[483]
8. Lis i kozieł.
Pan kapitan lis szedł śmiele
Z kozłem, jak dwa przyjaciele;
Kozieł mial wyniosłe rogi,
Lecz rozum ledwie po nogi.
Lis zaś — oszust dobrze szczwany,
W sztukach filut zawołany.
Gdy im się raz pić zachciało:
W studnią, im się spuścić zdało,
W której gdy się dosyć zmyli
I do woli się napili,
Lis zdradziecko kozła bada:
„Jakaż teraz, kumie, rada?
„Cóż dalej czynić będziemy?
„Jak my się stąd wydźwigniemy?
„Co ja, gdy rzeczy miarkuję,
„Taki sposób wynajduję:
„Wznieś łapki na cębrowinę,
„Z grzbietu twego zrób drabinę,
„Ja po niej i twoich rogach
„Wyńdę na wierzch i na nogach,
„Już beśpieczny, ciebie z dołu
„Wyratuję też pospołu.“
„Wyśmienicie — kozieł powie —
[484]
„Vivat, kto ma olej w głowie!
„Co z dowcipu twego wyszło,
„Mnieby to na myśl nie przyszło“.
Lis się z studni wygramolił;
Kompan by się nie mozolił,
Kazanie mu piękne mruczy,
Cierpliwości cnoty uczy:
„Gdyby ci bogowie tyle
„Nadali rozsądku, ile
„Włosów nosisz na twej brodzie,
„Nie byłbyś był płocho w wodzie.
„Bywajże zdrów: ja na górze;
„Myśl też także o twej skórze!
„Ja prawie już jestem w drodze:
„Mam interes pilny srodze,
„Nie mogę się zatrzymować,
„Trzeba końca upatrować;
„Kto rzecz jaką bez układu
„Pocznie: nie trafi do ładu“.
W. Jakubowski.