<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Wyspiański
Tytuł Legion
Wydawca nakładem autora
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SCENA I.

(1845. Rzym. Watykan. Stanza d’Heliodoro; środkiem ogromny stół. Papież Grzegórz XVI, starzec wylękły, przygarbiony; u stóp jego Matka Makryna Mieczysławska w stroju Bazylianki, z różańcami i świętościami na sukni; podtrzymuje ją Ksiądz Aleksander Jełowicki, ze Zgromadzenia Zmartwychwstańców, który służy za pośrednika i tłómacza. W ciągu tej rozmowy Bazylianka spoczęła twarzą na nodze Ojca Swiętego, odrywając się od niej tylko gdy mówi).

MATKA.

Najwyższa radości, o kochanie!
Jezusie prowadziłeś mnie do tronu.
Ojcze, sprawiedliwy Panie,
oto widzę Ciebie w majestacie
przededniem mojego skonu.


PAPIEŻ.

opowiedzcie duszo, jak się macie


KSIĄDZ.

ojciec pyta was czego żądacie


MATKA.

oto jestem szczęśliwa u tronu,
przededniem mojego zgonu,
jużem skargi ziemskiej zapomniała,
boża oświeciła mię chwała:
w niej żyję i płonę cała


KSIĄDZ.

słów prośby swej zapomniała:
szczęśliwa przededniem zgonu,

że u twego klęczy tronu;
tem szczęściem cała się modli


PAPIEŻ.

przypomnijcie jej księże niewolę


KSIĄDZ.

ojciec znać chce wasze uwięzienie,
waszych katów jacy są…


MATKA.

Są podli.
Mamże moją wspominać niewolę,
katowanie na pamięć przywołać;
tyle razy, ach już razy tyle
odżywiałam je w płaczach pamięcią; —
teraz od nich jużem precz odbiegła,
jużem jest w Spokojności u Boga,
a miasto by mię dłoń wasza
od przypomnień przeokrutnych strzegła,
wy z przedziwną katów moich chęcią
chcecie, bym wyznanie czyniła.
Oto jużem w Spokojności u Boga,
gdziem nareszcie, nareszcie dobiegła;
pragnę, by mnie dłoń ojca ostrzegła
od pamięci wszystkiego, co boli


KSIĄDZ.

dziejów męki swojej zapomniała,
pragnąca przededniem zgonu,
by u twoich stóp Spokojność miała,
przepomniawszy katów i niewoli;
tą prośbą jeno się modli


PAPIEŻ.

muszą katy jej być ludzie podli;
jakże wiele, wiele wycierpiała;

ciało jej szarpano w męczarni
podobno męki lat sześć


KSIĄDZ.

podobno męki lat sześć
ciało wasze szarpano i bito;
jakożeście zdołali to znieść


MATKA.

Oto na mnie skóra jako sito,
skłóta, zesiekana w tej ofiarni;
Bóg mi siły dodawał lat sześć,
i te siostry moje, które marły:
onych dusze już stoją, przed Bogiem
w zachwyceniu, — niebiescy sędziowie, —
ja patrzyłam na sąd i na katy
i na siostry moje które marły,
one wszystkie milczące odeszły


KSIĄDZ.

potwierdza ustnem zeznaniem,
świadczy, jeno z mową się biedzi,
już się bolów wyzbyła z pamięci,
kłóto ją, sieczono, bito,
mówi, skóra na niej jako sito


PAPIEŻ.

nie wiedziałem nic, w piśmie nie było


KSIĄDZ.

Ojciec Swięty wyrzekł, że nie wiedział,
nie znał mąk, w piśmie nie było


MATKA.

nie wiedział, — czegóż trza było;
na Piotrowym stolcu, w Rzymie siedział,


on mię znał, modliłam się do niego,
widziałam go we snach, widziałam siłą:
to on, to on, to on, on wszystko wiedział,
on wszystko moje znał duchową siłą


KSIĄDZ.

powiada, duchową siłą,
że was wśród męki widziała,
że nieznając, już was znała.


PAPIEŻ.

męczeńską i świętą siłą
Chrystusa wśród mąk widziała:
Bóg zeszedł między żyjące,
by je pocieszał cierpiące;
widziadłem ducha skrzepiała


KSIĄDZ.

Ojciec wyrzekł, że duchowa siła,
której-eś w mękach doznała,
z Chrystusowych darów pochodziła
a nie z ludzkich


MATKA.

ja zaprawdę mówiła:
że kto jest zastępcą Boga,
w tym święta duchowa siła
jest żywą, nad jego głową
gromowa zaklęta chmura, —
żem ja wzywała pioruna,
byś zdruzgotał na proch mego wroga,
bo ja Go wzywała przez Słowo.


KSIĄDZ.

Skargi mową mówi piorunową


PAPIEŻ.

w niej dziwna piorunów siła


KSIĄDZ.

rzekła, że wzywała przez Słowo


PAPIEŻ.

księże, jej słowo druzgoce
zaklęciem; wrogi i katy
zabije duchową siłą


KSIĄDZ.

zgaduję znak niebios widomy:


PAPIEŻ.

pod czas jednaki do Romy
dwoje ich z daleka przybyło


KSIĄDZ.

dwoje ich przybyło z północy


PAPIEŻ.

Car z potęgą piekielnej przemocy
i Ona z przekleństw siłą


KSIĄDZ.

oto Ten, co waży losy i światy,
przywodzi tu jej morderce


PAPIEŻ.

jeśli zechce, Bóg dał . . .


KSIĄDZ.

zgadło serce;
niegdyś chciała dosięgnąć morderce


MATKA.

byli tu moi oszczerce,
poznałam, choć przedemną tajono


KSIĄDZ.

byli tu twoi oszczerce;
uzbrój się w siły niezmierne,
niech Duch się uspokoi, —
odeszli oszczerce twoi


MATKA.

któż jest, przedemną coś tają,
wyrzec że nie mogą, nie dają


KSIĄDZ.

wyrzec odwagi nie mają;
uzbrój się w siły, w potęgę


MATKA.

mój kat.


KSIĄDZ.

Car.


MATKA.

Piekła wydają!
Bóg dziejów roztworzył księgę.
uzbrójcie się w Siły, w Potęgę:
Car jest, — przedemną coś tają,
wyrzec odwagi nie mają;
dosięgły grotem oszczerce;
o serce, o serce, o serce.
............
O powtórna duszy mojej męko;
Szatan zeszedł urągać z Chrystusa:
Bóg dziejów roztworzył księgę,
niechaj w niej światy czytają.
Potwory piekła wydają!
Jak zwalczyć piekielne przemocy? . . .
dwoje nas przybyło z północy

pod czas jednaki do Romy;
zgaduję znak niebios widomy,
dosięgły grotem oszczerce,
o serce, o serce, o serce.


(Matka Makryna ustępuje do przyległej sali — prowadzona przez księdza Jełowickiego; drzwi się za nią zamykają. W tej chwili ma się odbyć ceremonialna wizyta Cara Mikołaja I. Na prawo i na lewo słychać szereg rozwieranych podwojów, schodzą się kardynałowie, w których otoczeniu staje papież. Wchodzi równocześnie wielka carska świta. Poczem szybko wkracza Car, w mundurze usarskim; rycerski i dumny, o postawie królewskiej, rzuca na wszystkie strony pełne gracyi przywitania i nagle wzrokiem przeszywającym patrzy w przygarbionego, zwiędłego starca. Starzec się podźwiga i urasta do majestatu powagi, któren widok wstrząsnął i zmieszał Mikołaja, a schyliwszy się przed papieżem, ucałował rękę jego. Wtedy Papież położy ręce swe na ramionach Mikołaja, i dał mu pocałunek Chrystusowy. Wnet ustępują i oddalają się obydwa dwory, wnet zamknęły się za nimi drzwi. Papież usiada przy stole a drugie krzesło wskazuje Carowi; pozostali sami.


CAR.

w odwiedziny, do Piotrowej stolicy
z dalekiej przybyłem Północy


PAPIEŻ.

znam potęgę północnej Przemocy


CAR.

w odwiedziny, do Piotrowej świątnicy
przychodzę po bratnie sojusze


PAPIEŻ.

czas przynagla pomyśleć o dusze


CAR.

byłem jadem złości osławiony,
podstępnymi podszepty żebraków


PAPIEŻ.

zagarnąłeś nietwoje korony,
poczyniłeś żebraki z Polaków


CAR.

byłem jadem złości osławiony,
dziś już zgniotłem niesforne oszczerce


PAPIEŻ.

oto chcesz z nich czynić innowierce


CAR.

przez służalców myśl źle zrozumiana


PAPIEŻ.

mówiono twoje własne ukazy


CAR.

przekręcone, podstawione wyrazy,
przez służalców myśl źle zrozumiana,
wytracę oszczercze potwarze


PAPIEŻ.

wytrać własne ukazy i listy


CAR.

kłamstwo.


PAPIEŻ.

nie kalaj języka;
twojej zbrodni ujrzysz dokumenta.
Jest tu na dowód


CAR.

kto?


PAPIEŻ.

Swięta.
Ktoś, kogo Car mocen unika,
ktoś męczony, ktoś jak świętość czysty


CAR.

moje przyniósł ukazy i listy


PAPIEŻ.

ktoś, co wszystkie morderstwa pamięta,
przybył.


CAR.

z czyjego wezwania


PAPIEŻ.

snać z Bożego przybył powołania:
pod czas jednaki do Romy
dwoje was przybyło z Północy;
ty car rozległej przemocy
i ona z przekleństw siłą


CAR.

dwoje nas do Rzymu przybyło


PAPIEŻ.

tu u Piotrowego tronu
onej dam w przededniu skonu
carowi spojrzeć w oczy


CAR.

niech carowi spojrzy w oczy;
w przededniu swojego zgonu
niech jadem usta ubroczy


PAPIEŻ

tu u Piotrowego tronu
serce onej broczy krwią serdeczną, —
tutaj już ona bezpieczną

(laską stuka we drzwi w głębi, któremi oddaliła się Bazylianka; drzwi się rozwierają na oścież, wchodzi matka Makryna z krzyżem, jak pastorałem. Za nią mniszki)

CAR.

to ona z krzyżem kroczy…


PAPIEŻ.

oczy jej, błyskawice jej oczy:
ta cię klątwa, dosięgnie, zdruzgoce


CAR.

to ona z krzyżem kroczy…

(Głowę opuszcza ku ziemi, ustępując przed idącą zakonnicą, — wylękły, wyblakły, niepozdrawiając nikogo, ucieka; przez długi szereg pokojów słychać jego przyśpieszone kroki, coraz oddalające się)

MATKA.

Trony powalę i Moce,
złe miasta, złe ludowiska,

strącę je w Odmęt i Noce,
w czeluść, na Piekieł ogniska.
Chrystusa jeno wychwalę;
Trony, Mocarze powalę,
strącę je w Noce, w Odmęty.
Przeklęty, przeklęty, przeklęty


CHÓR MNISZEK.

Bóg-Słowo zwyciężyło.
Oto znak niebios widomy:
pod czas jednaki do Romy
dwoje ich przybyło z Północy:
Car z potęgą piekielnej przemocy
Ona z przekleństw siłą.











Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Wyspiański.