Marja z Grabińskich Czaykowska
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Marja z Grabińskich Czaykowska |
Pochodzenie | Życia mego kwiat |
Wydawca | Wydawnictwo Polskiej Książnicy Naukowej |
Data wyd. | 1921 |
Druk | Drukarnia Zagajewskiego i Łazora |
Miejsce wyd. | Przemyśl |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tomik |
Indeks stron |
W środę 21. sierpnia r. 1918. nad ranem odeszła cicho w zaświaty piękna, smutna dusza. Na wiejskim cmentarzu w Winnikach pod Lwowem przybyła świeża mogiła młodej, niespełna 26-letniej kobiety. W zaciszu lasów, w okolu sadów dościgających plonem późnego lata spoczęła snem wiecznym Marja z Grabińskich Czaykowska.
Ziściła się jej tęsknota za zgonem, — uwiądł przedwcześnie kwiat życia, który
Za cmentarnym wzrósł murem — tam, gdzie nie dosięga
Z promieni srebrnych szczęścia ani jedna nitka,
Gdzie gnieździ się rozpaczy jadowita, brzydka
Żmija — gdzie złych przeznaczeń rozpostarta księga.
Nie zdołały jej wyrwać ze szponów okrutnej choroby ani bezprzykładne poświęcenie matki, ani miłość męża, ni życzliwych ludzi i przyjaciół pomoc — poszła w ślad za ukochaną siostrą, szlakiem posępnej tęsknoty w przeznaczeń godzinie. Pozostał po niej nieutulony niczem żal rodziny i wiązanka pięknych, smutnych wierszy.
Biorę do ręki ostrożnie żałobny ten bukiet i odwijam czarną jego wstążkę. Z cichym szelestem sypią się cudne chryzantemy, pęcze róż jesiennych, jaśminy przesłodkie, nagrobne. Płynie od nich woń subtelna, zawrotna, woń konających kwiatów i smutek łkającej jesieni...
Marja Czaykowska jest poetką przeczuć smutku i żałoby. Ponury cień śmierci za ciążył nad tą twórczością młodą, zrywającą się do lotu i żądną — o ironio! — żądną życia.
„Z dziką radością namiętnego gracza
Rzuciłam kości — aby rozstrzygały
O moim losie. — Stało się — świat cały
Zda się ciężarem mnie swoim przytłacza,
Przegrałam“.
Jakieś okropne załamanie zwichnęło dziwnie piękną duszę i brzmi w jej poezji bolesnym zgrzytem.
„Śmiech we mnie fałszem wybucha i zgrzyta.
Rażą mnie śmiechu głośne błyskawice“.
„Marzenia śniłam rozległe, kuszące,
Jakiem życie tak obficie darzy;
Ślub czynić chciałam u piękna ołtarzy,
Na ukwieconej wznoszących się łące!“
Lecz „czy padły złych oczu uroki, czy upojenia poniosły“ ją „chore“ — gmach życia i szczęścia runął.
Przeczucie rychłej śmierci wylęgło się w chorej duszy i zwarzyło radość słońca i piękna. Wytworzył się jakiś zagadkowy splot utajonej głęboko choroby ze świadomością złej doli i zgonu. A może tajemniczy związek z duszą ukochanej siostry Sławci zmarłej przed rokiem? Nie wiem.
Przecudny liryzm dwóch wierszy pisanych do zgasłej również przedwcześnie siostry, rzuca posępne światło na dzieje tej duszy głęboko wrażliwej i wierzącej. Odkrywają się jakieś zaziemskie związki, jakieś złowieszcze sojusze duszy żyjącej z światem tym po tamtej stronie. Stęskniona za umiłowaną siostrą
„Dusza się moja łaknąca i głodna
Beznadziejności okryła żałobą,
Rwie w Twoje ślady, źle mi — weź mnie z Sobą!“
„O, któż zna słodycz pocałunku Siostry,
Której nie widząc, czuję koło siebie?“
Wiersze: „Jesteś ciągle ze mną“ i „O, jak Cię pragnę ujrzeć!“ — to najpiękniejszy pomnik miłości siostrzanej.
Przeczucie zgonu i tęsknota ku zmarłej, żądza połączenia się z Nią w lepszej krainie — to dwie struny żałobnie dźwięczącej lutni Marji; trzecia, najszlachetniejsza struna wiary wydała dwa przedziwne wiersze: „Smutek gnał mnie do Ciebie“ — skargę zbolałej, kobiecej duszy tulącej się do stóp Chrystusa i przepiękną „Glorję“.
W utworze tym, tchnącym głębią męki i mistycznego niemal rozmodlenia przepalają się ból i rozpacz w płomieniu wiary. Zaiste pieśń to już duszy w odlocie.