[20]I.
Niedola Nibelungów.
1
Prawią nam stare pieśni o przeszłości cudach:
O bohaterach słynnych, o znojach, o trudach,
O godach i rozkoszy, o łzach i boleści,
O bojach i zapasach — słuchajcie powieści!
2
Niegdyś w Burgundyi śliczne dorastało dziecię
Krwi królewskiej, — Krymhilda. Żadna jej naświecie
Nie dorówna urodą, co z latami rosła —
A potem mężom tylu zagładę przyniosła.
3
Niejeden chrobry rycerz na ślubne kobierce
Pragnął ją poprowadzić, pozyskać jej serce,
Bo urocza jej krasa każde oko pieści
A cnoty zdobić mogą cały ród niewieści.
4
Trzech ją braci chowało: króle możni, sławni,
Gunter i Gernot, obaj wojownicy sprawni,
I Giselher, młodzieniec pełen męzkiej cnoty;
Miała w nich i opiekę i siostry pieszczoty.
5
Ród to zacny, wysoki a serca wspaniałe, —
Sił wszelakich dostatek, męztwo też zuchwałe, —
Królowali w burgundzkiej ziemi, a stoczyli
Cudowne potem boje w krainie Attyli.
[21]
6
W Wormacyi stał nad Renem zamek ich potężny —
Z lennych włości rycerzy garnął się huf mężny,
Do grobu wiernie służąc, męże dumni, butni.
— Zginęli potem marnie dla dwóch kobiet kłótni. —
7
Z możnej się i bogatej porodzili matki
Uoty; ojciec Dankrat nie żył, — więc dostatki
Wzięli po nim, — a pan to możny był i śmiały
I za młodu rozgłośnej dobił się już chwały.
8
Trzej króle, jako rzekłem, i męztwem i siłą
Słynęli, a w bojowej drużynie służyło
Rycerzy mężnych grono, poczt chrobry i dzielny,
Co bez trwogi, bez drżenia szedł na bój śmiertelny.
9
Więc był tam Hagen z Tronje, był i Dankwart żwawy,
Brat jego, był i Ortwin — w Metzu miał dzierżawy —
Byli Gere, Ekewart, obaj margrabiowie,
Volker z Alzejie, dzielny rycerz, co się zowie.
10
Rumolt, kuchmistrz koronny, mąż chrobry, odważny,
Sindolt i Hunolt zasię mieli urząd ważny:
Urządzali biesiady, przyjęcia na dworze;
A tylu innych jeszcze któż wyliczyć może?
11
Marszałkiem był ów Dankwart, a u króla stołu
Stawał Ortwin podstoli, służył z nim pospołu
Sindolt, podczaszy króla, Hunolt dbał o szatnią;
Więc dwór królewski jaśniał poczestnie, dostatnio!
12
Lecz ktoby opowiadać chciał o ich przymiotach,
O mocy i potędze, o rycerskich cnotach,
Jakiemi aż do skonu jaśnieli królowie,
Nie skończy nigdy, ani godnie nie opowie!
[22]
13
Śniło się raz Krymhildzie, iż jej ulubiony
Sokół, ptak śliczny, dziki, morderczemi szpony
Dwóch orłów padł zabity, rozdarty boleśnie:
Pierwsza to boleść w życiu spotkała ją we śnie.
14
W trwodze do matki bieży, pyta, co to znaczy?
A matka sen złowieszczy ze smutkiem tłumaczy:
„Twój sokół to małżonek przyszły, córko luba,
„Lecz go — niech Bóg odwróci! wczesna czeka zguba!“
15
— „Nie mów, matko, o mężu! Błaga cię twe dziecię —
„Nie mów! ja nie chcę poznać miłości na świecie!
„Chcę pozostać tak piękną, aż mnie w grób położą —
„Rycerze swą miłością przerażają, — trwożą —“
16
— „Nie zarzekaj się, dziecię, męża i zamęścia!
„Jeżeli chcesz na ziemi zakosztować szczęścia,
„Da ci je męża miłość! Nie stracisz urody,
„Gdy cię swą żoną nazwie mąż piękny i młody!“
17
— „O, nie mów tego!“, rzekła, „niemów, matko luba!
„Iluż to niewiast przykład poucza i zguba,
„Jak miłość troską ciężką trzeba w końcu płacić;
„Wolę obu nie poznać, i szczęścia nie stracić!“
18
Miłość obcą jej była, — nie w myśli małżonek —
Spokojnie żyła, płynął jej za dzionkiom dzionek,
A serce dla nikogo raźniej nie uderza.
Przecież została potem małżonką rycerza.
19
Jak sen proroczo wieścił, sokół to był żwawy!
Straciła go, lecz pomsty podjęła się krwawej
Na zabójcach, na własnej mściła go rodzinie:
Za jego krew — strumieniem krew rycerska płynie.
|