<<< Dane tekstu >>>
Autor Katullus
Tytuł Natręctwo
Pochodzenie Poezye Katulla
Wydawca Jan Czubek
Data wyd. 1898
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Jan Czubek
Ilustrator Włodzimierz Tetmajer
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
X.
NATRĘCTWO.

Raz na forum się przechadzam,
O Warusa wnet zawadzam;
»Chodź, pokażę ci coś« rzecze,
Do swej lubej prosto wlecze.
Patrzę — a no, jejmość setna,
I niegłupia i nieszpetna.
Zaczyna się pogadanka,
O Bitynii pada wzmianka.
A więc nuż mię pytać, badać,
A ja muszę odpowiadać:
Co to za kraj, jakie zbiory,
Czym trzos stamtąd przywiózł spory.
Odpowiadam, jako było,
Że mi źle się powodziło;
Kies pretora ni drużyny
Nie napełnią te krainy;
Zwłaszcza u mnie nie wypchana,
Bom pretora miał gałgana.
»Lecz przynajmniej — wręcz zagabną —
»Do lektyki czeladź zgrabną
»Tam nabyłeś tym zachodem:
»Oni przecie stamtąd rodem?«

Chcąc przed damcią się postawić,
Poczynam im łgarstwa prawić:
— »No, tak znowu źle nie było,
»Żeby się co nie sprawiło;
»Mimo biedy i złych czasów
»Ośmiu stamtąd mam fagasów.«
Tak im śmiało odpowiadam,
Choć jednego nie posiadam,
Coby mojej budy starej
Kij złamany wziął na bary.
Na to jejmość rzecze mile:
»Więc bądź łaskaw i na chwilę
»Pożycz mi ich, krótko zbawią:
»Pod Sarapa[1] mię odstawią«.
— »Czekaj — rzeknę jejmościance —
»W tej o drabach mojej wzmiance
»Pomyłka zaszła niewinna.
»Rzecz się tak ma: Gajus Cynna,
»Mój przyjaciel i druh dawny,
»Jest właściciel drabów prawny.
»Lecz on, czy ja — mało błądzę:
»Zawsze się jak swymi rządzę.
»Lecz natręctwo gdzie niegrzeczne,
»Myłki, widać, niebezpieczne!









  1. Pod Sarapa — do świątyni Sarapisa poza murami miasta, gdzie kapłani tegoż boga udzielali porady lekarskiej. Nasza dama, korzystając zręcznie z okoliczności, chciała udawać zacną i zamożną matronę; matrony bowiem rzymskie używały zwykle lektyki.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Katullus i tłumacza: Jan Czubek.