce wyd. | Łódź |
Tłumacz | Marceli Tarnowski |
Tytuł orygin. | Das Buch vom lebendigen Gott |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Żyjecie w świecie, którego „duchowe“ jest tworem rozumu.
Co świat ten określa jako „ducha“, jest to: wyobrażenie i myśl.
Atoli dla ducha, który, jako rzeczywistość, świat oświetla, jest wszystko to, co ludzie dni dzisiejszych za „ducha“ uznają, li tylko narzędziem.
Świat, w którym żyjecie, ograniczył się do tego narzędzia i mianuje je dziełem.
Tak oto stał się tu „duch świata“ oślepiaczem dusz waszych.
Trudno wam będzie stawić teraz opór jemu, który was opanował. — —
...Duch, który żyje we własnem świetle, świadom siebie, jest rzeczywistością.
Tak rzeczywisty, jak drzewo, kamień, góra, — jak błyskawica, co pada z chmury.
Żadne wyobrażenie nie zmieni go, podobnie jak drzewo, góra, błyskawica nie mogą być w sobie zmienione przez wasze wyobrażenia.
Obrazy waszych wyobrażeń nie tykają tych rzeczy w ich prawdziwem istnieniu i takoż ducha nie tyka to, co świat ten mianuje „duchem“. — —
Dzisiaj — w tej chwili — dacie może wiarę tym słowom, — — obawiam się jednak, że jutro otumani was znowu „duch“ tego świata.
Dzisiaj będziecie chcieli oddalić się od „ducha“ tego świata, aby szukać ducha prawdziwego.
Obawiam się jednak, że jutro oślepi was znowu „duch“ mózgu.
Dzisiaj wierzyć będziecie, że przeczuwacie już ducha prawdziwego...
Jutro jednak —, jutro już ogarnie was małoduszność i zwątpienie; — — zaprzestaniecie usiłowań.
Zawsze czyniliście tak, gdy mówił wam o duchu ktoś, co miał prawo mówić o duchu, oświetlającym wszechświat, bowiem żył on w tym duchu i z własnej go mógł wiedzy obwieszczać.
A może jednak są wśród was tacy, co na wszystko się poważą, aby pojąć rzeczywistość, o której mówię, w jej dostojnej i potężnej prostocie?
Do tych się zwracam, bowiem im tylko korzyść mogą dać moje słowa.
Wam, którzyście zdecydowani oddawać nadal „duchowi“ mózgu to tylko, co mu przynależy, iżby was nie mógł zwodzić co do wartości duchowych, które istnieją z siebie i ponad nim, — wam powiadam:
Duch nie jest tworem myśli!
Duch nie jest siłą myślenia!
Duch jest żywem światłem!
Wszystkie nieskończoności są przepełnione tym duchem, lecz wy sami możecie go tylko w sobie samych odnaleźć.
Żyje on w was świadomy siebie, jako i w całym wszechświecie przeżywa on wszechświat świadom siebie.
Nietylko w mózgach waszych jest on, i nietylko w sercach.
Wy sami jesteście „świątynią ducha“, a każdy człon waszego ciała jest dlań domem i ołtarzem.
Dopóki w całem ciele, od stóp do ciemienia nie odczujecie — samych siebie, nie potraficie nigdy odczuwać w sobie ducha, nie potraficie nigdy zjednoczyć się z nim.
To odczuwanie siebie przez całe ciało, które już samo w sobie jest świętością ducha, niechaj będzie waszem pierwszem zadaniem.
Usiłujcie stać się świadomymi nietylko w mózgu, nietylko w sercu.
Świadomość żyje w was, w wewnętrznościach i w zewnętrznościach, w każdej komórce waszego ciała, i jeśli chcecie, a w dążeniu swem trwacie niezmiennie, może świadomość ta przeniknąć wasze JA świadome, że już nie głową tylko będziecie o sobie wiedzieli.
Strzeżcie się jednak podniecać swe nerwy, gdyż ten rodzaj świadomości całego ciała znacie wszyscy aż nadto dobrze...
Może wam jednak ta „świadomość nerwowa“ służyć za obraz tego, co macie duszą osiągnąć.
Kto się na każdym kroku tej drogi nie staje w duszy spokojniejszy i jaśniejszy, nie idzie ten drogą właściwą.
Jeśli chcecie dojść do celu, musicie w zupełnym spokoju ciała i duszy, nerwów i myśli usiłować w każdym atomie swego ciała siebie jako „duszę“ odczuwać. —
Żadne osobliwe „ćwiczenia“ ani gwałtowny wysiłek nie są do tego potrzebne ani pożyteczne.
Spokojne odczuwanie przez całe ciało, gdy tylko macie czas i chęć po temu, da wam po tygodniach czy miesiącach pierwsze owoce.
Lecz nie zapominajcie, że uczyć się macie odczuwać tylko siebie samych w każdym członie ciała, a nie ten człon, jako przedmiot samoistny.
Gdy będziecie umieli w ten sposób zewnątrz i wewnątrz, z góry do dołu siebie samych odczuwać, wówczas zdumiejecie się i z wdzięcznością i radością uczujecie w sobie, co to jest „życie“, które się wam dotąd wydawało tak niedoskonałem.
Całe ciało wasze dozna odnowienia, którego dziś nie poważycie się jeszcze przeczuwać.
Komu brak jakichś członków ciała, ten niechaj wie, że w substancji duchowej istnieje każdy człon, choćby zewnętrzna materja była przez inną materję zniszczona lub zgoła nie istniała nigdy.
W ciele duchowem niema okaleczeń.
W ciele duchowem jest każdy człowiek obrazem całej piękności, jaką zdołał nadać swej duszy, a ci, co tam w duchu umieją patrzeć, widzą go tylko takim, a nie zniekształconym przez braki ciała.
Dotąd sięga zadanie, którego rozwiązania sami się jąć musicie.
Jeśli doszliście do tego miejsca, jeśli odczuwacie siebie samych w całem swem ciele jako całość, wówczas nauczycie się szanować ciało, jako świątynię, która ukrywa w sobie przesłonięte życie ducha.
Musi się jednak okazać, czy posiedliście dojrzałość duszy, któraby pozwoliła starszemu Bratu, co na was baczy, stać się waszym guru, waszym kierownikiem i przewodnikiem.
Bez niego z trudnością tylko osiągniecie w życiu ziemskiem świadomość ducha, który jest w was...
Będzie on wam stale dawał, co dawać wam winien, lecz zasłonę ducha, co go przed waszą świadomością kryje, wtedy tylko możecie począć usuwać, gdyście już pełną duszy dojrzałość osiągnęli.
Wiedzcie jednak, że żaden trud wasz nie jest stracony.
Gdy tylko potraficie odczuwać siebie całkowicie jako ciało duszy, która rządzi waszą ziemską powłoką, poczniecie wdychać w sobie i we wszechrzeczy ducha, a wielu już spotkało to szczęście, iż odczuli świadomie, że jeszcze im nie jest wyższy stopień potrzebny, bowiem go jeszcze nie dorośli dojrzałością siły duszy.
Bierzcie, co wam dają, i zaufajcie prawu ducha, które nie zna samowoli i na wasze tylko dobro działa.
Droga do „dalekiego Wschodu“ leży przed wami otwarta, lecz przestrzenie „Wschodu“ kryją w sobie wiele miejscowości, a każdy dążący tam poważnie otrzyma wcześniej czy później swój udział, niczyjkolwiek inny.
W owym świecie, który dla zmysłów ziemskich nie jest już poznawalny, rządzą tak samo określone siły i prawa, jak w tym świecie zmysłów zewnętrznych.
Żaden „mistrz“ nie może ich ugiąć. —
Zna on tylko ich rodzaj i działanie, a całem jego dążeniem jest prowadzić ludzi, których za jego czasów nosi kula ziemska, do ich szczęścia. — —
Do tego służy jego „nauka“. —
Do tego służy mu „prawo ducha“. —
Duch zasie jest to „prabyt“, z którego się „Bóg“ jako destylat kształtuje w każdym człowieku, co z wytrwałą cierpliwością dąży w sobie na spotkanie swego Boga. — —
I „Bóg“ jest „duchem“, — lecz ducha najwyższą i najczystszą postacią. —
Kształtując siebie, tworzy „Bóg“ siebie samego z ducha w duchu. — — —