[186]LILIJA.
(Wiersz poświęcony Deotymie).
Lilijo, kwiecie biały!
Z barwy i wysokości.
Tyś symbol ziemskiej chwały,
I serca niewinności.
Biadaż ci, o! ty kwiecie
Aniołów i ołtarzy!
Biada ci na tym świecie
Zawiści i potwarzy!
Tłum cię obiegł z zdumieniem —
Ty bez osłon, bez cierni,
Nie wiesz, jak on swym cieniem
Sam cię w oczach swych czerni.
Ty dlań ożywiające
Tchniesz wkrąg woni balsamy;
On na cię, jak na słońce,
Patrzy — by szukać plamy.
[187]
Jak zadymione szkiełka.
Zewsząd wytężył oczy,
Czy skazy lub ździebełka
Na twéj bieli nie zoczy.
Czemu? — Niech go kto spyta!
On nie wié. — Lecz na ziemi,
Tak każdą wyższość wita
Zawiść między niższemi.
A do czyjéjżby skroni,
Do piersi przypadł czyjéj,
Kwiat, co go z Nieba w dłoni
Anioł przyniósł Maryi? —
Toć niech cię świat świat nie łudzi,
Ty gościu wyższych światów!
Los poety śród ludzi,
To obraz twój śród kwiatów.
Myśl jego strzela z ziemi,
Jak twe kielichy białe;
Proch próżno blask ich ciemi,
Jak potwarz jego chwałę.
Pieśń jego, wonie twoje,
Pod niebem — w niebo płyną;
W gwarze ciżby — oboje
Tłumią się, albo giną.
[188]
Poeta, w życia szrankach
Walczący dla nagrody,
Byłby jak ty w równiankach
Na uczty lub na gody.
Ale jemu i tobie
Któż się równać odważy,
W pól rodzinnych ozdobie,
Lub w ustroju ołtarzy?
Tam pieśń i kwiat króluje.
I w tém widać na świecie
Bóg cel życia wskazuje
Lilii i poecie.
1869.