Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki/Xięga II/V

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


V. Dyskurs nauczyciela mojego, odmienił we mnie sposób myślenia o dzikości. Uznać, żem ja sam był dzikim, byłobyto upakarzać się nadto, i czynić przeciw własnemu przeświadczeniu; ale też obywatelów kraju tego sądzić za dzikich nie można było żadnym sposobem, po tem wszystkiem, com widział i słyszał. Upokarzał we mnie rozum Xaoo: nie mogłem tego skombinować, jakto człowiek, który w Warszawie nie był, Paryża nie widział, mógł przecie rozsądnie myślić, mówić i konwinkować, nawet człowieka, który nierównie więcej od niego i widział i słyszał. W tych byłem myślach, gdy przyszedł do mnie Xaoo; szliśmy w pole na robotę, on zaś wczorajszy dyskurs takowym sposobem kontynuował:
»Dnia wczorajszego mówiliśmy o wymowie, naukach języków i poezyi; wszystko to zasadza się nad wiadomością i ułożeniem słów; przystąpmy do rzeczy. Kiedym się ciebie pytał, czyli więcej niczego u was nad to nie uczą, zagłuszyłeś mnie prawie wyliczaniem pompatycznych tytułów rozmaitych nauk; żeś zaś najpierwej wyraził historyą, mniemam, iż ta zwykła przodkować inszym.
»Wiadomość historyi kraju swojego arcy pożyteczna jest, opowiadając albowiem dzieła chwalebne przodków, wzbudza następców do naśladowania, powiększa uszanowanie i miłość ojczyzny, staje się szkołą obyczajności. Tym przynajmniej sposobem uważana jest i określona u nas historyą kraju naszego. My, jak wiesz, nie mamy xiążek, nie znamy charakterów: ale wierne powieści podają następującym pokoleniom, żywe i dokładne wyobrażenie tego wszystkiego, co się u nas stać mogło. Najstarszy z familji wie dostatecznie, jacy byli od najdalszych czasów przodkowie jego, i każdą naukę, którą daje dzieciom, podsyca przykładami pradziadów. Powaga mówiącego, krwi dzielność, sposób opowiadania, wiek młody słuchających, wszystko to wdraża w umysły niezgluzowaną impresyą.
»Powiadałeś mi, iż historya u was nierównie ma rozciąglejsze granice. Tyle jest rodzajów, mówiłeś, ile sposobów rozmaitego mówienia, ojczysta zaś, według twojej powieści, albo bardzo mała, albo raczej żadnej nie ma nad inne preferencyi. Dobra rzecz wiedzieć, co się u drugich działo, żeby z cudzych przykładów brać naukę swoim pożyteczną, ale wiadomość swojej historyi, najpierwszym powinna być celem nauki każdego obywatela.
»Co do historyi w powszechności, jeżeli ją zasadzasz na wiadomości, którego roku i dnia co się siać mogło; jeżeli ją zowiesz nauką przezwisk tych ludzi, którzy przed tobą żyli; jeżeli w powszechne tylko wchodząc czyny, opuszczasz roztrząsanie charakterów; historya natenczas jest tylko próżnem pamięci zaprzątnieniem, a jej nauka daremną pracą. Jeżeli starasz się wiedzieć, co się działo u sąsiadów, a nie wiesz i wiedzieć nie chcesz o tem, co u ciebie działano, nie jesteś natenczas godnym towarzystwa, w którem żyjesz.
»Miarkuję ja z wielu powodów, że towarzystwo w którem ty byłeś urodzony, nie lubi ani swojego kraju, ani swojego języka. W przyrównywaniu powszechnem rzeczy, te, które są w dzierżeniu naszem: mogą być, co do niektórych punktów i okoliczności, nie tak doskonałe, jak drugie, które inni dzierżą, ale natychmiast przybywać zwykła na pomoc miłość własna, którą zwykliśmy wtenczas zwać miłością ojczyzny. Ta wycieńcza przywary własności naszych, zasłania, jak może, niedostatek, a jeżeli roztropna, korzysta z dobroci sąsiedzkiej godziwemi sposoby, żeby swój stan polepszyć.
«Wzgarda kraju i języka własnego, znaczy lekkość umysłu i serce nieprawe; Tym niegodziwym i szkodliwym nader impresyom winniście sami. Porzucacie swój język, a każecie się dzieciom uczyć, jak najpilniej cudzych; zaniedbywacie wiadomości własnych dziejów, a przymuszacie młodzież, żeby koniecznie wiedziała, co się działo za granicą. Cóż stąd za konsekwencya? oto ta; dziecie widząc, iż własny język nie wyciąga nauki, a cudze potrzebują, mniema je być lepszemi. Zaprzątnione postronnemi przypadkami, opisywaniem, a może i bajecznem, innych krajów, zdziwione, gardzi tem co ustawicznie widzi, a pragnie widzieć to, co mu natężona imaginacya piękniej maluje, niż jest w istocie.
«To krajów opisanie wy nazywacie Geografią. Też same przyczyny, które usprawiedliwiają ciekawość naszę względem dziejów sąsiedzkich, służą geografji opisującej położenie krajów, osobliwości w nich znajdujące się, stan rządu i inne narodu każdego okoliczności. U nas ta nauka, gdy nie jesteśmy z inszemi towarzystwami w wzajemności, nie jest potrzebna, a choćbyśmy mogli być w tej mierze oświeconymi, wolałbym z wielu miar, żebyśmy zostali w dawnej naszej niewiadomości.»



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.