[37]MONACHJUM
Znów włóczyć się po krajach i szczęście podglądać,
samobójcze pokoje hotelowe, znam was!
W deszczowy wieczór lśnienia są tak czarodziejskie
na chodniku placu Lenbacha, iż sądzisz się w Paryżu..
Wezbrane fontanny szumią, o, wędrowcze:
jakaż tu melancholja w elektrycznym blasku,
wśród walców biedermayer wielkiej restauracji,
gdzie sterczysz przy stoliku, sam jeden, sam jeden,
analityk, psycholog, podpatrywacz szczęścia,
usiłujący ukryć hańbę samotności
za dymem papierosa.
[38]
Tyle już widziałeś, ale, gdy spojrzysz w lustro ukośne znienacka
w pokoju hotelowym tysiącznym i którymś
i młodość wspomnisz, oraz to, co z niej zostało:
— nie, nie ukryje tego muzyka ni lustro,
ni palmy, ni złocenia, ni szept wodotrysku,
ani słowa wykrętne, te na wszystkich drogach
Europy rozwalonej zebrane kamyki: —
bledniesz.