[168]NIEZNAJOMY.
(BALLADA.)
Przed bramami Ostrogu,
Wóz się z więźniem zatoczył.
Żandarm z wozu zeskoczył,
Szablą dźwiękuął po progu,
Brzęk, brzęk ostrogami,
I pobiegł s papiérami.
Więzień został na wozie,
Płaszcz zgnieciony i w pyle,
Snać o skwarze, o mrozie,
Tysiączne przebiegł mile,
Na dłoń oparłszy czoło,
Raz nie spojrzał w około.
Do Ostrogu przed bramy,
Wnet ciekawy lud ścieka.
Skąd go wiozą? z daleka.
Dokąd wiozą? nie znamy..
Więc s postawy, więc z miny,
Pragną dociec przyczyny:
— Jak straszną zarost brodą,
Jak na głowie włos duży?
Twarz ma bladą a młodą?
Snać nie dospał w podróży,
Snać nie dojadł, nie dopił,
Jak się w myślach utopił?
Jak smutnie brwi nasroża?
Jakie białe ma ręce,
Ah! kobiéce, dziecięce;
Nie do miecza, do noża,
Lecz do pióra, do igły?
Któż więc ten niedościgły?
[169]
Spojrzał? jak wzrok sokoli!
Pewno jakiś niecnota. —
Głucho, ciężko, powoli,
Otworzyły się wrota,
Wóz, jak w jamę umarły,
Wtoczył się, wrota zwarły.
Idzie rządca Ostrogu;
Surowém zmierzył okiem
Po więźniu jak po wrogu;
Więzień oddał wzrok wzrokiem,
Trzymał oczy wlepione,
Aż rządca spojrzał w stronę.
W lochu ciemnym, wilgotnym,
Więzień na słomie leży,
Gwoli chwilom samotnym
Pamięcią w przeszłość bieży.
I co kochał, co lubił,
Czemu duszę poślubił,
Czemu serce zaręczył,
S czém myśl, życie skojarzył,
Czém się cieszył, czém dręczył,
O wszystkiém, wszystkiém marzył;
Dźwięk go zbudził z marzenia,
Dźwięk to kluczów więzienia.