MENAŻERYA.




Osobliwość nadzwyczajna, dotąd niewidziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.
Żadnych klatek jak widzicie panowie i panie,
A jednakże zwierząt różnych ciekawe zebranie!
Ot naprzykład: lew grzywiasty kosmopolityczny,
Patrzcie panie i panowie, przyznajcie że śliczny;
Był w Paryżu, był w Londynie, w Petersburgu znany,
Wszędzie z równem powodzeniem jak tu oglądany.
Patrzcie państwo jaka bródka, jakie kołnierzyki,
Jaki krawat, lorynetka i światłe buciki,
Ma kamerdynera Włocha na swoje usługi,
Codzień świeże rękawiczki, potrzeby i długi.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd nie widziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana!

Obok niego widzim piękną jego połowicę,
W Paryżu edukowaną i poprawną lwicę.
Patrzcie jak ogonem kręci, jak powabnie chodzi,
Przez jéj ręce ośmnasty lew teraz przechodzi.
Wszystkich zjadła, pozostały z nich skóra i kości,
W imię zawsze jak najtkliwszej bezinteresowności,
Zaś każdego który złoży serce jej w ofierze
Z ostatniego ręczę grosza w pół roku obierze.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd niewidziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.

Oto puhacz wróg zajadły światła i jasności,
I dwie sowy zwolenniczki taksamo ciemności,
Prawda razi nieprzywykłe światła ich źrenice,
Lubią tylko mgły, ciemnoty, noc i tajemnice.

Toteż tylko w nocnej porze, i wśród nocnej ciszy,
Napadają śpiące ptastwo, robactwo i myszy;
Dumne strasznie tradycyami, że w starożytności,
Nie wiem za co, godłem były najwyższej mądrości.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd niewidziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.

Oto kura literatka, filozofką zwie się,
Co tylko w piasku wygrzebie, wiatr piaskiem zaniesie,
W każdym wierszu u niej cnota, prawda i natura,
A z całości zawsze widać, że pisała kura;
O prawach kur w społeczeństwie mdłe bazgrząc ambaje,
Lekkomyślność i egoizm wciąż kogutów łaje,
I im więcej jest w księgarniach widna i popłatna,
Tem mniej bywa w gospodarstwie do czegoś przydatna.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd nie widziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.

Tamten mały, zwinny, żwawy lisek pospolity,
Oszust, wichta i wyjadacz, a łotr znakomity,
Choć się tak zręcznie uwija, i uśmiecha ładnie,
Radzę pilnować kieszenie, bo pewno co skradnie;
Równie chytry, jak ostrożny, tchórz przytem z natury,
Silniejszym się podlizuje, ale dusi kury:
Wcale nie źle wychowany, zwłaszcza jak na lisa,
Bardzo dobrze jest widziany u małp i tygrysa.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd niewidziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.

To tygrys o którym mowa, jaki wzrok surowy,
I powaga jaką winien mieć pan orderowy!
Mało komu się pokłoni, mało z kim pogada,
Codzień na obiad barana, albo cielę zjada;
Zaufany w wielkiej sile i potężnej łapie,
Kogo zagryść już nie może, przynajmniej podrapie,
Ciągle w miarę spustoszenia zmieniając siedlisko,
Takich, którzy są silniejsi, nie lubi mieć blisko.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd nie widziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.

Patrzcie państwo, oto hyena, brzydkie bardzo zwierze,
Choć się mizdrzy, choć się łasi, uśmiecha nieszczerze,
Żyje w brudzie, żyje brudem, i brudem się bawi,
Na śmietniskach wpośród brudów życie całe trawi,
Wszystko brudne i nieczyste staje się jej łupem,
To ją tylko znęcić zdolne, co już cuchnie trupem,
Ceniąc zatem, to co zgniłe, spleśniałe i szpetne,
Nienawidzi wszystko zdrowe, piękne i szlachetne.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd niewidziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.

Oto panie i panowie niedźwiadek powabny,
Tyle razem pewny siebie, o ile niezgrabny,
Brutal, gbur nieokrzesany z wszystkimi się kłóci,
Czego dotknie to zepsuje, złamie lub wywróci;
Romansowy, prawie zawsze zakochany szczerze,
Mimo pięknych swoich zalet wciąż rekuzy bierze;
Lecz nie zrażon znów na nowe konkiety się sili,
I że nader jest przyjemnym nie wątpi i chwili.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd niewidziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.

Oto wąż potomek tego, co w ułudnym śpiewie,
Tak się ciężko Adamowi przysłużył i Ewie,
Podobny do protoplasty formą i układem,
Jak tamten jest niebezpieczny subtelnym swym jadem,
Pełza cicho, a gdzie tylko prześliznąć się zdoła
Wszędzie smutek, a przynajmniej niepokój wywoła,
Obok niego też widzimy, podobne doń z miny,
I układu potulnego, stare dwie gadziny.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd niewidziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.

Oto bocian moralista i badacz głęboki,
A to żółw, który w swem życiu zrobił cztery kroki,
Oba są ugruntowani w zasadach i cnocie,
Jeden ciągle czegoś szuka, drugi siedzi w błocie,
Żaby też się ich lękają i od dawnych czasów
Grają rolę pierwszorzędną wśród kaczek, bekasów,

Oraz gęsi, czaple bowiem, a nawet i czajki,
Gdy mowa o ich rozumie, mają to za bajki.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd niewidziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.

Tu panowie jest małp różnych zbiór, nader ciekawy
Dla uczonych obserwacyj, niemniej też zabawy,
U wszystkich jest na języku obmowa lub plotka,
A każda jest elegantka i ścisła dewotka,
Praktykantki wszystkich siedmiu wzbronionych nam grzechów,
Wolą je od jabłek, gruszek a nawet orzechów,
A tem więcej mają w sercu goryczy i złości,
Im się więcej odwołują do cnót i miłości.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd niewidziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.

Niemniej także jest kolekcya papug mych ciekawa,
Bo to równie szczebiotliwa, jak pierzem jaskrawa,
A że pierze równie zmienia jak o wszystkiem zdanie,
Ztąd dla wielu bardzo miłe jest jej szczebiotanie,
Choć więc w tem jest mało sensu, a co najmniej treści,
A często i francuzczyzna od siedmiu boleści,
Jednak dzięki reputacji, której tu używa,
Na to ptactwo amatorów nigdy mi nie zbywa.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd niewidziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.

Dalej panie i panowie, macie tutaj wilka,
Opiekuna małoletnich baranów, świń kilka,
Członków rady familijnej, a tam w końcu sali,
Widzicie przy swoich łaniach, jeleni rogali
Całe stado; tam jest także panowie i panie,
Kilkanaście sztuk osiołków, którym piękne łanie
Rozwijając owych stworzeń przymioty rozliczne,
Wykładają życia w świecie zasady praktyczne.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd nie widziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.

Te nareszcie co widzicie sarneczki, danielki,
Rozmaitych kształtów kozy, giemzy i gazelki,
Są to wszystko, przy wykwintnem nader wychowaniu
I pretensyach też niemałych, panny na wydaniu.
Choć na towar, tak ponętny, bynajmniej nie lubię
Siać potwarzy, powiem tylko, że zaraz po ślubie,
Mimo cnoty i talentu, co je ślicznie zdobią,
Z owych łagodnych stworzonek, drapieżne się robią.
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd niewidziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.

Młody więc naturalisto, który w tamtą stronę
Widzę zwracasz uporczywie oko twe oszklone,
Chcesz, nauczę cię sposobu bez trudu wielkiego
Dojścia prędko do Muzeum zoologicznego;
Opatrzony w zapas grosza i umysłu władze,
Bo rachować ci na posag bynajmniej nie radzę,
Ożeń się, a w tejże chwili wywiedziesz na scenę,
Małpę, flondrę, stado szpaków, niedźwiedzia i hyenę...
Osobliwość nadzwyczajna, dotąd niewidziana,
Menażeryę mą stanowi publiczność zebrana.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Bartels.