<<< Dane tekstu >>>
Autor Artur Lubicz
Tytuł Mały bohater
Wydawca Wydawnictwo M. Arcta
Data wyd. 1931
Druk Drukarnia Zakładów Wydawniczych M. Arct
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VI.
CHYTRY WĄŻ W PUSZCZY LEŚNEJ.

Na drugi dzień z rana siedział przed swym wigwamem na rozpostartej skórze bawolej wódz Siuksów Chytry Wąż i palił fajkę.
Od czasu do czasu patrzył z radosnym uśmiechem na trzy wigwamy, przed któremi chodziła straż.
Tam byli uwięzieni Komanczowie. Po chwili spochmurniał i spojrzał groźnie przed siebie.
Miał wprawdzie wodza Komanczów, miał myśliwca Złotego Sokoła w swej mocy i tylu innych Komanczów, ale jaka to rozkosz byłaby widzieć rozpacz ojca, gdyby w jego oczach męczono ukochanego syna, Chyżego Jelenia! I miał go już raz w ręku, drugi raz głupi młokos wlazł sam w gardło wilcze — i znów uciekł! Teraz syn wodza Komanczów zbierze wojowników i będzie się mścił za swego ojca. Nie, on musi dostać Chyżego Jelenia! Zwrócił się do przechodzącego opodal starszego Siuksa i rzekł:
— Gorący Wicher i jego towarzysze są głupcy, mieli oczy zasłonięte mgłą, gdy nie widzieli śladów Chyżego Jelenia!
— Tyś rzekł prawdę, Chytry Wężu! Tyś mądry i tobie nikt nie dorówna!
— Chytry Wąż ma najlepsze oczy ze wszystkich Siuksów — mówił wódz. — I oto odnajdzie ślady Chyżego Jelenia, pójdzie za niemi, przyprowadzi Chyżego Jelenia i uwiąże go u pala męczarni. Niech nikt z wojowników nie idzie za mną, młokosowi sam dam radę!
— Tak, Chytry Wężu, tobie stu niedźwiedzi nie poradziłoby, a cóż dopiero taki młody zając, jak Chyży Jeleń.
Chytry Wąż uzbroił się, wziął z sobą tomahawk, kordelas, mocny sznur, aby związać schwytanego — i poszedł w las.
Istotnie Chytry Wąż miał wzrok bystry, odszukał ślady Komancza, które mogły być tylko śladami Chyżego Jelenia, i uważnie śledził ich kierunek. Spostrzegł, że dwie stopy Siuksa szły za niemi, ale pod drzewem ślad Chyżego Jelenia zaginął, a Siuks wrócił do osady.
— O, głupiec! — syknął Chytry Wąż. — Toż on skoczył na drzewo...
I z wielką uwagą badał okolice drzewa, wreszcie odszukał ślad dość świeży Chyżego Jelenia i ucieszony pośpieszał w głąb lasu. Ślad ginął w gęstwinie, ale i tam po zmiętej trawie odnalazł go Chytry Wąż i rzekł do siebie:
— Teraz już cię mam; byłeś tu może przed godziną...
Z chmurnego nieba lunął deszcz ulewny, więc wódz Siuksów schronił się pod rozłożysty buk, pilnując ciągle śladów. Tak, istotnie, Chyży Jeleń był tu, palce jego nóg są wyraźne, trochę podobne do niedźwiedzich, ale to chyba one. A jest i drugi ślad z przeciwnej strony. Nachylił się bardziej nad ziemię, odłożył tomahawk i patrzył. Wtem zaszumiało lekko u góry, i zanim Chytry Wąż zdołał podnieść oczy, coś ciężkiego padło mu na kark; uderzenie było tak silne, że omdlał. Po krótkiej chwili ocknął się; chciał ruszyć ręką, nie mógł; posunął nogę — związana; a tuż nad Sobą usłyszał głos:
— Czy Chytry Wąż mnie poznaje? Teraz Chyży Jeleń weźmie skalp jego.
Wódz Siuksów zazgrzytał zębami, gdyż poznał głos młodego Komancza; wytężył wszystkie siły, by zerwać pęta, ale mocny sznur nie puścił, zaciskany coraz więcej przez drugiego Indjanina, wojownika z plemienia Komanczów, którego Chyży Jeleń spotkał w lesie.
— Życie Chytrego Węża jest w moich rękach — odezwał się znów młody. — Zależy od woli Chyżego Jelenia, czy Chytry Wąż zginie, czy też żyć będzie, nawet może być zamęczony na palu.
Nagle zabłysły mu oczy i zawołał:
— Niechaj wódz Siuksów posłucha uważnie, co powie Chyży Jeleń. Chytremu Wężowi nic złego się nie stanie, będzie wolny, ale wprzód musi wypuścić wszystkich Komanczów.
Uwięziony wódz popatrzył na mówiącego, namyślił się i rzekł:
— Chytry Wąż nie boi się Chyżego Jelenia, ale wysłucha prośby syna wodza Komanczów i wypuści jednego więźnia, lecz dopiero wówczas...
Chyży Jeleń nie pozwolił mu skończyć i mówił szybko:
— Żądam wolności wszystkich więźniów, albo Chytry Wąż umrze!
Skrępowany Siuks zgodził się, ale w tonie i w oczach widać było, że wymyśla nową zdradę, nową chytrość, więc Chyży Jeleń siadł opodal swego więźnia i namyślał się; nagle wykrzyknął radośnie, bo znalazł sposób oswobodzenia Komanczów.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Gruszecki.