[300]NA ZGON SZESNASTOLETNIEJ A. Z.
Obiecałem ci piosnkę na wesele twoje,
Uiszczam się — choć gody twe zwą się pogrzebem,
Choć na nich dla nas tylko kir, ból, i łez zdroje —
Lecz tyś w bieli! tyś w kwiatach! Śmierć — to ślub twój z Niebem.
Połączenie się duszy z swéj miłości celem,
Zapewnienie w Najmilszym szczęścia i opieki —
O! gdy to w krótkiém życiu świat tu zwie weselem,
Jak je zwać, gdy się w Niebie osiąga na wieki? —
Duszo czysta! wionęłaś przez ton świat i życie,
Bez obrazy ich cierniów, bez plamy ich cieniu;
I uleciałaś w wieczność, jak w dziecka zachwycie,
Gdy na ojcowskiém łonie usypia w marzeniu:
[301]
W marzeniu o przeżytych jasnych dniach — z nadzieją,
Że się wnet znów do nowych, jaśniejszych obudzi! —
A przecież, dość jest widzieć te łzy, co się leją,
By pojąć, czém już byłaś dla twych bliźnich–ludzi.
Kto cię znał, ten cię kochał — kochał dobro w tobie.
A cóż jest podobniejsze Anielskiéj zasłudze,
Jak z Bogiem i dla Boga żyjąc tylko w sobie,
Promieniem świętych uczuć świecic w serca cudze? —
Pokój ci więc, dziewico! A gdy ku padołom
Duszę twą zwraca jeszcze naszych żalów echo:
Proś, aby twym rodzicom, i twym przyjaciołom.
Pewność twego tam szczęścia, tu była pociechą.
1865.