[57]Na wyspy szczęśliwe! (Epod. 16).
Altera iam teritur bellis civilibus aetus
Drugi to wiek na burdach domowych nam mija,
I Rzym się bratobójczą sam bronią dobija.
Nie zmogli go Marsowie, waleczne sąsiady,
Ni groźne etruskiego Porsenny napady,
Ni rywalka, Capua mężna, Spartak srogi,
Ni łamiące warchołom wiarę Allobrogi;
Nie zmogły jasnookie germańskie mołojce,
Hannibal przeklinany przez matki i ojce:
My gubimy ojczyznę, przeklętej krwi plemię,
I wnet zwierz dziki pustą posiędzie znów ziemię;
Barbarzyniec na zgliszczach stanie, na ulicy
Kopyt końskich tętentem zagrzmią najezdnicy,
I proch Quirina, oczom ludzkim utajony
W łonie ziemi, na wszystkie dzicz rozrzuci strony.
Może, jeśli nie wszyscy, większość myśli w Mieście,
Jakby z tego się piekła wydostać nareszcie?
Niema rady, jak tylko Phokejczyków wzorem
Gród ten przekląć i domy zostawić otworem,
Rolę, Larów porzucić i bogów świątynie —
Niech w nich drapieżny mieszka wilk i dzikie świnie!
I w świat iść, gdzie poniosą nogi lub zapędzi
Not czy Afryk, co jeszcze huragan oszczędzi.
Zgoda? — Gdy nikt nie przeczy, nuż, w dobrą godzinę
Spychajmy w lot korabie na słoną głębinę!
Lecz przysiężmy, że wolno do powrotu wzywać,
[58]
Gdy głazy, z dna dobyte, wierzchem będą pływać,
Że z radością do domu odbijem od brzegu,
Kiedy szczyty Matina Pad zwilży w swym biegu,
Gdy Apenin się w morze wyniosły zanurzy,
Gdy miłość, dziś nieznana, tak świat przenaturzy,
Że względami tygryski jelenie obdarzą,
A gołąbek i kania miłośnie się sparzą,
Że lew do siebie żółty wołu roześmieli,
A gładki kozieł w słonej pluska się topieli.
Myśl powrotu przekląwszy i wszelkie postępy,
Ruszym wszyscy, lub cośmy wyżsi nad gmin tępy;
Kto gnuśny, kogo nawet nadzieja nie cieszy,
Niech zostanie i gnije w przeklętej pieleszy!
Hej, mężowie, niewieście potłumcie już płacze!
Niech wzdłuż brzegów etruskich mkną nawy tułacze!
Na Oceanie los nam szczęsną wróży niwę;
Więc nuże, na te wyspy popłyńmy szczęśliwe!
Plony tam co rok daje ziemia nieruszona,
Bez mozołu winnica winne rodzi grona;
Nigdy płodna oliwa zawodu nie robi,
Ciemna figa drzewinę nieszczepioną zdobi,
Z dziupli dębu miód płynie, a z wysokiej skały
Tryskają, szemrząc, zdroju przeczyste kryształy;
Koza do doju staje sama, nie zmuszona,
I pełne krowa chętnie nadstawia wymiona.
W mroku niedźwiedź nie krąży, szukając wieczerzy,
Nigdzie ziemia się żmiją zjadliwą nie jeży.
Na owieczki zarazy nic tam nie zawlecze,
Żarem ksieńców Psia gwiazda bydlęcych nie piecze.
[59]
I większe jeszcze dziwy: nieznane tam błoto,
Eur wodnisty nie niszczy oziminy słotą;
W suchej bujne zasiewy nie więdnieją glebie:
Deszcz i suszę miarkuje ten, co włada w niebie.
W swym czasie Argonauci tam trafić nie mogą,
Kolcha nawet wszeteczna nie stanęła nogą;
Sidończyk w tamte strony w korabiu nie płynie,
Ulix z błędną drużyną te wyspy ominie.
Pobożnym ten raj Jowisz przeznaczył za cnoty,
Gdy spiż skaził grzechami niewinny wiek złoty;
Po nim nastał żelazny, co wszystko zbezczeszcza:
Cnotliwi, uciekajcie, posłuchawszy wieszcza!