<<< Dane tekstu >>>
Autor Alexander Pope
Tytuł Messyasz
Pochodzenie Poezye Konstantego Piotrowskiego
Data wyd. 1836
Druk Drukarnia XX. Karmelitów
Miejsce wyd. Berdyczów
Tłumacz Konstanty Piotrowski
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
MESSYASZ
Ekloga Święta.
separator poziomy
MESSYASZ
Ekloga Święta z Angielskiego Popa
Złożona z rozmaitych rozdziałów Jzajasza Proroka.

O! wy Nimfy Solimy! zacznijcie swe pienia,
Chcąc niebo spiewać trzeba wyższego natchnienia.
Cienie Sylwanów — mchami zarosłe krynice,
Płodne marzenia Pindu — Aońskie dziewice,
Niebawią więcej, — o Ty coś ogniem niebiosów,
Zagrzał duch Jzajasza, ożyw mdłość mych głosów!

Porwany w wielką otchłań przyszłości, bard głosi,
Dziewica pocznie — Syna Dziewica już nosi!
Nowa gałęź wyrasta z Jessego korzenia[1],
Kwiat jej Niebo obdarza, wonią pełną tchnienia;
Wieczny duch, skryty w liściach opieki użycza,
Na jej wierzch Gołębica spadnie tajemnicza.
Krzepcie ją balsamicznym nektarem, niebiosy[2],
Wsłodkiej cichości żywne na nią, lejcie rosy!
Wcieniach jej nędzarz, chory, drugie znajdą życie[3],
Ochłodę w wrzących spiekach od burzy okrycie.
Zbrodnie, i zdrady, smucić przestaną naturę,
Wrócona Sprawiedliwość wzniesie cyrkiel wgórę[4];
Pokój z roszczką oliwną światami zawładnie,
W białych szatach Niewinność z górnych siedlisk spadnie.


Prędzej płyń czasie — błyskaj spodziewany świcie!
Pragniony Synu Nieba! zaczynaj już życie.
Patrz jak wieńce wiosenne balsamicznej woni,
Najszczęsliwsza natura niesie ci na dłoni[5];
Patrzaj jak Liban karkiem kłania się wysokim,
Jak się odwieczne lasy cieszą pod obłokiem;
Patrz jak pachnąca chmura z Saronu powstaje,
Karmel napełnia wonią święte niebios kraje!
Słuchaj jak głos wesoły, na puszczy przemawia,
Gotujcie drogi! oto Bóg! Bóg się objawia[6]!
Bóg! Bóg! dziką harmonją wzgórki powtarzały,
Bliskość Boga najtwardsze ogłosiły skały!
Ziemio! z schylonych niebios przyjm Pana natury,
Podnieście się doliny, uchylcie się góry!

Cedry zginajcie głowy skryte za obłoki,
Mięknijcie twarde skały, rozstąpcie potoki.
Zbawca idzie! Proroków obwieszczony duchy,
Patrzaj na niego slepy i słuchaj go głuchy[7]!
On oczyści z szkodzących cząstek blask promienny[8],
Do ściemnionej zrzenicy wpuści promień dzienny:
Dawne tamy na sciezkach głosu On pokruszy,
I stworzonej Muzyce każe piescić uszy:
Niepotrzebne już szczudło chromy o głaz rzuci,
Wyskoczy jako łania i niemy zanuci.
Ani jęków, ni westchnień, słyszeć się nie zdarzy,
On łzy, swoją prawicą s każdej otrze twarzy[9].
Żelaznemi łancuchy śmierć na wieki zwiąże,
I stęknie od boleści blady piekieł xiąże.

Jak pasie dobry pasterz uwełnione trzody[10],
Szuka im ziół najzdrowszych i ciekącej wody;
Znachodzi zgubną, z gęstwin wyprowadza błędną,
We dnie i w nocy pieczą darzy je niezbędną,
Młode jagnie swém łoném od burzy osłoni,
Ogrzewa własném ciepłém i karmi z swej dłoni:
Tak najlepszego Ojca całą zajmą pieczę[11],
Wieki zaraz płynące i rody człowiecze.
Ludy przeciwko ludóm już się nie uzbroją[12],
Nie przyniosą Rycerze na plac zemstę swoją,
Pola nie błysną światłem ludożerczej stali,
Odgłos mosiężnej trąby gniewem nie zapali,
Na ostre kosy skrzywią niepotrzebne piki,
I z szerokich pałaszy pokują radlniki.

Wówczas powstaną gmachy; rodzina wesoła
Zaczęte wielkie dzieła Ojca skończyć zdoła[13];
Strudzony dziedzic w cieniu swej winnicy siędzie,
Ręka siejąca ziarno, owoc zbierać będzie.
Pasterz pędząc swą trzódkę, cały się zdumieje[14],
Jak pustynia lilije i zioła wyleje,
W królestwie czczego piasku i mchu, on zdziwiały,
Usłyszy wód harmonią ciekących ze skały.
Na głazów wierzchach, smoków siedliskach wieczystych,
Mnożyć się będą rody sitowi błotnistych,
Gdzie głogi zalegały piaszczyste doliny[15],
Zaszumi kształtny bukszpan i rosłe jedliny.
Gdzie tarn się szerzył, palma wzniesie się wspaniała,
I tam mirty zapachną, gdzie mdła trzcina drzała.

Jagnięta z wilkiem trawkę gryźć będą nad wodą[16],
Dzieci w kwiecistych wieńcach tygrysa powiodą.
Wół z lwem przy jednym żłobie żuć będzie bez trwogi,
I podróżnym jaszczurki lizać będą nogi.
Żyjących w małych rączkach poniosą dzieciny,
Czubnego bazyliszka, cętkowne gadziny,
Napasą oczy, pięknym ich odzieży błyskiem,
I ostrość ich języków będzie im igrzyskiem.
Powstań Panie! w koronie uwitej s promienia[17],
Wznieś twoją Boską głowę, rostocz twe wejrzenia!
Patrzaj jak tłumy ludów zaległy twe sieni[18],
Jak córy i synowie jeszcze niezrodzeni,
Ze wszystkich stron jak fale morza się zbiegają,
Proszą oni o życie, bo nieba żądają!

Patrz jak dzikie narody przed Twoim kościołem[19].
Chodzą w Twojej światłości, Tobie biją czołem;
Ołtarz Twój strojny wiosny Sabeńskiej kwiatami[20],
I otoczony Królów żebrzących pułkami.
Dla Ciebie las Idumy zapachy wyzionie,
Dla Ciebie złoto błysnie w Ofiryjskiem łonie,
Patrz jak niebo otwiera drzwi diamentowe,
Jak potoki światłości zlewa na Twą głowę!
Słońce, dnia nie ozłoci światłem niepotrzebnem[21],
Wieczorny Xiężyc rogiem nie zabłysnie srebrnym,
Blask ich w wyzszości Twoich promieni zniszczeje,
W gmachach nieba zdrój jeden chwały zajaśnieje;
I światłość Objawienia wszędzie się rozleci,
I w Tobie nieśmiertelny dzień Boga zaświeci!

Morza powysychają, ognie nieba spalą[22],
Góry jak śnieg stopnieją, skały się powalą,
Słów Jego nic nie zmieni, władzy nie stamuje,
Królestwo Twoje wieczne — MESSYASZ PANUJE.

separator poziomy




  1. Jzajasza XI 1.
  2. Jzajasza XIV 8.
  3. Jzajasza XXV 4.
  4. Jzajasza IX 7.
  5. Jzajasza XXXV 2.
  6. Jzajasza XI 3. 4.
  7. Jzajasza XLIII 18.
  8. Jzajasza XXXV 5. 6.
  9. Jzajasza XXV 8.
  10. Jzajasza XL 11.
  11. Jzajasza IX 6.
  12. Jzajasza II 4.
  13. Jzajasza LXV 21. 22.
  14. Jzajasza XXXV 1. 7.
  15. Jzajasza XLI 19. i LV 13.
  16. Jzajasza XI 6. 7. 8.
  17. Jzajasza IX 1.
  18. Jzajasza IX 4.
  19. Jzajasza IX 3.
  20. Jzajasza IX 6.
  21. Jzajasza XIX 20.
  22. Jzajasza LI 6. i XIV 10.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Alexander Pope i tłumacza: Konstanty Piotrowski.