Najnowsze tajemnice Paryża/Część pierwsza/XIV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Najnowsze tajemnice Paryża |
Wydawca | Wydawnictwo Przeglądu Tygodniowego |
Data wyd. | 1869 |
Druk | J. Jaworski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Les nouveaux mystères de Paris |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Nastąpił dzień 24 Listopada....
Gdyby ktokolwiek dotarł i zbadał tego dnia dom na ulicy S-go Ludwika na Marais, byłby znalazł jego Ekscelencyą i Alego w wielkiem poruszeniu. Nazajutrz dnia tego w którym zbrodnia była spełniona, trup nieznajomego został wyniesiony, jak sobie przypominacie do piwnicy, wraz z wielu innemi pakami, mającemi zawierać wino hiszpańskie. Skoro tę ostrożność dopełniono, władca Alego wrócił do domu na Marais, który przetrząsł od góry do dołu. Akta mieszczące się na półkach, mogły być bardzo użyteczne człowiekowi pragnącemu wywierać nacisk na społeczeństwo paryzkie. W aktach tych mieściła się historya wielu rodzin mających wysokie stanowisko, a zatem i wielkie wpływy, jak również wielu innych nieznanych. Znajdowały się tam straszne tajemnicze odkrycia, któreby oblekły śmiertelną bladością twarz nie jednego ze szczęśliwców tego świata. Istnieją bowiem karty historyi w rodzinach, pamiętniki ponure, nieznane, które zapomnienie grubą osłoną pokryło. Tu naprzykład kupiono dziecko od biednéj kobiéty, dla zajęcia miejsca sukcessora zmarłego na mamkach. Tam znowu na prawy syn zrujnował majątek prawych sukcessorów. Daléj spisana była straszna historya bankiera Roberta Kodom, którą poznacie w dalszym ciągu naszéj opowieści. — Jeden szczególnie dokument zwrócił uwagę dostojnika: były to akta pełne okropności, które przeglądał nieznajomy przed chwilą, jego zamordowania. Oczy dostojnika zatrzymały się na nazwisku: „baronowa Wanda Remency’’ — Zdawało się mu, że znał tę damę — notatka zawierała:
„Przekonać się, dla czego w pałacu na ulicy Ponthieu, ma 4-m piętrze, w pokoju niebieskim, znajduje się na prawo kominka szkielet dziecięcia w ścianę zamurowany. — „Mularz został przyprowadzony do pałacu w śród nocy z oczami zawiązanemi” Daléj był opis zamurowania dziecka, i zatarcia śladu tego czynu.
— Pójdziemy to sprawdzić, mruczał dostojnik, i daléj szperał w papierach.
— Nic! nic! krzyknął z wściekłością.
Przepatrzył wszystkie papiery, wszystkie szuflady, lecz nie znalazł tego, czego poszukiwał. Następnie udał się do ogrodu, gdzie chodził wielkiemi krokami. Uszkodzone posągi poglądały nań zyzowato. Kiedy Ali wrócił po bezowocnem poszukiwaniu w całym domu, pan rzekł do niego:
— Nigdzie niemożna znaleść znaku, nie ma tu ani pieczęci, ani jéj rysunku, a jednakże bez odszukania owego znaku, wszystkie trudy na nic się nie przydały.
— Lecz ów znak znajduje się na ramieniu przywódcy, możemy go tam znaleść... odparł Ali.
Czoło dostojnika zabłysło radością. — Masz racyą, rzekł, musimy wrócić do piwnicy na ulicę Récollets, otworzyć skrzynię nim trup zacznie się rozkładać... Dalipan zapomniałem o tém! Kiedy już żywej duszy nie było na ulicy i na około wszystko się uspokoiło, Ali wychylił głowę ze studni, odmykając lekko jej nakrycie.
— Nie ma nikogo!
Obadwa wyskoczyli na bruk ulicy i oddalili się, zamknąwszy pierwéj tajemniczy otwór studni. Lecz udać się o tak spóźnionej porze na ulicę Récolletcs, było rzeczą niepodobną. Nazajutrz więc rano władca Alego wraz z nim, przebrani za bednarzy, poszli do domu, w którym pełnił obowiązki odźwiernego Poitovin; zapaliwszy latarnią, udali się do piwnicy. Ali wziąwszy narzędzia, zaczął odwalać ziemię i kamienie pokrywające pakę, kiedy w tym czasie dostojnik pukał młotkiem, aby nic było słychać uderzeń kilofa, którym Ali pracował. Paka stanowiąca trumnę została nareszcie wydobyta, gwoździe były wyjęte, zdjęto pokrywę: wtedy władca Alego wydał okrzyk podziwienia i wściekłości! — Ali cofnął się kilka kroków.... Trumnę znaleziono pustą!