[57]LXI*.
FRASZKA DO ZOSIE.
Słuchaj, gdy nie chcesz baczyć, co się ze mną dzieje,
A nie mórz w mojem sercu do końca nadzieje:
Albo łzami gęstemi wszytek się oblewam,
Albo serdeczne ognie wzdychaniem odkrywam.
Ognie, któreby w popiół dawno mie spaliły,
Gdyby mie łzy wilgotne często nie kropiły;
Które tak często płyną, że by już me ciało,
By go ogień nie suszył, wodą być musiało.
Owo nigdy się o to nie przestają wadzić
Ciężki płacz, srogi płomień, kto mie z nich ma zgładzić.
W tem rozterku co cierpię, chciej uważyć sobie;
Lecz, jeślić i to trudno, powiem ja sam tobie:
Żywot mie już opuścił, śmierć się mie wziąć boi,
Sama żałosna miłość przy mnie stale stoi,
I ta tylko dla tego, aby mie męczyła:
Mnimiałaś[1], aby z cnoty przy mnie się bawiła?
Otóż słyszysz, tych czasów co się ze mną dzieje?
O nader srogie serce, co się z tego śmieje!
Ty, jeśli mie nie myślisz na wieki zepsować,
Uczyń, coć nie zaszkodzi: dopuść się miłować!