Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki/Xięga II/XII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Indeks stron


XII. Z okazyi podróży naszej wziąłem wstęp do zachwalenia wniesionego u nas zwyczaju odwiedzania cudzych krajów. Zwyczaj ten, rzekłem, oświeca i uczy młodzież naszę; poznają prawa, zwyczaje narodów, charaktery rozmaite ludzi, a powracając z nabytą korzyścią, stają się zdatnemi do usłużenia własnemu krajowi. Słuchał z cierpliwością, poczuwał i usprawiedliwianie tego u nas zwyczaju, który jest ostatnim stopniem wychowania młodzieży.
Gdym ja skończył, on tak mówić zaczął. Nie rozumiej, żebyśmy tego nie pojmowali, iż podróż do cudzych krajów, wielkie za sobą pożytki prowadzić może; nie przeczyłem, ani przeczę tym, które wyraziłeś; ale zapomniałeś mówić o szkodach stąd pochodzących; my zaś nie inaczej zwykliśmy się w takowych okolicznościach determinować, tylko zważywszy wprzód na szali rozsądku, przeciwne z obojej strony zarzuty i argumenta. Jeżeli pożytek przewyższa szkodę, gotowiśmy się chwycić rady zbawiennej. Bojaźń nowości przewyższa u nas wszystkie najpożądańszych awantażów perspektywy. Przenosimy nad wszystko pewność niewzruszonej sytuacyi naszej. Przestajemy spokojnie na tem, co mamy. Małość chęci oszczędza potrzeb: tym łatwe dogodzenie czyni szczęśliwość.
Zbytki wasze, czynią was niespokoynymi; niekontenci z tego, co macie i widzicie przed sobą, nie możecie się na jednem miejscu osiedzieć, i jakby przed wami szczęście uciekało, gonicie go ustawicznie. Usprawiedliwiajcie, jak chcecie, czynności wasze, stąd jednak poszły wasze podróże do cudzych krajów. Podróże, prawda, że usprawiedliwione, jak słyszę, nie tylko wielu dowodami, ale i pospolitym zwyczajem, ztem wszystkiem niemniej próżne, jeżeli nie szkodliwe.
Nauka obyczajów, bywa, jak mówisz, najdzielniejszą przyczyną peregrynacyj waszych. Odzież nie odmienia człowieka; pod czapką, turbanem i kapeluszem, równie siedzi doskonałość i głupstwo, nieprawość i cnota. Jakiekolwiek bądź jest twoje zgromadzenie i towarzystwo, nie potrzeba daleko jeździć, żeby poznać rozmaitość charakterów. Bylebyś tylko chciał pilnie zapatrywać się na sposoby popostępowania ziomków twoich, w małym okręgu postrzeżesz to, co się w całym świecie dzieje. Grunt człowieka zawsze jednaki: te różnice, które rząd, powietrze, religia czyni, nie są tak znaczne, żeby przyrodzenie odmienić mogły.
Powiadasz, że pielgrzymowaniem rozum się poleruje, i w dawniejszych dyskursach uczyniłeś je podobnem do kruszcu, z którego rdza schodzi częstem tarciem. Trzymaj się ciągle tej komparacyi, a musisz przyznać, iż polerowany kruszec, im bardziej się błyszczy, tym go więcej ubywa.
Wiadomość wielu rzeczy, ja nie wiem, czy jest użyteczna człowiekowi. Snują się naówczas zbyt obfite myśli i imaginacye; rozsądek ledwo może wystarczyć do obierania, a częstokroć przytłumiony zbyteczną umysłu płodnością, sam nie wie, czego się chwycić.
Jeżeli gorzej u sąsiada niż u mnie, poco się daremnie trudnić? Jeżeli lepiej, na co się zda takowa podróż, która mnie nauczy, że lepiej u sąsiada, niż u mnie? Zmniejszy szacunek tego, co mam; da chęć polepszenia sytuacyi mojej, a nie użyczając sposobu, uczyni mnie więcej oświeconym, ale mniej szczęśliwym. Cóż mówić o stracie czasu w takowych włóczęgach? cóż mówić o krzywdzie, która się czyni całemu towarzystwu? Twojem albowiem odbieżeniem traci jednę z części swoich, która może w tym samym czasie stałaby się zdatną całemu zgromadzeniu. Nie wspominam wydatków, które pielgrzymujący czynią; im kraj uboższy, szkoda większa, a jeżeli nie ma w sobie takowych okoliczności, któreby do podobnych podróży zwabiały cudzoziemców, nie nagrodzona.
Odpowiesz mi może, iż dla tego chcesz drugich odwiedzać, żeby postrzegłszy, co u cudzoziemców dobrego jest, swoim ziomkom użyczyć tej dobroci. A nie postrzeżeszli tam co i złego? a to złe, alboż nie możesz do swoich zanieść? Łatwiej się chwyta woli człowieczej zdradny powab złego, bo pochlebia; niżeli maxymy cnoty po większej części surowe i ostre.
Wieleby było mówić, żebym chciał wyliczać wszystkie złe, które pochodzi z tej niewczesnej ciekawości oglądania rzeczy nowych. Jeśli mniemasz, że się odmiennemi coraz widokami ciekawość twoja nasyci, i niespokojność ustanie; błądzisz. Zwyczajnyto tryb pasyj ludzkich, że im bardziej się im dogadza, tym sie żywiej rozpościerają i krzewią.
Nakoniec przyłącz do moich uwag twoje doświadczenie. Oddalony od ojczyzny, od domu, niepodobna, żebyś nie tęsknił. Pozbawiłeś się wszystkiego dla dogodzenia niespokojności twojej, a gdyby nie osobliwa dobroć i opatrzność Istności najwyższej, byłbyś, jak twoi towarzysze, życiem przypłacił ciekawość twoję.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.