<<< Dane tekstu >>>
Autor Chryzanta Toska
Tytuł List
Pochodzenie Antologia współczesnych poetów ukraińskich
Data wyd. 1913
Druk Księgarnia Wilhelma Zukerkandla
Miejsce wyd. Lwów — Złoczów
Tłumacz Sydir Twerdochlib
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
LIST.


Świecie mój,
Ścieżki moje jasne,
Pokryte czarnemi wstęgami!

Łzy gorzkie spływają
Po mej bladej, wynędzniałej twarzy,
Gdy piszę
Tę szczerą i ostatnią spowiedź.

Do serca mego
Cierniowy wianek przytulony,
A krew się sączy
Na niewinną główkę
Mego, nienarodzonego jeszcze,
Dziecięcia.

Dzisiaj i na wieki
Jam złamana łodyga bez kwiatu;
Ty, przewodniku
Mego dawniejszego życia,
Byłeś tym kwiatem.


Dawne me marzenia —
Białe gołębie,
Rano poleciały;
W południe wyrósł wokół mnie
Czarny, niebosiężny mur —
Zbudowały go troski moje
Z kamiennego smutku;
Nie przelecą muru
Wracając wieczorem,
Moje białe gołębie...

Dawne myśli moje —
Brzaskowe, złote motyle;
Miód piły z błękitnych bławatów.
Dzisiaj —
Ostatnia z moich myśli i marzeń
— Żyć tylko dla ciebie i z tobą —
Rozwiała się,
Smętną, siną mgłą poleciała
Doganiać moje białe gołębie
I złote motyle...

Widzę oto:
Otwarta już przedemną chata
Wązka, ciemna, drewniana —
Gdy w nią wchodzić będę,
Dajcie po mnie
Garść kwiatów.

Ty, Lubko,
Przyjmij swoją matkę,

Która nigdy nie widziała ciebie,
Ni twojej maleńkiej głowiny,
Ni twojego skonu.
Za to twe prochy, sieroto,
Zabiorę tam —
W swoją chatę...

Lub jako cień biały,
Z tobą na ręku,
Ulecę na niebo.
Stamtąd
Strzedz będziemy twego ojca
Od gorzkiej doli.

Tobie, dawny mój przyjacielu,
I twej chorej Muzie
Zsyłać będziemy z błękitu
Jasne uśmiechy.
Z drobnych gwiazd
Spajać będziemy złote wieńce
Na twoją zmęczoną skroń.
Z pajęczyn i włosów anielich
Tkać będziemy na twe serce przędze,
Które cię uchronią
Od burz w twojej duszy.

Stamtąd
Ja słuchać będę twej spowiedzi
I ubielę ci głowę
Szronem śnieżnych kwiatów...

Tu, czuję,
Nie ujrzę ciebie już nigdy,
Jedyny przewodniku.
Porzuciłeś ty mię w ciemnym jarze,
A sam odszedłeś daleko;
Łzy moje
Zmyły tę krzywdę,
Coś mi ją wyrządził —

Dziś płaczę na widok tej jeleniej skóry,
Która ci była okryciem,
Tej twojej pościeli z dębowych liści,
Na której leżąc,
Śmierci wyglądam.

Gdy umrę,
Górskie ulewy
Obmyją me ciało,
A dobry wiatr
Je ziemią przysypie;
Zamiast krzyża,
W pagórek z piargów
Sosnę żałobną zasadzi.

Jeśli wrócisz,
Przyjdź tam do mnie.
Rozgarnij dłonią ziemię,

Niechaj ciepły promień słońca
Padnie na me biedne czoło
I drobne kosteczki naszych dzieci.

Tam mi w ziemię trochę słońca daj.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Anonimowy i tłumacza: Sydir Twerdochlib.