[50]NIEWOLNIK.
(Z LONGFELLOWA.)
W snop nie uwiązał nażętych kłosów,
Położył się z sierpem w dłoni,
Piersi miał nagie, kędziory włosów
W piasczystej zanurzał błoni,
[51]
I w sennych marzeń mgle przezroczystéj
Obaczył kraj swój ojczysty.
Ziemię snów jego Niger szeroki
Błękitną wstęgą przegradza;
Śród drzew palmowych dumnemi kroki
On znów się, jak król przechadza.
I słyszy z dala karawan dzwonki
Z góry płynące, przez łąki.
Znów swą królowę czarnoźrenicę,
Ogląda w dzieci swych gronie;
Zwisły u szyi, całują lice,
Czule ściskają mu dłonie.
Łzą się śpiącego wilży powieka,
Łza jego w piasek przecieka.
I chyżą jazdą cwałuje potem
Zielonym brzegiem Nigrowym,
Okiełzał konie wędzidłem złotem,
I jakby w marszu bojowym
Czuje, jak kindżał przy jego boku
Rumaka tłucze w poskoku.
Jak purpurowe przed nim sztandary
Flamingów stada się noszą;
[52]
A w ślad za nimi, przez puszcz obszary
Z dziką ugania rozkoszą,
Aż ujrzał zdala Kafrów osady
I ocean modro-blady...
I słyszał nocą ryk lwa z gęstwiny,
Przeciągłe hyeny wycia,
Hipopotama co łamie trzciny,
Gdy z fal wychodzi ukrycia...
I przeciągają gwary te zmienne
Jak bębnów bicie wojenne.
Bór stutysięcznym swoim językiem
Wolności hasło mu głosił;
Wicher po puszczy przeciągłym rykiem
Wolności okrzyk roznosił,
Aż uśmiech senną twarz opromienia
Na te burzliwe ich pienia.
I już go skwary nie dręczą dzienne,
Dozorcy bicz nie ocuca;
Śmierć oświetliła obrazy senne
A ciało leży bez duszy
Jak rdzawy łańcuch, który duch kruszy
I precz od siebie odrzuca.
Adam Pajgert.