Księga ubogich/IX
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Księga ubogich |
Wydawca | J. Mortkowicz |
Data wyd. | 1934 |
Druk | Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
IX
Gdy idę tak, nie wiem, dlaczego
Pod skwarem czerwcowym nieba,
Wydaje mi się niekiedy,
Że mi spoczynku potrzeba.
Pragnąłbym usiąść przy zdroju,
Wody zaczerpnąć rękoma
I skroń ostudzić płonącą
Od drogi, co taka jest stroma.
Pragnąłbym zgasić pragnienie,
Które tak w gardle mnie piecze,
I w cieniu drzew tych wyciągnąć
Znużone kości człowiecze.
Ale się lękam, by czasem
Nie zmógł mię sen w tym bezczynie
I świata mi nie przesłonił
Mrokiem, co stamtąd przypłynie.
Chcę go zobaczyć z tej góry
W krwawiących ogniach zachodu,
Jak nań patrzałem o wschodzie —
Tak dawno temu, za młodu.
Chcę widzieć, jak długo się będzie
Palił ten obraz żywota,
Te skalne olbrzymów czoła,
Ta masa szczerego złota.
Chcę widzieć, jak skończy się walka —
Mgły na nie z nizin ruszyły —
I czy też i moją duszę
Z twardej wykuto bryły.
Chcę — i o, wiem już, dlaczego
W czerwcowe-m wybrał się skwary, —
Z człowieczą zmierzyć się Dolą
Na siły i na zamiary.
Dotychczasowe me drogi
Przez puszcze i przez wyręby
Uczyły, że bywa konieczność
Zaciskać pięści i zęby.
Wiem, że te cuda zobaczę —
Cudem też będzie wytrwanie —,
Gdy cienią pogardzę i źródłem,
Gdy nie obejrzę się na nie.
Albowiem czas mój jest krótki —
Rychło zapadnie krąg słońca...
I oto idę w tej spiece,
Nie spoczywając do końca.
Idę z tem większą ochotą,
Bo w drodze tej — o czem się nie śni
Z was niejednemu, o ludzie! —
Głazy mi nucą swe pieśni.
Rycerskie to są melodje,
Sławiące wielkie przeboje,
O nie mi dzisiaj idzie,
Choć snać u schyłku już stoję.
Wiem już, dlaczego, spieszący
Ku ostatecznej światłości,
Nie myślę już gasić pragnienia,
Wyciągać znużonych kości.