<<< Dane tekstu >>>
Autor Honoré de Balzac
Tytuł Małe niedole pożycia małżeńskiego
Wydawca Biblioteka Boya
Data wyd. 1932
Druk M. Arct S. A.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. Petites misères de la vie conjugale
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


I.
Zdradziecki sztych

Czy to duża, czy mała niedola? nie wiem; duża dla zięcia lub synowej, mała dla ciebie.
— Mała! łatwo to mówić; ale dziecko kosztuje wcale nie mało! zawoła na to małżonek po dziesięćkroć szczęśliwy, który gotuje się właśnie do ochrzczenia jedenastego drobiazgu, zwanego ostatniem maleństwem: — słówko, zapomocą którego kobiety umieją nadużywać dobrej wiary rodziny.
Cóż to za niedola? zapytasz. Otóż, ta niedola, jak większość małych niedoli małżeńskich, może być dla kogoś wydarzeniem nader szczęśliwem.
Właśnie minęło cztery miesiące, jak wydałeś za mąż córkę, którą nazwiemy słodkiem imieniem Karoliny, aby z niej uczynić klasyczny typ wszystkich żon. Karolina jest, rozumie się, czarująca, mąż zaś, którego znalazłeś dla niej, jest:
Albo wziętym adwokatem, albo kapitanem drugiej klasy, albo pomocnikiem inżyniera, albo zastępcą sędziego, albo wreszcie młodym wice-hrabią. Ale najprawdopodobniej jest on tym ideałem, do którego wzdychają wszystkie rodziny obdarzone praktycznym rozsądkiem: jedynym synem bogatego właściciela! (patrz: Przedmowa).
Feniksa tego, jakikolwiek byłby jego wiek, kolor włosów i stanowisko, nazwiemy odtąd Adolfem.
Adwokat, kapitan, inżynier, sędzia, słowem zięć, Adolf i jego rodzina biorą, w osobie panny Karoliny, pod rozwagę:
1-o Pannę Karolinę;
2-o Jedyną córkę twoją i twojej żony.
Tutaj, musimy żądać, jak w parlamencie, rozróżnienia:
a) twojej żony:
Żona twoja ma otrzymać spadek po wuju, starym podagryku, którego zawija, pielęgnuje, pieści i opatula; nie licząc majątku jaki przypadnie jej po ojcu. Karolina ubóstwiała zawsze wuja, wuja który ją huśtał niegdyś na kolanach, wuja który..., wuja którego..., słowem, wuja... po którym spadek można obliczyć na dwieście tysięcy.
Żona twoja jest osobą dobrze zakonserwowaną, której wiek jednakże był przedmiotem głębokich roztrząsań i długiego śledztwa ze strony patrjarchów z rodziny zięcia. Po długich kołowaniach, obie teściowe zwierzyły sobie wreszcie małe sekrety dojrzałych kobiet.
— A droga pani, jakże?...
— Ja, Bogu dzięki, mam to już poza sobą; a pani?
— Spodziewam się! odparła twoja żona.
— Możesz poślubić Karolinę, rzekła matka Adolfa do syna, Karolina będzie jedyną spadkobierczynią matki, ojca i wuja.
b) ciebie samego:
Ciebie, który, będąc zresztą nader sympatycznym człowiekiem, pędziłeś za młodu życie dość wesołe; zresztą, masz lat pięćdziesiąt dziewięć, a głowę twoją możnaby wziąć za kolano, wychylające się z siwej peruki.
3-o Posag trzysta tysięcy franków!...
4-o Jedyną siostrę Karoliny, dziewczynkę dwunastoletnią, niedołężną i chorowitą, nie wróżącą aby miała długo błąkać się po świecie.
5-o Osobisty majątek twój, jako teścia, dwadzieścia tysięcy franków renty, która zaokrągli się niebawem wiadomą sukcesyjką.
6-o Majątek twojej żony, który ma również wzrosnąć o dwa spadki: po wuju i po dziadku.

Trzy sukcesje i oszczędności...750.000 fr.
Twój majątek...250.000 „
Majątek żony...250.000 „
________________
Razem. 1,250.000 fr.

nie ulegających żadnej wątpliwości.
Oto autopsja wszystkich świetnych małżeństw, wiodących za sobą orszaki tańczące i najadające się, w białych rękawiczkach, z kwiatkiem w butonierce, w bukietach kwiatu pomarańczowego, welonach, liberjach, powozach i karetach, wędrujące z merostwa do kościoła, z kościoła na ucztę weselną, z uczty na bal, z balu do sypialni małżeńskiej, przy dźwiękach orkiestry, wśród tradycyjnych żarcików podstarzałych dandysów. Oto szkielet, kryjący się pod powłoką najgorętszych upojeń.
Krewni czują się w obowiązku wtrącić swoje słówko.
Ze strony pana młodego:
— Adolf zrobił dobry interes.
Ze strony panny młodej:
— Karolina doskonale idzie za mąż. Adolf jest jedynakiem i prędzej czy później będzie miał sześćdziesiąt tysięcy renty.
Pewnego pięknego dnia, szczęśliwy sędzia, inżynier, kapitan lub adwokat, wreszcie szczęśliwy jedynak bogatego właściciela, słowem Adolf, zjawia się u ciebie na obiad w towarzystwie rodziny.
Córka twoja Karolina jest niezmiernie dumna z lekkiego wysklepienia, jakie zdradza jej kibić od jakiegoś czasu. Wszystkie kobiety w pierwszej ciąży rozwijają w tej mierze pełną niewinności kokieterję. Podobne żołnierzowi strojącemu się do pierwszej bitwy, lubią podkreślać swą bladość, swoje cierpienia; wstają z krzesła w charakterystyczny sposób i stawiają kroki z najmilszą w świecie afektacją. Same jeszcze jak kwiaty, już noszą owoc w łonie; toteż zawczasu oblekają się w sztuczną powagę przyszłego macierzyństwa. Wszystkie te kokieterje są zachwycające... za pierwszym razem.
Żona twoja, która została teściową Adolfa, zakuwa się w najszczelniejsze gorsety. To, co u córki budzi wesoły śmiech radości, ją przywodzi do płaczu; gdy Karolina popisuje się szczęściem, ona stara się ukryć najstaranniej swoje. Jednakże, po obiedzie, przenikliwe oko drugiej teściowej odgadło piekielną rzeczywistość.
Twoja żona jest w odmiennym stanie! Nowina wybucha wreszcie; najstarszy szkolny kolega mówi ci ze śmiechem: Ho, ho, cóżeś ty znowu zmalował!...
Masz jeszcze nadzieję w konsyljum, które ma się odbyć nazajutrz. Ty, człowiek dobry, dochodzisz do tego, iż, rumieniąc się sam przed sobą, żywisz nadzieję puchliny wodnej; ale lekarze potwierdzają zapowiedź ostatniego maleństwa!
Niejeden płochliwy mąż chroni się wówczas na wieś, lub doprowadza do skutku oddawna zamierzoną podróż po Włoszech. Słowem, dziwny zamęt panuje w domu; oboje z żoną, znaleźliście się nagle w nader fałszywem położeniu.
— Jakto! ty się nie wstydzisz, stary lamparcie?... woła spotkany na bulwarze przyjaciel.
— Pokaż to samo, jeżeli potrafisz! odpowiadasz wściekły.
— Jakto! w dniu, w którym córka!... ależ to niemoralne! I do tego stara kobieta? to jakaś perwersja!
— Ograbili nas, jak w ciemnym lesie! mówi rodzina zięcia.
W ciemnym lesie! uprzejme porównanie.
Rodzina zięcia pociesza się nadzieją, że to dziecko, które przecina na troje widoki majątkowe, urodzi się, jak wszystkie dzieci starców, kalekie, skrofuliczne, wątłe. Czy wogóle będzie zdolne do życia?
Rodzina ta oczekuje rozwiązania twojej żony z tym samym niepokojem, jaki trawił Orleanów podczas ciąży księżnej de Berri: druga córka zapewniała tron młodszej linji bez uciążliwych warunków dni Lipcowych; Henryk V brał koronę. Odtąd, dom Orleanów zmuszony był rzucić swe losy na hazard gry: wypadki rozstrzygnęły na jego korzyść.
Matka i córka urodziły w dziewięć dni po sobie.
Pierwsze dziecko Karoliny, jestto wątła i blada dziewczynka, nie rokująca nadziei życia.
Ostatnie dziecko matki to pyszny chłopak, ważący dwanaście funtów, ma dwa zęby i wspaniałe włosy.
Szesnaście lat marzyłeś o synu. Ta niedola małżeńska jest jedyną, która napełnia cię szaloną radością. Przytem żona twoja, odmłodzona, znajduje w tem macierzyństwie to, co można nazwać latem św. Marcina u kobiet: sama karmi, ma pokarm! cera jej nabrała świeżości, jest biała i różowa.
W czterdziestym drugim roku przybiera pozy młodej kobiety, kupuje maciupe pończoszki, przechadza się w towarzystwie niańki, haftuje koszulki, stroi czepeczki, poucza córkę własnym przykładem; jest czarująca, szczęśliwa. A przecież jestto niedola, mała dla ciebie, duża dla twego zięcia. Niedola ta jest dwupłciowa; dotyka zarówno ciebie jak żonę. Z drugiej strony jednak, w podobnych wypadkach ojcostwo napełnia cię dumą tem większą iż jest zupełnie niewątpliwe; tak, drogi panie!


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Honoré de Balzac i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.