Nowy zwrot wśród fermerów amerykańskich/V
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Nowy zwrot wśród fermerów amerykańskich |
Pochodzenie | Pisma. Pierwsze zbiorowe wydanie dzieł treści filozoficznej i społecznej. Tom I |
Wydawca | Związek Polskich Stowarzyszeń Spożywców |
Data wyd. | 1924 |
Druk | R. Olesiński, W. Merkel i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst Całe Pisma ekonomiczne Cały tom I |
Indeks stron |
Kongres w Saint-Louis ma doniosłość historyczną. Sama treść rozpraw, jakie się tam toczyły i ton wypowiadanych deklaracyj, wskazuje jak radykalne zmiany zaszły w łonie fermerstwa amerykańskiego.
Prezes mówi o potrzebie połączenia „wszystkich klas pracujących“, „ażeby je uwolnić od ucisku powszechnie ciemiężącego“. Protestuje przeciw nagromadzaniu ziemi przez wielkich kapitalistów, kompanje kolejowe i syndykaty cudzoziemskie, wynikiem którego będzie zupełne ujarzmienie rolnika. W dalszym ciągu zwraca uwagę na polityczną stronę tego ucisku. „Jest rzeczą powszechnie znaną, że syndykaty i monopole, które lud nasz ciemiężą i grożą zrujnowaniem naszych wolnych instytucyj, powstają i rozwijają się dzięki niegodziwemu prawodawstwu, i że ścisłość związku, istniejąca między przedstawicielami naszego państwa, a potężnemi koalicjami, wpływ, jaki one wywierają na politykę rządu, są ważnemi przyczynami niepokojów i dolegliwości“.
Ogłoszone zostały następujące zasady:
1) Chcemy zaznajomić klasę robotniczą z nauką praw ekonomicznych i nauką rządzenia państwem w duchu zupełnie wolnym od wszelkich przesądów partyjnych, ażeby tem łatwiej osiągnąć zupełną solidarność rolników pomiędzy sobą.
2) Chcemy równych praw dla wszystkich, nie pozwalamy na przywileje dla nikogo.
3) Przyjmujemy za hasło: jedność w sprawach życiowych — miłosierdzie we wszystkiem.
4) Chcemy stworzyć lepsze warunki bytu pod względem intelektualnym, moralnym, społecznym i politycznym.
Platforma kongresu mówi wyraźniej:
Żądamy zniesienia narodowych banków (t. j. prywatnych towarzystw bankowych) i zamiany ich na państwowe asygnacje, których ilość powinna się regulować odpowiednio do liczby ludności i rozwoju jej interesów handlowych“.
„Żądamy, by kongres (rząd) przedsięwziął środki, któreby położyły tamę spekulacjom produktami rolnemi i rękodzielniczemi“.
„Żądamy wprowadzenia praw, zabraniających posiadania ziemi w Stanach Zjednoczonych nie-obywatelom i odebrania majątków, które dziś posiadają cudzoziemcy i obce syndykaty“.
„Żądamy, by od kompanij kolejowych i innych towarzystw odebrane były ziemie państwowe, z których dziś użytkują i oddane miejscowym rolnikom“.
„Wierząc silnie w równość praw wszystkich i przeciwni wszelkim przywilejom, żądamy, by podatki rozdzielały się równo między wszystkie klasy“.
„Żądamy, by drogi komunikacji i przewóz towarów stał się własnością narodu i eksploatował się na jego korzyść, tak jak teraz poczta“.
Taką jest druga metamorfoza duszy fermerów. Dotychczas nie mieszali się w żadne polityczne sprawy; przychylnie usposobieni dla rządu, nie mieli względem niego żadnych podejrzeń; trzymali się drogi pokojowej, licząc tylko na swoją samopomoc ekonomiczną. Teraz stają na zupełnie innem stanowisku. Samopomoc ich zawiodła; zobaczyli, że na drodze pokojowej zapomocą własnego doskonalenia się nie zdołają zwalczyć ani kryzysu ani potężnych monopolów. Zwracają więc uwagę na polityczną stronę istniejącego stanu rzeczy, wzywają państwo do wypełniania funkcyj gospodarczych.
W programie swoim odzywają się już tonem ludzi walczących: „żądamy zniesienia takich a takich instytucyj, wprowadzenia takich a takich praw nowych“. Przekonawszy się, że rząd istniejący jest sprzymierzeńcem monopolistów, stają się organizacją anti-rządową.
Pewni, że siłami swojej klasy nie zdołają ujść bankructwa, sprzeniewierzają się zasadom kapitalizmu, żądają od państwa, żeby stało się organizmem gospodarczym.
Własność indywidualna i swoboda ekonomiczna jednostek tracą dla nich swój dotychczasowy urok świętości. Żądają wywłaszczenia syndykatów, wielkich kapitalistów i towarzystw kolejowych, wzbronienia i przejścia środków komunikacyjnych na własność narodu.
Wymagania te idą jeszcze dalej. W r. 1890-ym fermerzy stawiają jako hasło wyborcze — bil Wansoma, przedstawiony następnie do senatu i izby poselskiej. Bil ten żąda, aby zostały ustanowione w różnych stanach składy państwowe, do którychby każdy fermer mógł zwozić swoją bawełnę, pszenicę, kukurydzę, owies lub tytuń i żeby państwo wydawało im na ten zastaw 8—10% ceny rynkowej tych produktów, która winna być określaną przez ministra finansów. W ten sposób fermer nic nie ryzykuje, jest pewny sprzedaży swego zbioru za dobrą cenę i korzystania z otrzymanych pieniędzy, lecz państwo zostaje wciągnięte w olbrzymią operację bankową i handlową.
Są to jednakże tylko wstępne objawy rozwoju kierunku państwowego. Idea kolektywizmu zaczyna występować wyraźniej i coraz bardziej przenikać mózgi fermerskie. Haumphrey, przedstawiciel fermerów, podnosi teorję unarodowienia gruntów: „Bóg dał tę ziemię do korzystania wszystkim istotom żyjącym. Ludzie tak samo nie mają prawa monopolizować sobie ziemi-karmicielki, jak powietrza, którym oddychamy, jak promieni słońca, które nas ogrzewają. Ziemia jest niczyją własnością i w żadnym razie być nią nie może: należy do ludu pracującego“.
Pierwszy okres nauczył fermerów spółdzielczości i wyższych form gospodarczych: drugi wykorzenia z nich stare pojęcia społeczne, wprowadza na drogę walki politycznej, rozwija ideały państwowe. Pod działaniem przewrotów rynkowych stają się oni klasą postępową; dwie przebyte metamorfozy zmieniają zupełnie ich stanowisko społeczne.
Od kongresu St.-Louis objawia się w organizacjach fermerskich silna dążność do wyodrębnienia się w oddzielną partję polityczną. Już w czasie ostatnich wyborów w stanie Mississipi wstrzymało się od głosowania 10% fermerów białych i 70% murzynów, w stanie Texas i innych było więcej wstrzymujących się od głosu, niż głosujących. Minister gospodarstwa rolnego, Rusk, mówiąc w swej odezwie o kartelu fabrykantów żniwiarek, dodaje: „Słusznie, czy nie, fermerzy uczynią za to odpowiedzialną partję republikańską. Jestem mocno przekonany, że ten trust żniwiarek w przyszłych wyborach prezydenta kosztować będzie partję republikańską setki tysięcy głosów, jeżeli ona nie zajmie stanowczej pozycji względem tego trustu i innych“.
Druga przemiana odbywała się tak szybko, że już w roku 1891 mogła doprowadzić do faktu, który przeraził i zadziwił rządzące sfery Stanów Zjednoczonych, a zaciekawił cały świat cywilizowany.
Mówimy o zawartym sojuszu organizacyj fermerskich z „rycerzami pracy“.
Dwie potężne klasy narodu fermerów i najemników, złączyły się ze sobą w tym celu, aby zwalczyć potęgę pieniędzy prywatnego kapitału, i zapomocą przyszłej kampanji wyborczej w 1892 r. stworzyć nowe warunki, zgodne z ich interesami, a przeto i państwo zmuszone zagarniać stopniowo w swoje ręce gospodarstwo narodowe, zabezpieczając wyższy dobrobyt kulturalny fermerom i najemnikom.
W styczniu 1891 roku Powderly, wielki mistrz rycerzy pracy, wydaje proklamację:
„Konferencja naczelników Farmers Alliance i rycerzy pracy będzie miała na celu wygotowanie planów i obmyślenie środków oczekującej nas walki narodowo-politycznej w 1892 roku. Ta kampanja wyborcza powinna według naszych żądań wybrać prezydenta, vice-prezydenta i kongres Stanów Zjednoczonych, oddanych interesom ludu i wrogich tym wszelkim korporacjom, syndykatom, monopolom amerykańskim i cudzoziemskim, które tak szybko zgarniają bogactwo narodu i przywłaszczają sobie władzę rządzenia losem ludu amerykańskiego“.
W piętnaście dni po tej proklamacji, 22 stycznia zebrał się w Waszyngtonie kongres przedstawicieli Farmers Alliance, Colored Farmers Alliance i rycerzy pracy; „National Grange“ i wszystkie inne organizacje fermerskie przysłały deputowanych lub oświadczyły swoją zupełną solidarność z kongresem.
Za podstawę przymierza przyjęta została platforma kongresu w St.-Louis. Każda wstępująca do sojuszu organizacja obowiązuje się podtrzymywać inne w ich łącznych, lub niezależnych usiłowaniach polepszenia doli ludu; wspólna akcja będzie zadecydowana wtedy, gdy komitet tej federacji zatwierdzi plan obrony lub ataku. Jeżeli np. rycerze wchodzą w nieporozumienie z jakim kartelem, kompanją kolejową lub pojedynczym fabrykantem i zadecydują strejkowanie, sprawa zostaje przedstawiona komitetowi federacji, i jeżeli komitet zadecyduje, że rycerze mają słuszność, to magazyny kooperacyjne Farmers Alliance odmówią swej klijenteli towarzystwu lub fabrykantowi bojkotowanemu. Rycerze zobowiązują się także podtrzymywać fermerów w ich walkach.
Głównym jednak celem tej fermersko-najemniczej ligi jest przeprowadzenie wspólnemi siłami kampanji wyborczej 1892 r. i zreformowanie państwa w duchu swoich żądań i interesów. 23 stycznia liga została urzędownie zatwierdzona p. n. „Confederation of industrial organisations“. Jest to 6-ciomiljonowa armja silnie zorganizowana. Żadne państwo nie miało jeszcze do czynienia z taką potęgą.
Lecz co będzie, jeżeli kampanja wyborcza zawiedzie, jeżeli panujący w senacie republikańskim, tej „cytadeli potęgi pieniężnej“, różni królowie srebra, kolei żelaznych, cukru, żelaza, nafty oprą się żądanym reformom prawnym? Kto może zaręczyć, że ta straszna armja nie wystąpi wówczas do walki ulicznej?
W każdym razie sojusz zawarty z rycerzami pracy, przyśpieszy tylko rozpoczętą obecnie drugą metamorfozę fermerstwa, uczyni ją jeszcze bardziej postępową. Nie trzeba bowiem zapominać, że rycerze pracy, jakkolwiek względnie umiarkowana i bardziej pokojowo usposobiona partja, jest w każdym razie partją proletarjatu, który „nie ma nic do stracenia, a wiele do zyskania“.
Wzajemne wpływy dwóch tych klas podczas przymierza — bardziej zachowawczy ze strony fermerów i bardziej przewrotowy ze strony robotników — jeżeli ten sojusz szczęśliwie dotrwa, nie mogą wpłynąć na większe zboczenia w rozwoju psychicznym. Zawsze muszą przeważyć te, które będą najlepiej przystosowane do zachodzących zmian środowiska gospodarczego.