Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki/Xięga II/VI

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


VI. Z gustem niewypowiedzianym słuchałem dyskursów nauczyciela mojego. Te zwyczajnie poprzedzone bywały pytaniami. Nim zaczął mówić o naukach, kunsztach, lub innych okolicznościach, tyczących się krajów naszych, powtarzał naprzód definicye, albo opisy tychże, przedtem jemu odemnie czynione. Zadawał nowe pytania, w rzeczach, o których miał należytą informacyą, traktował o każdej materyi uważnie, zarzutów moich cierpliwie słuchał; a gdym się nie odzywał; pobudzał mnie sam do tego, abym mu odkrywał wątpliwości, i zdania nie zgadzające się z moim sposobem myślenia. Nie umiał on brać na siebie postaci wspaniało ponurej: nie umiał ustawicznie myślić, albo udawać myślącego; dystrakcye, które tak zdobią i dystyngwują mędrców naszych, nie były mu wiadome; ton głosu jego nie był wyniosły; nie definiował tego, na czem się nie znał; ale to był człowiek dziki.
Gdym mu Filozofią, według przemożenia mojego, opisywał, a przyszło do tej części, która o obyczajach traktuje, zawołał z radością: «Otoż to nasza nauka, w tej szkole jesteś, jej maxymy święte, jej reguły proste; ją nie w pamięć, ale w serce twoje wrazić pragnę. Może u was ta nauka na słowach zawisła, my mniej dbamy o definicye, bylebyśmy wypełniali obowiązki.
«Filozofia, która, jakoś mi powiedział, z nazwiska znaczy miłość mądrości, powinnaby brać za cel najpierwszy, wiadomość obowiązków człowieka i ich wypełnienie. Nauka ta podług waszego zdania jest bardzo trudna, i najwięcej rozum wysila. Nie dziwuję się temu, gdy poznaję, co wy pod tem powszechnem nazwiskiem mieścicie. W metafizyce zapędzacie się ku rzeczom zmysłom nie podległym; musi być niezmiernie ciężka ta nauka kiedy wygórowana nad naturalne pojęcie.
«Fizyka traktuje o przyrodzeniu rzeczy, ale i w niej nadto się zepuszczacie. Umysł wasz zbyt dumny chce odchylać zasłonę wyrokiem przedwiecznym zapuszczoną. Chcecie wmawiać w mniej wiadomych, żeście ją odsłonili, i zamiast istoty rzeczy odkrytych, opowiadacie wasze sny i przywidzenia. Latacie po niebach, nie kontenci z miłego widoku gwiazd i planet, chcecie je mierzyć; ciekawość wasza zuchwała zapędza się za metę wyznaczoną, opuszczając częstokroć to, co ma przed sobą, i coby za pracowitem staraniem mogła odkryć: jak zaś wszystkie rozrządzenia natury są przedziwne, tak to wiedzieć macie, iż cokolwiek wam najwyższa Istność pojąć dopuszcza, wszystko to wam nowy pożytek przynieść może.
«Widzisz ziemię okrytą ziołami, nie dla samej pieszczoty oka zeszłemi: kryje się wśród nich zbawienna dla twego dobra tajemnica. Jej dociekać, jej probować i doświadczać, to godziwa, to zabawna i razem pożyteczna ciekawość. Śklni się firmament gwiazdami; głupia hardość zrobiła go prorocką xięgą, i z jednostajnych obrotów chciała wyczytać ukrytą przyszłość.
«Natura nic nie czyniąca nadaremnie, gdy nadała umysłom chęć docieczenia, chciała, żeby nią roztropność tak kierowała, aby cel ciekawości naszej zmierzał jedynie do tych rzeczy, które docieczone być mogą, a docieczeniem pożytek przynieść. Inaksze zapędy są próbą hardości i niedoskonałości naszej.
«To, co nazywasz Logiką, jestto właściwy przymiot umysłu fraszkami a nie przeświadczeniem zaprzątnionego. Niech tylko imaginacya twoja zbytnie nie buja, niech umysł jednego się celu statecznie trzyma, choć bez formy argumentów, będą iść myśli twoje właściwem pasmem.
«Po tem wszystkiem cośmy o waszej edukacyi i naukach mówili, następują uwagi ze źródeł tych wypływające: naprzód, iż edukacya wasza, i co do celu, i co do sposobów jest zdrożna; zatrudniacie sobie fraszkami sposób nabycia doskonałości; zbyt dufacie rozumowi własnemu; ten rozum wielorakiem przeświadczeniem skażony jest; niestateczność i płochość kieruje wami i rządzi; ambicya, a wcale niesłuszna oślepiła was wszystkich nakoniec tak dalece, iż zbyt dobrze o sobie trzymając, z jednej strony rozumiecie, iż wam, co do wewnętrznej doskonałości na niczem nie schodzi, zaś co do zewnętrznej szczęśliwości wszystkiego brakuje.
«Osądziwszy się sami za najdoskonalszych chcielibyście to mieć, czegoście godni, godni zaś jesteście, wedle waszego przeświadczenia, najwyborniejszych darów natury. Stąd pochodzi, iż kraj wasz nie wart takich, jakiemi jesteście, obywatelów, język podły, żeby górne myśli wasze objął i wyraził; urodzenie, że nie najjaśniejsze, nieprzyzwoite. Zgoła, im się wyżej cenicie, tym jesteście nieszczęśliwsi. Jeżeli więc to, czem wy jesteście, doskonałością jest i polorem, to czem my, dzikością, prostotą i grubiaństwem; mnie się zdaje, że lepiej być dzikim po naszemu.»



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.