[187]NAD BRZEGIEM WISŁY.
(Widmo przeszłości.)
Była wiosna — sam siedziałem
Nad wybrzeżem Wisły —
Długo, długo tak dumałem,
Aż gwiazdy zabłysły.
I zasnąłem ze znużenia
I śniłem — lecz o czem?
Czy o ziemi łez, cierpienia?
O niebie uroczem?
Czy o Polsce? o mogile?
O aniołach może?
Nie wiem — bo już odtąd tyle
Miałem snów, mój Boże! —
[188]
Pomnę tylko, że z wód łona
Jakiś Duch-Dziewica,
Cała rojem gwiazd olśniona,
Smętna, blado-lica,
Z łzami w oku — krwią zbroczona —
Z mieczem w białej dłoni —
Z krzyżem u śnieżnego łona
Wypłynęła z toni —
«Ja twą matką, moje dziecię,
I twych braci matką,
Co łzy leją gdzieś po świecie
Za rodzinną chatką —
A jam, wdowa, łez już tyle
Za nimi przelała,
Że na ojców ich mogile
Wisła z łez powstała.» —
Znikło widmo — lecz dziś jeszcze
Nad Wisły wybrzeżem,
Coś w około mnie szeleszcze,
Niby łza z pacierzem — —
Warszawa, 18 Marca 1863. „Z wiosny.“