Mikołaja Machiawella Traktat o Księciu/Rozdział XXV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Mikołaja Machiawella Traktat o Księciu |
Wydawca | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Data wyd. | 1868 |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Antoni Sozański |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
Wpływ losu na sprawy ludzkie i jakim sposobem mozna[1] mu opór stawić.
Nic jest mi tajne dawne, a u wielu dotychczas trwające mniemanie, jakoby los i Bóg w ten sposób rządzili światem, że mądrość ludzka nic w tém odmienić nie potrafi, nawet środków do tego nie ma. Zdawałoby się więc, że zabiegi nasze są podaremne i że lepiej zdać się na los szczęścia. Zdanie to tem bardziej jest w naszych czasach upowszechnione, ponieważ nie ma dnia, aby wbrew wszelkim oczekiwaniom nie zaszły ważne zmiany w sprawach ludzkich. Myśląc czasami nad tém i ja byłem poczęści tej opinii przychylny; wszelako nie mogąc wykluczyć wolną wolę ludzką, skłaniam się do tego zdania, że, jak z jednej strony może być prawda, iż los zarządza jedną połową spraw ludzkich, tak znów drugą ich połowę, albo nieco mniej, zostawia nam do wolnego zarządu. Porównuję bowiem los z bystrą rzeką, która wezbrawszy zatapia płaszczyzny, wyrywa drzewa i budynki znosi, grunta na jednym brzegu łupie, na drugim namula tak dalece, że wszystko ucieka przed gwałtownym prądem i nic mu się oprzeć nie może. Lecz za nadejściem pogody można temu wszystkiemu zaradzić, czy to usypaniem wału, czy też postawieniem grobli, a rzeka, gdy powtórnie wzbierze, popłynie albo jedném korytem, albo też nurty jej nie będą daleko rozlewać ani tyle szkód robić. Tak samo dzieje się z losem, który wtedy okazuje moc swoją i siłę, jeśli jesteśmy za słabi opór mu stawić, i tam z natarczywością działa, gdzie nie widzi grobli lub tamy, któreby go na uzdach trzymały. Wpatrując się w Italię, owa arenę rożnych zaburzeń i intryg, widzimy, że to kraj bez grobli i bez wałów, który, gdyby na wzór Germanii, Hiszpanii lub Francyi był urządzonym, wstrząśnienia polityczne nie byłyby tak silne, lub przynajmniej nie tyle szkodliwe. To miałem do powiedzenia o ogólnych środkach zabezpieczenia się przed losem. Rozbierając rzecz szczegółowo, widzimy, że nie jeden książe, nie zmieniając ani charakteru, ani żadnego innego swego przymiotu, dziś jest szczęśliwym a jutro w upadku. Najbliższe tego zdarzenia powody rozebrałem dokładnie w poprzednich rozdziałach, z których wypływa, że monarcha całkowicie na los się zdający, za każdą jego zmianą upaść musi. Mniemam także, że się temu dobrze powodzi, kto postępowanie swoje stosuje do ducha czasu, niszczeje zaś, kto mu się sprzeciwia. Ludzie bowiem w dopięciu zwykłych celów, jakiemi są sława i bogactwa, rozmaitych używają środków: jeden postępuje przezornie, drugi popędliwie, jeden używa gwałtu, drugi fortelu, ten powoduje się cierpliwością, drugi jest gorączką, i każdy z nich, chociaż różnemi sposoby, może cel swój osiągnąć. Zdarza się nawet, że między dwoma, którzy z jednakową postępują przezornością, tylko jeden staje u celu; czasami znów zamiary tak przezornego jak i natarczywego pomyślnym zostają uwieńczone skutkiem, chociaż działania ich wbrew sobie były przeciwne, co wszystko ztąd pochodzi, że jednemu duch czasu sprzyjał a drugiemu nie sprzyjał. Więc, jakem powiedział, tak jak dwa przeciwne sposoby działania jeden i ten sam mogą mieć skutek, zarówno skutki dwóch pojedynczych działań mogą być wręcz przeciwne i jeden z nich osiągnie a drugi nie osiągnie celu. W tém leży tajemnica szczęścia; bo jeśli człowiekowi, który przezornie i cierpliwie działa, równie czas jak i okoliczności sprzyjają, człowiek ten doznaje szczęścia, ale upada niechybnie, jeśli przy zmianie czasu i okoliczności swoje postępowanie nie zmieni. Lecz niełatwo znaleść męża tyle roztropnego, aby się do tych przepisów zastósował, raz że nie omże[2] przeciw swoim przyrodzonym działać skłonnościom, powtóre że trudno zmienić tryb postępowania, który przez dłuższy czas skutecznym się okazał. Idzie więc za tem, że kiedy są czasy do działań gwałtownych, człowiek przezorny im nie podoła i upada. Szczęście nie opuszczałoby ludzi, gdyby potrafili zastósować naturę swoję do zmian czasu i stosunków. Było zwyczajem papieża Juliusza II w każdej sprawie natarczywie działać, czemu czas i okoliczności tyle sprzyjały, że ciągle doznawał powodzenia. Przypatrzmy się jego pierwszej wyprawie przeciw Bologni, przedsięwziętej za życia Jana Bentivoglio. Podczas gdy Wenecyanom nie przypadła ta wyprawa do smaku, a król Hiszpanii robił konszachty z Francyą, aby ją sam przedsięwziął, papież z wrodzoną sobie śmiałością i natarczywością stanął osobiście na jej czele. To zastanowiło Hiszpanię oraz Wenecyanów i zaczęto papieża podejrzywać: Wenecyanie z bojaźni, Hiszpania z żądzy odzyskania neapolitańskiego królestwa. Tymczasem król francuski widząc gotowość papieża, a chcąc go mieć przyjacielem do poskromienia Wenecyi, zerwał z Hiszpanią i nie mógł bez jawnego obrażenia papieża odmówić mu wojsk posiłkowych. Gwałtownym tym pochodem dokonał Juliusz téj rzeczy, którąby żaden inny papież z całym przyborem mądrości ludzkiej nie był w stanie uczynić; bo gdyby był za przykładem innych papieży wyruszenie z Rzymu aż do zupełnego ukończenia przygotowań i uporządkowania spraw odkładał, król francuski znalazłby tymczasem mnóstwo wymówek i inni byliby tysiączne wznowili bojaźnie. Mijam inne czyny u tego papieża, gdyż wszystkie były do siebie podobne i udały się; lecz tej nie mogę pominąć uwagi, że tylko krótkie jego życie ochroniło go od doznania zawodu; bo gdyby były nastały czasy, w których trzeba przezornie i ostrożnie postępować, nieochybnie byłby się potknął, albowiem nie byłby zmienił sposobu postępowania, do którego z natury był skłonnym. Jak długo chimera losu z usposobieniem ludzi się zgadza, ludzie są szczęśliwi; rozstrój tej zgody sprowadza nieszczęście. Lecz zdaniem mojém lepiej i korzystniej jest działać rączo, niż z wielkim namysłem: wszak szczęście to kobieta, którą jeśli chcemy przychylną sobie zrobić, trzeba bić i szturkać, bo wtedy więcej nam sprzyja, niż gdy ozięble z nią postępujemy. Naśladując istotę kobiety szczęście sprzyja młodym ludziom, jako nie tyle rozważnym co odważnym i że mu śmiało rozkazują.