Legion/Scena II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Legion |
Wydawca | nakładem autora |
Data wyd. | 1900 |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
SCENA II (Katakomby. Ze środkowej jakby kaplicy, słabo oświetlonej kagańcem, rozchodzą się długie korytarze we wszystkie strony podziemu. Ksiądz Jełowicki oprowadza matkę Makrynę, objaśniając ją nieuczoną o znaczeniu i historyi męczeństwa pierwszych chrześcian). |
jako jagnięta ofiarne
na śmierć je, na krzyże wiedli
w odległych, odległych czasach
a oni Niebo posiedli
w odległych, odległych wiekach
rzesze ich nieprzeliczone,
podziemnymi dążąc szlaki,
tu ofiary sprawiały święcone,
potajemnie
przed wrogiem i katem;
wiem rozumiem ofiary święcone:
rzesze garną się nieprzeliczone;
przypominam
w ukryciu przed światem
do swoich się modlą świętości;
tu znosili ciała umęczone,
ciała braci
braci, co polegli
tu w podziemiach, jako skarbów, strzegli
męczeńskich, braterskich kości
wiem, rozumiem, te skarby ogromne,
te kości braterskie, te męki;
znałam wielu, mam w oczach przytomne
w odległych, odległych wiekach,
gdy Cezarowie rządzili,
oni złotem, purpurą gardzili
i szli na śmierć w uśmiechach
pamiętam takie skony w uśmiechach.
gdy naród cały w grzechach
to one naród wybawią
gdy naród cały w grzechach,
czyjeż modły ułaskawią;
złe duchy błądzą i krwawią
Przypominam złe duchy Ciemności,
znajome, oczom się jawią;
to oni ci sukmanni, ci prości:
jak upiorni gladyatorzy Cezara
grzech śmiertelny, o śmiertelna kara!
sukmanni gladyatorzy Cezara
to oni,
co po dworach, jako sępi i lwi,
broczyli kosy we krwi
Przekleństwo dusze ich goni:
niemasz słońca, zgasło słońce,
przed nimi podziemne dróżki
przed nimi, patrz, widmo wróżki
kruż niesie, konew czerwoną;
ze dzbana rzeszę spragnioną
poi
Synowie, Synowie moi!
wy po dworach, jako sępi i lwi,
broczyli kosy we krwi, —
błędne skrwawione kaleki,
czyjeż je słowa wybawią,
czy błądzić będą przez wieki.
niemasz słońca, zgasło słońce,
przedemną nieznana droga,
niemasz słońca, niemasz Boga
i niemasz mękom końca,
wróżka nas krwawa poi
Synowie, synowie moi
(wchodzą gromady chłopów w podartych, postrzępionych sukmanach, uwalanych błotem i krwią; oczy ich zawiązane; w rękach kosy, włóczące po ziemi; idą, szukający drogi przed sobą w ciasnocie podziemu. Sród nich: Fortuna, dziewka kraśna, trzymająca konew dużą, pełną napoju; konew tę do ust im przychyla).
|
kto woła, na oczach ciemno,
przeklęty, przeklęty obrońca,
zgasło słońce, niemasz Słońca,
niemasz Słońca, niemasz Boga,
jeno Noc i niemoc i Trwoga, —
na oczach, na oczach ciemno.
oto dzban, oto kruż,
oto zdrój
gdzie ty, — gdzie jesteś —
Stój…!
oto dzban, pełny dzban,
oto kruż
daj pić, gdzie zdrój
pamiętasz złote łany zbóż
spiekota złotych pól
pamiętasz rosą rzeźwy łan
daj pić, gdzie kruż, o ból
przypomnij siano, jak się grabi
w gorący letni dzień
o parno, gorąc skwarnych grud
w gorący letni dzień
przypomnij wonny cień
jabłoni,
słyszysz od stawów rechot żabi, — . . .
przypomnij mleka dzban,
przypomnij miód, —
przypomnij, słysz, sierp dzwoni
daj pić, gdzie kruż, o głód!
daj pić, gdzie dzban, o ból!
oto dzban, oto kruż, oto zdrój
daj pić, daj mnie, to mój,
to mój, daj pić, to mój
oto zdrój, i mleko i miód,
oto rosa
o przeklęte, przeklęte niebiosa, —
oto krew, oto krew, oto krew,
o ból, — o spiekłość warg,
palączka ust, — o głód,
daj pić, — o próżny trud,
oto krew, oto krew, oto krew,
daremność skarg.
i tęsknią).
gdzie rosą rzeźwy łan
oto dzban, oto zdrój, oto kruż
gdzie złote łany zbóż,
gdzie mleka pełny dzban
pamiętasz, jako brzęczał ul
wygwarem pszczół,
gdyś szedł podbierać miód
gwar pszczół, — o ból, o głód
oto zdrój, oto kruż, oto chłód
daj pić, gdzie kruż, o ból,
daj pić, gdzie dzban, gdzie miód,
daj pić, daj pić, o głód
— we dzbanie krew, krwiący dzban,
— o pleśń, o wilgoć ścian
— spiekota ust, palączka warg
pod stopą wilgne błoto,
o pić, o pić, błoto i brud,
żreć pleśń i wilgoć grud
(i garną się do dzbana i od dzbana ze wstrętem się cofają; upadający chwytają rękami po ścianach):
|
— o grozo! krew ze ścian
ocieka, gdyby z ran;
daremny próżny trud,
przeklęty Bóg i gniew,
na murach strugi krwi, pod stopą krew,
daremne jęki skarg,
o ból, o ból, o głód.....
i tęsknią):
— gdzie rosą rzeźwy łan,
gdzie wonność zżętych pól
............