Nowy zwrot wśród fermerów amerykańskich/III
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Nowy zwrot wśród fermerów amerykańskich |
Pochodzenie | Pisma. Pierwsze zbiorowe wydanie dzieł treści filozoficznej i społecznej. Tom I |
Wydawca | Związek Polskich Stowarzyszeń Spożywców |
Data wyd. | 1924 |
Druk | R. Olesiński, W. Merkel i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst Całe Pisma ekonomiczne Cały tom I |
Indeks stron |
Czem jest amerykańskie fermerstwo?
Ażeby ocenić należycie to stanowisko bojowe, jakie dzisiaj fermerzy zajęli, musimy poznać ich duszę klasową i tę ewolucję, która się odbyła pod działaniem otaczającego środowiska ekonomicznego.
Fermerów amerykańskich, a przynajmniej tej ich części, która występuje w chwili obecnej do walki, nie można przyrównać w zupełności do klasy drobnych posiadaczy żadnego kraju europejskiego. Ubiegłe pokolenia przodków nie przekazały mu feodalnej poddańczości, pokory, zaparcia się samego siebie, cierpliwego znoszenia razów, nie przekazały mu przygnębionej duszy chłopa pańszczyźnianego. Klasa ta wytworzyła się tym wielkim doborem psychicznym charakterów awanturniczych, odważnych, umysłów inteligentniejszych i niepodległych, które prąd emigracyjny ciągle przynosił z za oceanu. W tradycji swojej posiada borykanie się z dziką naturą, walkę polityczną o prawa człowieka i obywatela, namiętne uganianie się za bogactwem w czasach, kiedy to jeszcze fizyczna siła mięśni i bystrość umysłu miały w tem wielkie znaczenie. Dziedziczne te cechy przechowały się w duszy fermera. W chłopskiej zagrodzie jest mu za ciasno. Nie umie on poprzestać na małem, zadowolnić się prostym kawałkiem chleba, pozbyć się swych urojeń i pretensyj do bogactw. Szeroki rynek, wielkie spekulacje finansowe, dostatek mogący zaspokoić wyższe potrzeby kulturalne, ciągną go i mamią ku sobie. Świetna, a niezbyt jeszcze dawna przeszłość zamożności rentjerskiej, którą dobrze pamięta, nie daje mu zasnąć spokojnie, pobudza jego dumę i hardość, popycha do ciągłego borykania się z ruiną, do ciągłej walki z napastującemi wrogami.
Psychicznie, fermer przedstawia typ kapitalisty w minjaturze, goniącego ustawicznie za zyskiem, rzucającego się odważnie na wszystkie spekulacje hazardowne. Ze swego stanowiska ekonomicznego podobny on jest raczej do bankrutującego szlachcica polskiego niż do jakiegokolwiek europejskiego chłopa.
Najczęstszy typ jego folwarku przedstawia obszar od 100 do 500 akrów ziemi urodzajnej, dostatnio zaopatrzonej w bydło i narzędzia rolnicze; ferm takich liczy się przeszło półtora miljona; stanowią one główne jądro armji fermerskiej. Stojąc na takiem stanowisku społecznem, nie doznaje on nędzy, nie potrzebuje walczyć z głodem i niedostatkiem, nie jest pognębiony ciężką pracą rąk własnych. Lecz właśnie, ten względny dobrobyt, wyhodował w nim wyższe wymagania kulturalne, to jego stanowisko rentjerskie rozwija w nim żądze kapitalistyczne, napełnia serce zazdrością względem tych, co się wdarli na wyżyny potęgi finansowej.
„Kryzys rolniczy, mówi Owens — przedstawiciel fermerów, jest przedewszystkiem kryzysem moralnym; fermer zdobywa środki utrzymania dla siebie i dla swojej rodziny; nędzy bynajmniej nie doznaje, lecz żali się, że niema należnego sobie udziału w bogactwach krajowych. Chce on także stać się kapitalistą. Do r. 1870 fermer nietylko zdobywał całkowicie środki utrzymania, lecz mógł jeszcze odkładać pieniądze; między 50 a 55 rokiem życia usuwał się on do najbliższego miasta i tam żył ze swojej renty. Oszczędności swoje wypożyczał na piękne interesy. Wtenczas nie żalił się na wygórowaną stopę procentu. Teraz niema już mowy o utrzymywaniu się z renty. Fermer żyje dobrze, lecz mu to nie wystarcza. Nie porównywa on swego położenia do robotników miejskich, lecz do położenia wielkich kapitalistów, wzbogaconych przemysłem, wielkim handlem i różnemi spekulacjami“.
Wraz z tą żądzą zysku rozwinęła się u fermera i cała dusza kapitalisty, odpowiedni świat pojęć i ideałów. Nie znosi on żadnej zaściankowości, prowincjonalnego separatyzmu, narodowości zamkniętej w granicach jednej jakiejś rasy, grupy językowej lub okolicy; patrjotyzm pojmuje po kupiecku, jak człowiek potrzebujący wielkiego rynku i słynnej firmy, pyszni się wielkością narodu i potęgą państwa, do którego należy. Antagonizmy i walki między pracą a kapitałem, uważa on za rzeczy szkodliwe, nieprawnie krępujące swobodny rozwój bogactw; również potępia „egoistyczne“ dążenia klasy robotniczej do osiągnięcia płacy wyższej. „Chcemy widzieć zgodę między pracą a kapitałem“; „jesteśmy przeciwnikami wysokich płac roboczych“, mówi platforma związku fermerskiego. Z tem przystosowaniem się do interesów kapitału łączy się tam uwielbienie dla jego potęgi, uwielbienie dla rzeczy uprawnionej, a niedostępnej; łączy się zazdrość względem tych szczęśliwców, którzy ją posiąść zdołali.
Dlatego tylko fermerzy są przeciwnikami monopolistów. Wyzysk i zdzierstwa, jakich się dopuszczają ci królowie przemysłu, rozbój rynkowy, ujarzmienie całego kraju, oburzają ich z powodu zazdrości, że te wszystkie wielkie dochody wpływają nie do ich kieszeni; jeżeli stają do walki z potęgą pieniędzy, to nie dlatego, żeby w swym mózgu nosili jakąś nową budowę społeczną, nie z fanatyzmu dla nowych haseł i ideałów, lecz, by ratować swe interesy rentjerskie.
Względem towarzystw kolejowych zachowują się wrogo. „Kompanje kolejowe — mówi Owens — przedstawiają kapitał 9.680.942.249 dolarów; jest to haracz roczny, który nasi producenci muszą płacić bandzie chytrych łotrów.
Wielu z naszych fermerów wierzy i sądzi, że gdyby rząd chciał im pożyczyć najwyżej 1 miljard dolarów na procent niezbyt wysoki, to znikłyby odrazu jakby pod działaniem zaklęcia wszystkie kłopoty, niedomagania i troski. Tembardziej więc co za dobrodziejstwo byłoby dla ludu, gdyby został on oswobodzony od płacenia co każde dwa lata takiejże sumy garstce plutokratów. Trzydzieści lat temu okrzykiem uczciwych ludzi, dobrych chrześcijan, było: posiadanie człowieka, przez człowieka jest rzeczą podłą, na Boga, trzeba, żeby się to skończyło! Dzisiaj ciż sami ludzie wykrzykują całemi miljonami: nagromadzenie kapitałów przez monopolistów jest nieuczciwe, na Boga trzeba, żeby się to skończyło“.
Platforma związku „Grange“ odzywa się w ten sposób: „Jesteśmy przeciwnikami wszelkiego przedsiębiorstwa lub korporacji, której zadanie i kierunek dążą do uciskania ludu, do wydziedziczenia go z jego słusznych dochodów i zysków. Nie jesteśmy wrogami kapitału, lecz sprzeciwiamy się tyranji monopolu“.
Takie jest świadome stanowisko społeczne fermerów.
Nowożytny kartelowo-monopolistyczny kapitalizm uważają oni za chybiony, nieprawy i szkodliwy płód kapitalizmu, za chorobliwą narośl na zdrowem ciele społecznem, której wycięcie uważają za swój obowiązek. W tem tkwi właśnie cała ich omyłka. Wyższy stopień rozwoju uważają za patologiczny objaw, usiłują cofnąć wstecz wielką ewolucję społeczną. Usiłując cofnąć, przyśpieszają tylko bardziej jej bieg postępowy. Starając się uzdrowić organizm kapitalistyczny, niszczą go do szczętu.
Na tem zasadza się właśnie dwulicowość ich stanowiska. Świadomi zachowawcy są jednocześnie nieświadomemi burzycielami.
Rozwój jednak ich duszy klasowej wzrósł jeszcze dalej i nieświadomy dotychczas rewolucjonizm fermerów zaczyna wkradać się w ich umysły. Przyjrzyjmy się temu rozwojowi.